niedziela, 19 listopada 2017

Epilog i pożegnanie :(

ROK PÓŹNIEJ
Otuliłam się ciaśniej szalikiem, gdy mocniej zawiało. Poczułam ciarki na plecach, kiedy weszliśmy na cmentarz. W żołądku zaczęło mi się przewracać, tak jak za każdym razem, gdy tutaj przychodziłam. Dalej nie mogłam uwierzyć, że to się stało, a widok wyrytych z kamieniu imion Maggy i Dylana przyprawiał mnie o dreszcze i naprawdę przerażał. Poczułam dłoń Justina na swoich plechach. Spojrzałam na niego i ujrzałam, że się uśmiecha. Odwzajemniłam uśmiech, żeby pokazać, że jestem silna, mimo że Justin dokładnie wiedział jak nie wiele mi do rozklejenia się. Spojrzałam na wózek, gdy Maggy znów zaczęła płakać. Nie miała dziś chyba najlepszego dnia. Charles podbiegł do wózka i złapał Justina za rękaw.
-Mogę przejść się z nią kawałek?
-Tak, ale nie odchodźcie za daleko. Tak, żebyśmy Was widzieli.
-Jasne.
Charles zawrócił wózkiem i powoli ruszył w najdłuższa alejkę. Uwielbiał zajmować się siostrą i o dziwo, gdy tylko czuła jego obecność szybko się uspakajała. Tak było i tym razem. Płacz ustał, jak ręką odjął. Justin stanął na mną i objął mnie w pasie. Pocałował w skroń i naciągnął na uszy czapkę. Uśmiechnęłam się, ale poczułam napływające łzy, gdy znów spojrzałam na pomnik.
-To już rok.
-Jest im razem dobrze.
Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam słowa Justina. Odkąd to się wydarzyło, próbowałam jakoś wpoić sobie, że to co napisała przyjaciółka jest prawdziwe. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę nie zauważałam jak bardzo brakowało jej Dylana. Teraz wiedziałam, że jest naprawdę szczęśliwa. Tak przynajmniej próbowałam sobie mówić i miałam nadzieję, że któregoś dnia naprawdę w to uwierzę. To było takie trudne znieść myśl, że oboje z Justinem straciliśmy najbliższych nam przyjaciół. Zamknęłam oczy, gdy Justin pocałował mnie w głowę.
-Są dowodem na prawdziwą miłość. Tak jak i my. Z miłości do Ciebie i dzieci zrobiłbym wszystko. To nigdy się nie skończy a nasza miłość nigdy się nie wypali. Będzie trwała już na zawsze. Obiecuję Ci to, Chloe.
Odwróciłam się do Justina i ujrzałam jego uśmiechniętą twarz. Miał zaróżowione z zimna policzki a oczy świeciły się mu jak lampiony. Był piękny a ja miałam ogromne szczęście. To była naprawdę przepiękna historia.
-Kocham Cię, Justin.
Stanęłam na palcach, by złożyć na jego ustach gorący pocałunek. Z chęcią go odwzajemnił.
-Ja Ciebie też kocham, Skarbie.

KILKANAŚCIE LAT PÓŹNIEJ
Charles
Oparłem się o maskę, próbując dodzwonić się do Maggy. Miałem nadzieję, że nic nie wywinęła i siedziała z Aną w domu. Gdyby tata dowiedział się, że zostawiłem je same a ja jestem tutaj.. miałbym przechlapane.
-Cholera..
Scott oparł się obok mnie, kończąc fajkę. Był podekscytowany i nie przestawał się szczerzyć. Wsadziłem telefon do kieszeni, rozglądając się dookoła.
-Czym się tak przejmujesz? Powinieneś być tym podekscytowany. Zobacz tylko ile dziewczyn przyszło, żeby zobaczyć jak wygrywamy ten wyścig. To nasz dzień, stary.
-Nie mogę dodzwonić się do Maggy.
-Nie jesteś jej niańką. Poza tym nie jest już małą dziewczynką. Lepiej spójrz na tę laskę pod barierką. Gapi się na Ciebie.
Przeniosłem wzrok na ciemnowłosą dziewczynę i poczułem coś, czego nie czułem jeszcze nigdy dotąd. Sam nie wiem dlaczego, ale byłem rozczarowany, gdy spuściła wzrok. Odepchnąłem się od maski, gdy zaczęła się rozglądać. Byłem ciekawy czy szuka kogoś konkretnego i czy jest tu sama. Była piękna... i sam się sobie dziwiłem, że reaguję na nią w ten sposób. Zaśmiałem się pod nosem, gdy zdałem sobie sprawę, że ma na sobie czerwoną sukienkę. Nie łatwo było zgubić ją w tłumie. Tak bardzo chciałem, żeby na mnie spojrzała. Ocknąłem się, gdy usłyszałem w głośnikach znany głos. A chwilę potem krzyczącego coś pod moim adresem Scotta. Nie miałem za wiele czasu. Wsiadłem do auta i gdy spojrzałem znów w stronę pięknej dziewczyny, zakuło mnie w żołądku. Blondynka trzymała ją za dłoń i ciągnęła w kierunku tłumu. Ku mojemu zaskoczeniu w ostatnim momencie odwróciła się do mnie i delikatnie uśmiechnęła. W pierwszej kolejności musiałem wygrać wyścig.. a później za wszelką cenę poznać jej imię.


Moje Skarby,
Chciałam podziękować każdemu z Was z osobna za wsparcie, które otrzymałam podczas mojej historii z opowiadaniem. Nie macie pojęcia jaka jestem szczęśliwa i za razem smutna, że to fanfiction dobiegło końca. Przykre, ale kiedyś musiało <3 Dziękuję za każdy pojedynczy komentarz pod którymkolwiek rozdziałem wszystkich trzech części, za poświęcony na czytanie tego czas i za wenę, jaką dostarczaliście mi swoim wsparciem. Gdy zaczynałam pisać nie spodziewałam się aż tak dużego odbioru, bo dla mnie to naprawę bardzo wiele, nie miałam pojęcia, że przyjmie się wśród tylu z Was. To dla mnie dużo znaczy więc będzie to cud jeśli nie popłacze się przy wrzucaniu tego xd. Trudno będzie mi żyć bez Chloe i Justina i odnaleźć się w czymś nowym, ale mam nadzieję, że polubiliście moje pisanie na tyle, że zostaniecie ze mną przy moim kolejnym opowiadaniu, które mam zamiar niedługo zacząć <333 Także zapraszam bardzo serdecznie na http://stiff-fanfiction.blogspot.com <3 <3 <3  pojawił się już epilog ! <3







JESZCZE RAZ Z CAŁEGO SERDUSZKA DZIĘKUJĘ !!!