Od około piętnastu minut
siedziałam na wannie z pozytywnym wynikiem testu ciążowego w ręku. Nie byłam do
końca pewna swoich uczuć. Byłam pośrodku
czegoś. Nie wiedziałam jak powinna wyglądać moja reakcja i sama właśnie tak
wyglądałam. To tak, jak czasami nie wie się, czy śmiać się czy płakać. Każda ta
strona była jednak wzbogacona o liczniejsze i intensywniejsze emocje. Cieszyłam
się, że znowu tak niespodziewanie mogłam czuć w sobie coś nowego, coś małego,
delikatnego i kochanego. Przekręciłam kilka razy testem i uśmiechnęłam się.
Zastanawiałam się skąd wezmę następne tyle miłości, jaką darzę Justina i
Charlesa, i czy to w ogóle możliwe. Myśl kochania kogoś nowego tak bardzo jak
ich, przerażała mnie w dobrym tego słowa rozumieniu. Ale nie wiedziałam czy
ktoś oprócz mnie jest na to gotowy. To przyszło tak niespodziewanie. I znów w
sekundę odwróciło moje życie o kolejną masę stopni. Kiwałam przecząco głową
siedząc sama. To wszystko do mnie nie docierało. Musiałam być tego pewna w stu
procentach. Wstałam i z zawahaniem wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni
telefon. Wystukałam pośpiesznie numer i przyłożyłam komórkę do policzka.
Podniosłam wzrok i zaczęłam się sobie przyglądać w lusterku. Oglądałam uważnie
swoje policzki, usta, oczy. Jakbym znów próbowała znaleźć w sobie coś innego,
nowego. Coś, co zdradzałoby od pierwszego spojrzenia moje sekrety. Ale nie
byłam inna niż wczoraj. Nie z wyglądu.
-Dzień dobry, Chloe.
-Dzień dobry.
Mrugnęłam nerwowo kilkakrotnie,
spuszczając wzrok na zlew. Otworzyłam usta kilka razy zanim coś powiedziałam.
Cisza wydawała mi się długa.
-Coś się stało, że dzwonisz?
Znów spojrzałam w lustro.
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Dziwnie.
-Nie.. chciałam tylko
zapytać, czy mogłabym się umówić na wizytę?
-Z tego co pamiętam to
jesteśmy umówione na za około trzy tygodnie, kochana.
Skrzywiłam się, gdy zdałam
sobie sprawę, że moja warga robi się sina. Poluźniłam zęby nieco głębiej
oddychając.
-Tak, wiem. Zależy mi
jednak, żeby spotkać się z panią jak najszybciej. To dla mnie bardzo ważne.
-Najbliższy wolny termin mam
w czwartek. Godzina też będzie ściśle określona, ale jeśli to dla ciebie takie
ważne, zarezerwuje Ci swój czas. Coś się dzieje, Chloe?
Dopiero w czwartek? Tkwiłam
w okropnie długim i ciągnącym się poniedziałkowym poranku. Jak mogłam wytrzymać
cztery dni ukrywania tego w sobie i przed wszystkimi? Przed Justinem. Nie
mogłam robić niczego pochodnie. Musiałam się najpierw upewnić.
-Wszystko w porządku. Bardzo
dziękuję, zjawię się o każdej godzinie. Będę czekac na wiadomość, do widzenia.
-Chloe.. do widzenia.
Odłożyłam telefon na pralkę
i wsadziłam test do kosmetyczki. Czułam się dobrze. Nic nadzwyczajnego.
Wyglądałam tak samo i czułam to samo. Spojrzałam odruchowo w stronę drzwi, gdy
usłyszałam płacz Charlesa. Wyszłam pośpiesznie z łazienki, mijając sypialnie w
błyskawicznym tempie. Charles siedział na podłodze w korytarzu i trzymając się
za kolano, krzywił się z bólu. Serce zaczęło mi szybciej bić. Siadłam
pośpiesznie obok niego, chwytając w dłonie jego małe policzki. Poczułam, jakby
to on był tą delikatną istotą. Był, ale tak jak zawsze.
-Kochanie, bardzo Cię boli?
Musisz uważać.
Pocałowałam go w czoło i
mocno do siebie przytuliłam. Spojrzałam w stronę schodów, gdy usłyszałam kroki
Justina
-Co się stało?
Charles już nie płakał.
Odsunął się ode mnie, pokazując palcem na obdarte lekko kolano. Justin kucnął
obok nas.
-Wszystko w porządku? Jeśli
bardzo Cię boli , mogę zawieźć Cię do szpitala.
Justin spojrzał na mnie i
lekko się uśmiechnął. Wziął Charlesa na ręce a on nie uronił już ani jednej
łzy. Wstałam zaraz po nich, przyglądając się chłopcowi. Czułam jakiś dziwny
strach. Skąd to się brało?
-Słońce, on się tylko
przewrócił. Wygląda jakby całkiem już o tym zapomniał.
Justin połaskotał Charlesa
po brzuchu a ten zaczął się promiennie uśmiechać. Postawił go na podłodze, a
chłopczyk szybko go wyminął zbiegając na dół po schodach.
-Co się dzieję? Wyglądasz na
przestraszoną. Przecież to nic takiego, nic mu nie jest.
Założyłam kosmyk za ucho i
spuściłam wzrok.
-Po prostu myślałam, że
zrobił sobie coś poważniejszego.
-Zachowujesz się tak od
rana. Jesteś jakaś nerwowa, zrozumiem jeśli to te dni.
Spojrzałam na niego, lekko
marszcząc brwi.
-Nie, to nie to..
Wyminęłam go, zostawiając go
w tyle.
-Kochanie.. Chloe,
powiedziałem coś nie tak?
***
Justin
-Mówiłem, że jadę do Ciebie
i zaproponowałem, żeby z Charlesem jechali ze mną. Odmówiła mówiąc, że zostanie
z nim w domu. Bez żadnego powodu. Uśmiecha się, ale od prawie trzech dni
dziwnie się zachowuje. Jakby była nieobecna, i trochę bardziej opiekuńcza,
jeśli chodzi o Charlesa. Nie chcę naciskać, bo wtedy się denerwuje.
Siedziałem z tatą w
ogrodzie. Przywiozłem mu papiery i czułem, że musze z nim porozmawiać. Znał
temat i to jego rady potrzebowałem.
-Myślisz, że chodzi o Sarę?
-Nie wiem. Po tej całej
akcji, następnego dnia wszystko było w porządku, ale gdy wróciliśmy do domu jej
nastawienie zmieniło się. Wczoraj tak samo. Dziś też. Nie wiem co mam zrobić.
Chyba chciałem się upewnić.
Oparłem łokcie o kolana, przejeżdżając
dłońmi po twarzy. Nie chciałem się z Chloe kłócić, ale nie dało się z niej
niczego wyciągnąć. Ta sytuacja mnie męczyła. Miałem tego wszystkiego po dziurki
w nosie.
-Jeżeli nic Cię nie łączy
z..
-Sarą? Mówiłem Ci.. nie
dawałem jej żadnych znaków, nawet jej nie dotknąłem. W żaden dwuznaczny sposób.
To ona mnie kokietowała kiedy rozmawialiśmy. Od początku. Tato, kocham Chloe.
Dobrze o tym wiesz!
Przerwałem, bo nawet nie
chciałem tego usłyszeć. Zaczynało mnie nosić, nie mogłem usiedzieć w miejscu.
-Wierzę Ci. Synu,
rozmawiałem z nią wczoraj. Nie była to prosta rozmowa, ale nie zobaczysz jej
już w naszej firmie.
-Może to ja powinienem
zrezygnować. Nie miałeś do niej żadnych zastrzeżeń.
Wstałem, pocierając brodę. W
głowie miałem różne myśli i opcje. Cieszyłem się, że tata był po mojej stronie.
-Justin, nie ma nawet takiej
mowy. Nie skarżyłem się, ale to nie było to, czego chciałem. Nie musisz się niczym
martwić, ja trochę popracuje a ty nadal masz wolne. Zadbaj o lepsze relacje z
Chloe. To jest dla Ciebie teraz najważniejsze. Jeśli chcesz możesz przywieźć do
mnie dziś Charlesa. Lee będzie się cieszyć, a Ty z Chloe zajmiecie się sobą.
Zająłem z powrotem miejsce
obok taty. Pomysł wspólnie spędzonego wieczoru dobry, ale nie wiedziałem jak
zareaguje na to Chloe. Nie chciałem znów zaczynać tematu Sary, ale musiałem jej
wytłumaczyć, że jej temat jest skończony. Powinienem się chyba zbierać.
-Dziękuję, ale chcę spędzić
czas z Chloe i Charlesem, ostatnio zajmujesz się nim albo Ty, albo Maddie.
Doceniam.
-Jeśli będziesz potrzebował
pomocy, jakiejkolwiek, wiesz gdzie mnie znaleźć.
***
Wszedłem do środka, ale ani
Chloe ani Charles zdawali się mnie nie słyszeć. Miałem wejść do kuchni, ale
zostawiłem siatki z zakupami na komodzie i oparłem się o ścianę. Zajęci byli
sobą i siedzieli przy stole nie wiedziałem co robią, ale pytanie Charlesa w
stronę Chloe zwróciło na siebie moją uwagę.
-Mamo, dlaczego jesteś
smutna?
Chloe spojrzała na niego a
ja zamarłem w miejscu. Chciałem usłyszeć jej odpowiedź.
-Skarbie, wcale nie jestem
smutna. Wydaje Ci się.
Uśmiechnęła się szeroko przygryzając
przy tym wargę, ale oczy miała zamyślone. Spojrzała na Charlesa i przybliżyła
się, żeby pocałować go delikatnie i długo w czoło. Na stole porozwalane były
kredki, domyślałem się, że coś rysują. Oby dwoje nie siedzieli normalnie na
krzesełkach, opierali się o stół.
-Nic nie mówisz i od pięciu
minut rysujesz w jednym miejscu. Nie możesz tak mocno przyciskać kredki, bo
zepsujesz mój obrazek. Zamienimy się?
Chloe uklękła, oddając swoje
przybory synowi. On szybko znów zajął się kolorowaniem. Chloe spojrzała w okno,
nie chciałem żeby znów zajmowała głowę czymś dręczącym ją.
-Cześć, przywiozłem lody.
Ktoś ma ochotę?
Charles odwrócił się w moją stronę,
szeroko się uśmiechając.
-Jaaa!
Zszedł ostrożnie z krzesła i
do mnie podbiegł. Złapałem go za ręce i wszedłem do salonu.
-Czekoladowe?
-Jasne, że czekoladowe.
Charles złapał w swoje
maleńkie dłonie moje policzki i starannie i ze skupieniem dał mi przedługiego
buziaka. Zaśmiałem się i postawiłem go na nogi, w ekspresowym tempie pobiegł do
kuchni. Spojrzałem na moją przepiękną żonę, a ona uśmiechnęła się, chowając splecione
dłonie między uda. Podszedłem i nachyliłem się, żeby pocałować ją. Chętnie
podniosła na mnie wzrok i odwzajemniła pocałunek.
-Dla Ciebie kupiłem
waniliowe.
Skrzywiła się i wstała z
krzesła przecierając o siebie dłońmi.
-Wiesz co, chyba pójdę wziąć
kąpiel. Nie będziesz miał mi za złe, jeśli z wami nie zostanę?
-Jasne, idź.
Powiedziałem ciszej niż
zamierzałem, a Chloe bez słowa odwróciła się i poszła na górę. Sam się sobie
dziwiłem, że wytrzymuje tak długo. Ta atmosfera rozwalała mnie od środka,
poluźniłem szczękę, gdy zabolały mnie nieco zęby.
***
Chloe
Przeczesałam włosy jeszcze
kilka razy i leniwie odłożyłam szczotkę. Spojrzałam w lustro z setny raz i uśmiechnęłam
się do siebie. Jutro byłam umówiona do ginekologa. Musiałam przeczekać jeszcze
tylko jeden wieczór i będę miała wszystko jasne. Tak bardzo chciałabym powiedzieć
Justinowi, ale nie chciałabym go rozczarować. W żadną stronę i w żaden sposób.
Miałam dziś naprawdę okropny humor i wyrzuty sumienia. Że o niczym mu nie
mówię. Widziałam, że powstrzymuje się od komentowania mojego zachowania i to
mnie męczyło. Wzięłam naprawdę długi oddech i wyszłam z łazienki. Justina nie było
w sypialni, pewnie czytał coś Charlesowi lub opowiadał mu jakąś historię.
Charles uwielbiał słuchać go przed snem. Był takim cudownym ojcem. Dlatego
chciałam być pewna. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Z każdą sekundą
denerwowałam się coraz bardziej i coraz mocniej bolał mnie brzuch. Byłam
wdzięczna pani doktor, że miałyśmy zobaczyć się tak wcześnie. To czekanie by
mnie wykończyło. Zgasiłam lampkę po swojej stronie i odwróciłam się w stronę okna.
Zamknęłam oczy, gdy usłyszałam, że Justin wchodzi do sypialni. Nie wiem
dlaczego. Czułam się z tym wszystkim tak źle.. Podkuliłam nogi i otworzyłam
oczy, żeby na niego spojrzeć. Starał się zamknąć drzwi najciszej jak tylko
umiał, nie chciał mnie obudzić. Uśmiechnął się, gdy się odwrócił i zobaczył, że
nie śpię.
-Charles śpi.
Uśmiechnęłam się i
odwróciłam wzrok. Słyszałam, że przez chwilę stał w bezruchu, ale po chwili
materac odrobinę się ugiął. Nie musiałam długo czekać, żeby poczuć za sobą jego
obecność.
-Uwielbiam ten zapach.
Wsadził nos w moje włosy i pocałował
mnie w głowę. Przejechał dłonią po moim ramieniu, łapiąc mnie w pasie i do
siebie przyciągając. Przygryzłam wargę zaciskając na chwile oczy. Pocałował
mnie pod uchem, wsadzając rękę pod moją halkę.
-Jestem zmęczona, Justin.
To była pierwsza myśl, oprócz
tego, że źle się czuje. Było bezpieczniej to powiedzieć, oszczędziłam sobie
kilku dodatkowych pytań. Ręka Justina zatrzymała się połowie mojej talii. Nie dopowiedziałam
już nic więcej, a on cofnął rękę.
-Jest dopiero dziesiąta.
W głowie miałam naprawdę tylko
i wyłącznie jedną jedyną myśl. Nie mogłam się z nim kochać, nie mogłam się na
niczym skupić. Mimo niewesołej atmosfery uśmiechnęłam się do siebie na myśl
dziecka. Naprawdę chciałam, żeby ciąża okazała się prawdą. Miałam nadzieję, że
Justin wytrzyma jeszcze trochę. Niepewnie pocałował mnie w szyję, a jego ręka
zjechała w dół mojego uda.
-Justin..
Odsunął się całkowicie.
-Chloe, powiesz mi w końcu
co się z Tobą dzieje? Zrobiłem coś nie tak? Powiedziałem coś, co było nie na
miejscu? Dlaczego się tak zachowujesz?
Odwróciłam się w jego
stronę, naciągając kołdrę. Był zły.
-Wszystko jest w okej. Po
prostu mam dziś gorszy dzień. I jestem zmęczona.
-Nie zachowujesz się tak tylko
dzisiaj. Chodzisz zła od kilku dni.
-Nie jestem zła.
Odpowiedziałam pośpiesznie,
a Justin przybliżył się do mnie, łapiąc w dłoń mój policzek. Spojrzał mi w oczy
a ja spuściłam wzrok. Nie powinnam tego robić. Zabrał rękę, głaskając mnie po
ramieniu.
-Jest okej.
Upewniłam go jeszcze raz.
Spojrzał na mnie i pocałował
mnie pod uchem. Gdy nasze usta się złączyły poczułam ból brzucha. Z nerwów.
Strasznie się denerwowałam.
-Justin, proszę Cię..
-Nie mogę Cię pocałować?
-Po prostu zostaw mnie, nie
mam na to ochoty.
Justin spojrzał na mnie
pustym wzrokiem a ja pożałowałam tego co powiedziałam. Wstał z łóżka i założył
na siebie koszulkę, która wisiała przewieszona przez krzesełko. Usiadłam,
odpychając od siebie pościel.
-Co robisz?
-Zostawiam Cię w spokoju.
-Justin..
-Idę coś obejrzeć, nie jestem
jeszcze śpiący.
-Zaczekaj!
Wdrapałam się na koniec
łóżka, klękając i bawiąc się przy tym swoimi palcami.
-Nie chciałam tak
powiedzieć. I nie chcę spaś sama. Justin, nie wychodź!
Podniosłam głos, a Justin zamknął
z powrotem drzwi. Nie chciał pewnie, żeby Charles się obudził. Chciał do mnie
podejść, ale stanął w połowie drogi do łóżka.
-Nie mam pojęcia co się z
Tobą dzieje, ale nie będę tego dłużej znosić. Co mam zrobić, jeśli nie chcesz
ze mną rozmawiać?!
-Chcę..
-Nic mi nie mówisz. A gdy się
pytam, odpowiadasz, że wszystko jest w porządku. A nie jest! Nie jestem
jasnowidzem. Jeśli chodzi o Sarę, to nie wiem co mam Ci jeszcze powiedzieć..
wiesz o tym, że nie ma jej już w firmie. Nie mam z nią żadnego kontaktu. To skończone,
Chloe, rozumiesz?!
Wstałam z łóżka dalej bawiąc
się palcami. Miałam ochotę się rozpłakać. Krzyczał i wiedziałam, że jest naprawdę
zły.
-Wiem to! I nie chodzi o
nią. Jej temat jest zakończony, tak jak mówiłam.
-To o co chodzi?!
-O nic.
Odpowiedziałam bez namysłu,
a Justin zacisnął powieki i odwrócił się. Podeszłam szybko i złapałam go za
rękę.
-Zaczekaj.
-I tak mi nie powiesz..
-Proszę Cię..
Poczułam jak łza szybko spływa
mi po policzku. Wytarłam ją jak najszybciej dłonią. Czułam, że serce wyskoczy
mi za chwile przez gardło. Justin spoważniał i podszedł bliżej.
-Chloe, nie płacz.
Spuściłam wzrok, Justin
nienawidził gdy płakałam.
-Zostaniesz?
-Może powinnaś jednak pobyć
trochę sama.
-Pocałuj mnie.
Dopuściłam do tego, że
cierpliwość Justina się skończyła. Chciałam, żeby wiedział, ale bałam się, że
może się okazać, że wcale nie jestem w ciąży. Biorę tabletki, i co jeśli wynik
testu nie jest poprawny?
-Chloe..
-Chcę, żebyś został.
Przez chwilę patrzeliśmy na
siebie i obydwoje nie wiedzieliśmy co robić, ale Justin podszedł do mnie nagle
i objął moją szyję. Przejechał kciukiem po mojej wardze, ale krótko pocałował mnie
w czoło. Wiedziałam, że jest źle. To miała być dobra wiadomość, a my coraz
bardziej się kłóciliśmy. Złapałam go szybko za koszulkę, kiedy chciał się odsunąć.
-Nie chciałam Ci tego mówić.
Chciałam poczekać.
-Poczekać? Na co, Chloe?
Powiedz mi w końcu.
Złapałam za halkę i
odruchowo naciągnęłam ją w dół. Miałam mu to teraz powiedzieć?.. Justin
spojrzał na to co robię i zmarszczył brwi.
-Spóźnia Ci się okres?
Nie wiem po czym to
wywnioskował, ale może po mojej wcześniejszej reakcji. Nie mogłam już wycofać się
z tej rozmowy.
-W poniedziałek zrobiłam
test ciążowy. Wynik wyszedł pozytywny. Jutro jestem umówiona u ginekologa,
chciałam się najpierw upewnić, zanim Ci powiem. Po prostu się tym denerwuje.
-Jesteś w ciąży?
-Nie wiem jak to możliwe..
Wpatrywał się we mnie przez
dłuższą chwilę z otwartymi ustami. Znów chciało mi się płakać.
-Chloe, jesteś w ciąży?
Powiedział dużo ciszej i
bardziej jakby do siebie. Podszedł do mnie nagle i objął mnie za szyję.
Zamknęłam oczy, gdy poczułam jak kilkukrotnie całuje mnie w głowę. Objęłam go w
pasie, opierając się policzkiem o jego tors. Nie mogłam się tym nacieszyć długo,
bo oderwał się ode mnie, patrząc mi w oczy.
-Chloe, znów zostanę tatą???
Mogłaś mi o tym powiedzieć, jak mogłaś być z tym sama?!
-Chcę to wiedzieć na pewno..
-Pójdę tam jutro z Tobą!
Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze!
Złapał mnie w pasie i
podniósł a ja szybko owinęłam nogi wokół jego talii. Nie spodziewałam się tego.
Uśmiechał się i kiwał niedowierzając głową. Tak strasznie nie chciałam, żeby się
rozczarował.
-Masz mi mówić o wszystkim
od razu, rozumiesz?! Boże, tak bardzo cię kocham.. znów będę ojcem..
Pocałował mnie zachłannie, a
ja objęłam jego policzki. Był taki szczęśliwy. Jedyne czego pragnęłam to, żeby
jutrzejsze badania to potwierdziły. Tak strasznie chciałam, żeby to była
prawda.
Też mam nadzieję, że to prawda 😉 Cudny rozdział :) Powodzenia w pisaniu dlaszych rozdziałów 😙
OdpowiedzUsuńDziękuję Słoneczko 😚
UsuńO Boże jak ja kocham takie momenty ❤️❤️❤️❤️ Rozdział świetny ������
OdpowiedzUsuńDziękuję kochanie ❤❤❤
UsuńAaaa rozdział cudo! ❤ Czekam na kolejny! ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję 😍
UsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa kurde MEGAAA rozdział!!!!! Jezu niech ona będzie w tej ciąży, boże ale mega będzie😄😍 Jeju jak była ta kłutnia Chloe z Jusem to prawie ja sama zaczełam płakać ,niewiele brakowało 😄😎
OdpowiedzUsuńOo kochana 😍 dziękuję ❤
Usuń