niedziela, 2 lipca 2017

Rozdział 17

Od około piętnastu minut siedziałam na wannie z pozytywnym wynikiem testu ciążowego w ręku. Nie byłam do końca pewna swoich uczuć. Byłam  pośrodku czegoś. Nie wiedziałam jak powinna wyglądać moja reakcja i sama właśnie tak wyglądałam. To tak, jak czasami nie wie się, czy śmiać się czy płakać. Każda ta strona była jednak wzbogacona o liczniejsze i intensywniejsze emocje. Cieszyłam się, że znowu tak niespodziewanie mogłam czuć w sobie coś nowego, coś małego, delikatnego i kochanego. Przekręciłam kilka razy testem i uśmiechnęłam się. Zastanawiałam się skąd wezmę następne tyle miłości, jaką darzę Justina i Charlesa, i czy to w ogóle możliwe. Myśl kochania kogoś nowego tak bardzo jak ich, przerażała mnie w dobrym tego słowa rozumieniu. Ale nie wiedziałam czy ktoś oprócz mnie jest na to gotowy. To przyszło tak niespodziewanie. I znów w sekundę odwróciło moje życie o kolejną masę stopni. Kiwałam przecząco głową siedząc sama. To wszystko do mnie nie docierało. Musiałam być tego pewna w stu procentach. Wstałam i z zawahaniem wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni telefon. Wystukałam pośpiesznie numer i przyłożyłam komórkę do policzka. Podniosłam wzrok i zaczęłam się sobie przyglądać w lusterku. Oglądałam uważnie swoje policzki, usta, oczy. Jakbym znów próbowała znaleźć w sobie coś innego, nowego. Coś, co zdradzałoby od pierwszego spojrzenia moje sekrety. Ale nie byłam inna niż wczoraj. Nie z wyglądu.
-Dzień dobry, Chloe.
-Dzień dobry.
Mrugnęłam nerwowo kilkakrotnie, spuszczając wzrok na zlew. Otworzyłam usta kilka razy zanim coś powiedziałam. Cisza wydawała mi się długa.
-Coś się stało, że dzwonisz?
Znów spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Dziwnie.
-Nie.. chciałam tylko zapytać, czy mogłabym się umówić na wizytę?
-Z tego co pamiętam to jesteśmy umówione na za około trzy tygodnie, kochana.
Skrzywiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że moja warga robi się sina. Poluźniłam zęby nieco głębiej oddychając.
-Tak, wiem. Zależy mi jednak, żeby spotkać się z panią jak najszybciej. To dla mnie bardzo ważne.
-Najbliższy wolny termin mam w czwartek. Godzina też będzie ściśle określona, ale jeśli to dla ciebie takie ważne, zarezerwuje Ci swój czas. Coś się dzieje, Chloe?
Dopiero w czwartek? Tkwiłam w okropnie długim i ciągnącym się poniedziałkowym poranku. Jak mogłam wytrzymać cztery dni ukrywania tego w sobie i przed wszystkimi? Przed Justinem. Nie mogłam robić niczego pochodnie. Musiałam się najpierw upewnić.
-Wszystko w porządku. Bardzo dziękuję, zjawię się o każdej godzinie. Będę czekac na wiadomość, do widzenia.
-Chloe.. do widzenia.
Odłożyłam telefon na pralkę i wsadziłam test do kosmetyczki. Czułam się dobrze. Nic nadzwyczajnego. Wyglądałam tak samo i czułam to samo. Spojrzałam odruchowo w stronę drzwi, gdy usłyszałam płacz Charlesa. Wyszłam pośpiesznie z łazienki, mijając sypialnie w błyskawicznym tempie. Charles siedział na podłodze w korytarzu i trzymając się za kolano, krzywił się z bólu. Serce zaczęło mi szybciej bić. Siadłam pośpiesznie obok niego, chwytając w dłonie jego małe policzki. Poczułam, jakby to on był tą delikatną istotą. Był, ale tak jak zawsze.
-Kochanie, bardzo Cię boli? Musisz uważać.
Pocałowałam go w czoło i mocno do siebie przytuliłam. Spojrzałam w stronę schodów, gdy usłyszałam kroki Justina
-Co się stało?
Charles już nie płakał. Odsunął się ode mnie, pokazując palcem na obdarte lekko kolano. Justin kucnął obok nas.
-Wszystko w porządku? Jeśli bardzo Cię boli , mogę zawieźć Cię do szpitala.
Justin spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Wziął Charlesa na ręce a on nie uronił już ani jednej łzy. Wstałam zaraz po nich, przyglądając się chłopcowi. Czułam jakiś dziwny strach. Skąd to się brało?
-Słońce, on się tylko przewrócił. Wygląda jakby całkiem już o tym zapomniał.
Justin połaskotał Charlesa po brzuchu a ten zaczął się promiennie uśmiechać. Postawił go na podłodze, a chłopczyk szybko go wyminął zbiegając na dół po schodach.
-Co się dzieję? Wyglądasz na przestraszoną. Przecież to nic takiego, nic mu nie jest.
Założyłam kosmyk za ucho i spuściłam wzrok.
-Po prostu myślałam, że zrobił sobie coś poważniejszego.
-Zachowujesz się tak od rana. Jesteś jakaś nerwowa, zrozumiem jeśli to te dni.
Spojrzałam na niego, lekko marszcząc brwi.
-Nie, to nie to..
Wyminęłam go, zostawiając go w tyle.
-Kochanie.. Chloe, powiedziałem coś nie tak?

***

Justin
-Mówiłem, że jadę do Ciebie i zaproponowałem, żeby z Charlesem jechali ze mną. Odmówiła mówiąc, że zostanie z nim w domu. Bez żadnego powodu. Uśmiecha się, ale od prawie trzech dni dziwnie się zachowuje. Jakby była nieobecna, i trochę bardziej opiekuńcza, jeśli chodzi o Charlesa. Nie chcę naciskać, bo wtedy się denerwuje.
Siedziałem z tatą w ogrodzie. Przywiozłem mu papiery i czułem, że musze z nim porozmawiać. Znał temat i to jego rady potrzebowałem.
-Myślisz, że chodzi o Sarę?
-Nie wiem. Po tej całej akcji, następnego dnia wszystko było w porządku, ale gdy wróciliśmy do domu jej nastawienie zmieniło się. Wczoraj tak samo. Dziś też. Nie wiem co mam zrobić. Chyba chciałem się upewnić.
Oparłem łokcie o kolana, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Nie chciałem się z Chloe kłócić, ale nie dało się z niej niczego wyciągnąć. Ta sytuacja mnie męczyła. Miałem tego wszystkiego po dziurki w nosie.
-Jeżeli nic Cię nie łączy z..
-Sarą? Mówiłem Ci.. nie dawałem jej żadnych znaków, nawet jej nie dotknąłem. W żaden dwuznaczny sposób. To ona mnie kokietowała kiedy rozmawialiśmy. Od początku. Tato, kocham Chloe. Dobrze o tym wiesz!
Przerwałem, bo nawet nie chciałem tego usłyszeć. Zaczynało mnie nosić, nie mogłem usiedzieć w miejscu.
-Wierzę Ci. Synu, rozmawiałem z nią wczoraj. Nie była to prosta rozmowa, ale nie zobaczysz jej już w naszej firmie.
-Może to ja powinienem zrezygnować. Nie miałeś do niej żadnych zastrzeżeń.
Wstałem, pocierając brodę. W głowie miałem różne myśli i opcje. Cieszyłem się, że tata był po mojej stronie.
-Justin, nie ma nawet takiej mowy. Nie skarżyłem się, ale to nie było to, czego chciałem. Nie musisz się niczym martwić, ja trochę popracuje a ty nadal masz wolne. Zadbaj o lepsze relacje z Chloe. To jest dla Ciebie teraz najważniejsze. Jeśli chcesz możesz przywieźć do mnie dziś Charlesa. Lee będzie się cieszyć, a Ty z Chloe zajmiecie się sobą.
Zająłem z powrotem miejsce obok taty. Pomysł wspólnie spędzonego wieczoru dobry, ale nie wiedziałem jak zareaguje na to Chloe. Nie chciałem znów zaczynać tematu Sary, ale musiałem jej wytłumaczyć, że jej temat jest skończony. Powinienem się chyba zbierać.
-Dziękuję, ale chcę spędzić czas z Chloe i Charlesem, ostatnio zajmujesz się nim albo Ty, albo Maddie. Doceniam.
-Jeśli będziesz potrzebował pomocy, jakiejkolwiek, wiesz gdzie mnie znaleźć.

***

Wszedłem do środka, ale ani Chloe ani Charles zdawali się mnie nie słyszeć. Miałem wejść do kuchni, ale zostawiłem siatki z zakupami na komodzie i oparłem się o ścianę. Zajęci byli sobą i siedzieli przy stole nie wiedziałem co robią, ale pytanie Charlesa w stronę Chloe zwróciło na siebie moją uwagę.
-Mamo, dlaczego jesteś smutna?
Chloe spojrzała na niego a ja zamarłem w miejscu. Chciałem usłyszeć jej odpowiedź.
-Skarbie, wcale nie jestem smutna. Wydaje Ci się.
Uśmiechnęła się szeroko przygryzając przy tym wargę, ale oczy miała zamyślone. Spojrzała na Charlesa i przybliżyła się, żeby pocałować go delikatnie i długo w czoło. Na stole porozwalane były kredki, domyślałem się, że coś rysują. Oby dwoje nie siedzieli normalnie na krzesełkach, opierali się o stół.
-Nic nie mówisz i od pięciu minut rysujesz w jednym miejscu. Nie możesz tak mocno przyciskać kredki, bo zepsujesz mój obrazek. Zamienimy się?
Chloe uklękła, oddając swoje przybory synowi. On szybko znów zajął się kolorowaniem. Chloe spojrzała w okno, nie chciałem żeby znów zajmowała głowę czymś dręczącym ją.
-Cześć, przywiozłem lody. Ktoś ma ochotę?
Charles odwrócił się w moją stronę, szeroko się uśmiechając.
-Jaaa!
Zszedł ostrożnie z krzesła i do mnie podbiegł. Złapałem go za ręce i wszedłem do salonu.
-Czekoladowe?
-Jasne, że czekoladowe.
Charles złapał w swoje maleńkie dłonie moje policzki i starannie i ze skupieniem dał mi przedługiego buziaka. Zaśmiałem się i postawiłem go na nogi, w ekspresowym tempie pobiegł do kuchni. Spojrzałem na moją przepiękną żonę, a ona uśmiechnęła się, chowając splecione dłonie między uda. Podszedłem i nachyliłem się, żeby pocałować ją. Chętnie podniosła na mnie wzrok i odwzajemniła pocałunek.
-Dla Ciebie kupiłem waniliowe.
Skrzywiła się i wstała z krzesła przecierając o siebie dłońmi.
-Wiesz co, chyba pójdę wziąć kąpiel. Nie będziesz miał mi za złe, jeśli z wami nie zostanę?
-Jasne, idź.
Powiedziałem ciszej niż zamierzałem, a Chloe bez słowa odwróciła się i poszła na górę. Sam się sobie dziwiłem, że wytrzymuje tak długo. Ta atmosfera rozwalała mnie od środka, poluźniłem szczękę, gdy zabolały mnie nieco zęby.

***

Chloe
Przeczesałam włosy jeszcze kilka razy i leniwie odłożyłam szczotkę. Spojrzałam w lustro z setny raz i uśmiechnęłam się do siebie. Jutro byłam umówiona do ginekologa. Musiałam przeczekać jeszcze tylko jeden wieczór i będę miała wszystko jasne. Tak bardzo chciałabym powiedzieć Justinowi, ale nie chciałabym go rozczarować. W żadną stronę i w żaden sposób. Miałam dziś naprawdę okropny humor i wyrzuty sumienia. Że o niczym mu nie mówię. Widziałam, że powstrzymuje się od komentowania mojego zachowania i to mnie męczyło. Wzięłam naprawdę długi oddech i wyszłam z łazienki. Justina nie było w sypialni, pewnie czytał coś Charlesowi lub opowiadał mu jakąś historię. Charles uwielbiał słuchać go przed snem. Był takim cudownym ojcem. Dlatego chciałam być pewna. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Z każdą sekundą denerwowałam się coraz bardziej i coraz mocniej bolał mnie brzuch. Byłam wdzięczna pani doktor, że miałyśmy zobaczyć się tak wcześnie. To czekanie by mnie wykończyło. Zgasiłam lampkę po swojej stronie i odwróciłam się w stronę okna. Zamknęłam oczy, gdy usłyszałam, że Justin wchodzi do sypialni. Nie wiem dlaczego. Czułam się z tym wszystkim tak źle.. Podkuliłam nogi i otworzyłam oczy, żeby na niego spojrzeć. Starał się zamknąć drzwi najciszej jak tylko umiał, nie chciał mnie obudzić. Uśmiechnął się, gdy się odwrócił i zobaczył, że nie śpię.
-Charles śpi.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok. Słyszałam, że przez chwilę stał w bezruchu, ale po chwili materac odrobinę się ugiął. Nie musiałam długo czekać, żeby poczuć za sobą jego obecność.
-Uwielbiam ten zapach.
Wsadził nos w moje włosy i pocałował mnie w głowę. Przejechał dłonią po moim ramieniu, łapiąc mnie w pasie i do siebie przyciągając. Przygryzłam wargę zaciskając na chwile oczy. Pocałował mnie pod uchem, wsadzając rękę pod moją halkę.
-Jestem zmęczona, Justin.
To była pierwsza myśl, oprócz tego, że źle się czuje. Było bezpieczniej to powiedzieć, oszczędziłam sobie kilku dodatkowych pytań. Ręka Justina zatrzymała się połowie mojej talii. Nie dopowiedziałam już nic więcej, a on cofnął rękę.
-Jest dopiero dziesiąta.
W głowie miałam naprawdę tylko i wyłącznie jedną jedyną myśl. Nie mogłam się z nim kochać, nie mogłam się na niczym skupić. Mimo niewesołej atmosfery uśmiechnęłam się do siebie na myśl dziecka. Naprawdę chciałam, żeby ciąża okazała się prawdą. Miałam nadzieję, że Justin wytrzyma jeszcze trochę. Niepewnie pocałował mnie w szyję, a jego ręka zjechała w dół mojego uda.
-Justin..
Odsunął się całkowicie.
-Chloe, powiesz mi w końcu co się z Tobą dzieje? Zrobiłem coś nie tak? Powiedziałem coś, co było nie na miejscu? Dlaczego się tak zachowujesz?
Odwróciłam się w jego stronę, naciągając kołdrę. Był zły.
-Wszystko jest w okej. Po prostu mam dziś gorszy dzień. I jestem zmęczona.
-Nie zachowujesz się tak tylko dzisiaj. Chodzisz zła od kilku dni.
-Nie jestem zła.
Odpowiedziałam pośpiesznie, a Justin przybliżył się do mnie, łapiąc w dłoń mój policzek. Spojrzał mi w oczy a ja spuściłam wzrok. Nie powinnam tego robić. Zabrał rękę, głaskając mnie po ramieniu.
-Jest okej.
Upewniłam go jeszcze raz.
Spojrzał na mnie i pocałował mnie pod uchem. Gdy nasze usta się złączyły poczułam ból brzucha. Z nerwów. Strasznie się denerwowałam.
-Justin, proszę Cię..
-Nie mogę Cię pocałować?
-Po prostu zostaw mnie, nie mam na to ochoty.
Justin spojrzał na mnie pustym wzrokiem a ja pożałowałam tego co powiedziałam. Wstał z łóżka i założył na siebie koszulkę, która wisiała przewieszona przez krzesełko. Usiadłam, odpychając od siebie pościel.
-Co robisz?
-Zostawiam Cię w spokoju.
-Justin..
-Idę coś obejrzeć, nie jestem jeszcze śpiący.
-Zaczekaj!
Wdrapałam się na koniec łóżka, klękając i bawiąc się przy tym swoimi palcami.
-Nie chciałam tak powiedzieć. I nie chcę spaś sama. Justin, nie wychodź!
Podniosłam głos, a Justin zamknął z powrotem drzwi. Nie chciał pewnie, żeby Charles się obudził. Chciał do mnie podejść, ale stanął w połowie drogi do łóżka.
-Nie mam pojęcia co się z Tobą dzieje, ale nie będę tego dłużej znosić. Co mam zrobić, jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać?!
-Chcę..
-Nic mi nie mówisz. A gdy się pytam, odpowiadasz, że wszystko jest w porządku. A nie jest! Nie jestem jasnowidzem. Jeśli chodzi o Sarę, to nie wiem co mam Ci jeszcze powiedzieć.. wiesz o tym, że nie ma jej już w firmie. Nie mam z nią żadnego kontaktu. To skończone, Chloe, rozumiesz?!
Wstałam z łóżka dalej bawiąc się palcami. Miałam ochotę się rozpłakać. Krzyczał i wiedziałam, że jest naprawdę zły.
-Wiem to! I nie chodzi o nią. Jej temat jest zakończony, tak jak mówiłam.
-To o co chodzi?!
-O nic.
Odpowiedziałam bez namysłu, a Justin zacisnął powieki i odwrócił się. Podeszłam szybko i złapałam go za rękę.
-Zaczekaj.
-I tak mi nie powiesz..
-Proszę Cię..
Poczułam jak łza szybko spływa mi po policzku. Wytarłam ją jak najszybciej dłonią. Czułam, że serce wyskoczy mi za chwile przez gardło. Justin spoważniał i podszedł bliżej.
-Chloe, nie płacz.
Spuściłam wzrok, Justin nienawidził gdy płakałam.
-Zostaniesz?
-Może powinnaś jednak pobyć trochę sama.
-Pocałuj mnie.
Dopuściłam do tego, że cierpliwość Justina się skończyła. Chciałam, żeby wiedział, ale bałam się, że może się okazać, że wcale nie jestem w ciąży. Biorę tabletki, i co jeśli wynik testu nie jest poprawny?
-Chloe..
-Chcę, żebyś został.
Przez chwilę patrzeliśmy na siebie i obydwoje nie wiedzieliśmy co robić, ale Justin podszedł do mnie nagle i objął moją szyję. Przejechał kciukiem po mojej wardze, ale krótko pocałował mnie w czoło. Wiedziałam, że jest źle. To miała być dobra wiadomość, a my coraz bardziej się kłóciliśmy. Złapałam go szybko za koszulkę, kiedy chciał się odsunąć.
-Nie chciałam Ci tego mówić. Chciałam poczekać.
-Poczekać? Na co, Chloe? Powiedz mi w końcu.
Złapałam za halkę i odruchowo naciągnęłam ją w dół. Miałam mu to teraz powiedzieć?.. Justin spojrzał na to co robię i zmarszczył brwi.
-Spóźnia Ci się okres?
Nie wiem po czym to wywnioskował, ale może po mojej wcześniejszej reakcji. Nie mogłam już wycofać się z tej rozmowy.
-W poniedziałek zrobiłam test ciążowy. Wynik wyszedł pozytywny. Jutro jestem umówiona u ginekologa, chciałam się najpierw upewnić, zanim Ci powiem. Po prostu się tym denerwuje.
-Jesteś w ciąży?
-Nie wiem jak to możliwe..
Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę z otwartymi ustami. Znów chciało mi się płakać.
-Chloe, jesteś w ciąży?
Powiedział dużo ciszej i bardziej jakby do siebie. Podszedł do mnie nagle i objął mnie za szyję. Zamknęłam oczy, gdy poczułam jak kilkukrotnie całuje mnie w głowę. Objęłam go w pasie, opierając się policzkiem o jego tors. Nie mogłam się tym nacieszyć długo, bo oderwał się ode mnie, patrząc mi w oczy.
-Chloe, znów zostanę tatą??? Mogłaś mi o tym powiedzieć, jak mogłaś być z tym sama?!
-Chcę to wiedzieć na pewno..
-Pójdę tam jutro z Tobą! Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze!
Złapał mnie w pasie i podniósł a ja szybko owinęłam nogi wokół jego talii. Nie spodziewałam się tego. Uśmiechał się i kiwał niedowierzając głową. Tak strasznie nie chciałam, żeby się rozczarował.
-Masz mi mówić o wszystkim od razu, rozumiesz?! Boże, tak bardzo cię kocham.. znów będę ojcem..
Pocałował mnie zachłannie, a ja objęłam jego policzki. Był taki szczęśliwy. Jedyne czego pragnęłam to, żeby jutrzejsze badania to potwierdziły. Tak strasznie chciałam, żeby to była prawda.

8 komentarzy:

  1. Też mam nadzieję, że to prawda 😉 Cudny rozdział :) Powodzenia w pisaniu dlaszych rozdziałów 😙

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże jak ja kocham takie momenty ❤️❤️❤️❤️ Rozdział świetny ������

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa rozdział cudo! ❤ Czekam na kolejny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. AaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa kurde MEGAAA rozdział!!!!! Jezu niech ona będzie w tej ciąży, boże ale mega będzie😄😍 Jeju jak była ta kłutnia Chloe z Jusem to prawie ja sama zaczełam płakać ,niewiele brakowało 😄😎

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)