poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Rozdział 9

Korzystając z tego, że prąd szybko się z powrotem pojawił, Justin postanowił wziąć prysznic, a ja biegiem poleciałam podłączyć telefon. Chciałam chociaż na chwilę jeszcze oddzwonić do Maggy, żeby upewnić się, że wszystko u nich w porządku. Cieszyłam się tym wyjazdem, ale coraz bardziej chciałam być już w domu. Widziałam po sobie, że z tęsknoty za Charlesem zniknął mi humor, i nie potrzebnie złościłam się wcześniej na Justina, gdy zaczął temat Nathana. Justin naprawdę dużo ze mną znosił. Ale za to go między innymi kocham. Że jakoś ze mną wytrzymuje. Poczułam, że potrzebuje już powietrza, więc podniosłam się z wody. Podciągnęłam kolana pod piersi, zaczesując dłońmi włosy. Przetarłam twarz i rozejrzałam się po łazience. Pachniało w niej żelem pod prysznic Justina. Sięgnęłam po niego, i nalałam go dość sporo na dłoń. Przygryzłam wargę, zdając sobie sprawę z tego, że Justin nie zaproponował mi wspólnej kąpieli, bo wiedział, że jestem jeszcze chyba zła. Nie chciał usłyszeć odmowy, więc kąpałam się teraz sama. Chciałam z powrotem zanurzyć się w wodzie, ale światło momentalnie zgasło. Spojrzałam na stojącą na pralce świeczkę, którą na wszelki wypadek zapalił Justin. Zakręciłam szynko kran i sięgnęłam po ręcznik. Owinęłam się nim ciasno i wyszłam z wanny. Spojrzałam na drzwi, gdy usłyszałam ciche pukanie.
-Kochanie, wszystko w porządku?
Uśmiechnęłam się sama do siebie i pokiwałam twierdząco głową, jakby miał to widzieć. Nie ważne jak bardzo bylibyśmy na siebie źli, Justin i tak zapominał o tym, gdy sytuacja wskazywała na to, że coś może mi się dziać. Oczywiście nie stało się teraz praktycznie nic, oprócz tego, że zabrali światło i nie byliśmy przecież nie wiadomo jak pokłóceni. Chyba wcale nie byliśmy.
-Jest ok.
Słyszałam jak odchodzi od drzwi, nic już nie mówiąc. Chwyciłam za szczoteczkę do zębów i wymywał je w tak szybkim tempie, jak tylko było to możliwe. Trwało to za ledwie pół minuty. Zabrałam jeszcze tylko szczotkę do włosów i dmuchnęłam w malutki płomień. Po ciemnu ruszyłam szybko w stronę drzwi, chwytając za klamkę. Zatrzymałam się jednak w progu, gdy zobaczyłam, że cała sypialnia ozdobiona jest malutkimi, czerwonymi świeczkami. Justin odpalił ostatnią z nich i ustawił nad łóżkiem.
-Na dworze znów się nasiliło, nie wiem czy oddadzą prąd do rana. Dopóki nie pójdziesz spać, pomyślałem, że przyda się trochę światła.
Uśmiechnął się blado i podszedł do szafy, odwracając się do mnie tyłem. Zdjął z siebie koszulkę, ukazując swoje piękne, umięśnione plecy. Nie wiedział czy jestem zła, czy możemy normalnie rozmawiać. Badał grunt. Zawsze to robił. Uśmiechnęłam się pod nosem i nic nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam w górnej szafki komody majtki, i szybko naciągnęłam je na tyłek, podciągając ręcznik. Zdjęłam ten drugi z głowy i szybko rozczesałam włosy. Justin w tym czasie naciągnął na siebie nową koszulkę.
-Dziękuję. To romantyczne.
Justin spojrzał na mnie i powoli do mnie podszedł. Uśmiechnęłam się, dostając w odpowiedzi krótkiego buziaka.
-Jesteś zmęczona?
-Nie. A ty?
Odpowiedziałam szybko, z nadzieją, że powie nie.
-Rozpalę w kominku, tylko pójdę po drewno.
-Na zewnątrz?
-W komórce, na altance.
Uśmiechnął się, zakładając za ucho moje kosmyki. Złapał za mój ręcznik, pociągając go z dół. Poczułam na ciele gęsią skórkę, a Justin widząc to sięgną po moją koszulę nocną, przewieszoną przez krzesełko.
-Mogę spać dziś w czymś od Ciebie?
Jego uśmiech poszerzył się i sięgnął po swoją czarną koszulkę. Rozłożył ją przede mną, a ja podniosłam ręce, celując w rękawy. Naciągnęłam na uda materiał, przybliżając się do Justina.
-Przepraszam za dziś. Nie potrzebnie się zdenerwowałam o to co powiedziałeś. To było nie potrzebne, i sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Chyba po prostu mam dziś gorszy dzień. Tęsknie za Charlesem.
Justin objął moje policzki w dłonie i pocałował mnie długo i delikatnie w czoło.
-Wiem, że się martwisz, Skarbie. Nie potrzebnie. Jutro będziemy już w domu.
Zabrzmiało to odrobinę, jakbyśmy byli tutaj za jakąś karę, a tak wcale nie było. Wolałabym po prostu, żeby Charles był tutaj z nami. Może podświadomie wiedziałam, że Maggy nie zawsze była odpowiedzialna, nie aż tak, żeby zostawiać z nią dziecko na trzy dni, ale ufałam jej.
-Cieszę się na ostatnią noc tutaj. Nawet jeśli mamy siedzieć bez prądu. To nawet lepsze.
Uśmiechnęłam się do Justina, a on znów pocałował mnie w czoło.
-Pójdę po to drewno.
Odwróciłam się, widząc jak wychodzi.

Oboje byliśmy głodni, a jedyne co mieliśmy i co można było zjeść na zimno to zwykłe kanapki. Powiedziałabym jednak, że są niezwykłe. Justinowi zajęło to niecałe dziesięć minut. Oblizałam usta, spoglądając na Justina.
-Wiesz, naprawdę myślałam, żeby zrobić sobie wolne od tańca.
Justin spojrzał na mnie z poważną miną, odkładając kanapkę na nasz wspólny duży talerzyk.
-Chcesz zrezygnować z tańczenia?
-Nie.
Naciągnęłam na kolana koszulkę, trochę ją rozciągając i uśmiechnęłam się do Justina.
-Tylko na wakacje. Miałabym dla Was więcej czasu.
Justin wyprostował się i pogłaskał mnie po łydce.
-Skarbie, nie musisz dla nas z niczego rezygnować. Zwłaszcza z czegoś co kochasz.
-Was kocham bardziej.
Justin zaśmiał się, gdy mu przerwałam.
-Tak, wiem o tym, Myszko, ale.. chodziło mi bardziej o to, że to niepotrzebne. Do tej pory jakoś sobie radziliśmy i myślałem, że Ci to odpowiada.
Wzięłam talerzyk i odstawiłam go na szafkę po mojej stronie łóżka. Naciągnęłam na siebie koc, i położyłam się obok Justina. Zaczął głaskać mnie po policzku.
-Jasne, że mi to odpowiada. Mam naprawdę super życie. Ale zauważyłam, że ostatnio brałam na siebie o dużo za dużo. Jeśli chodzi o prace. I teraz chcę po prostu odpocząć. To tylko dwa miesiące. Przez cały ten czas ja będę zajmować się Charlesem, nie będzie potrzebował opiekunki. Będę spokojniejsza. I będziemy mieć czas na psa.
Uśmiechnęłam się, a Justin zaczął się śmiać.
-Naprawdę chcesz się tego podjąć?
-Tak, chcę. Jutro pojedziemy do schroniska.
Powiedziałam, i poprawiłam koc, spoglądając w sufit.
-Skoro tak chcesz., nie mam nic przeciwko.
Justin przysunął mnie do siebie, a ja chętnie przytuliłam się policzkiem do jego torsu. Panowała między nami przez chwilę cisza, ale lubiłam je wiedząc, że po prostu jest obok. Otworzyłam zmęczone już trochę oczy, gdy usłyszałam przy uchu niski głos Justina.
-W przyszły weekend tata ma urodziny. Oprócz kolacji w domu, chciał zrobić coś w kancelarii. Poszłabyś ze mną? Charlesem zajmie się Maddie, już z nią o tym rozmawiałem.
-Wszyscy pracownicy tam będą?
Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć, a Justin odpowiedział nie pewnie.
-Ehm, myślę że tak. Chyba, że ktoś nie przyjmie zaproszenia.
Miałam wątpliwości co do tego, że Sara podziękuje i nie pojawi się. Cieszyłam się, że Justin mi to zaproponował. Chciałam iść.
-Jasne, że pójdę.

-Oh, to dobrze. Wiesz jak nie lubię chodzić na takie niby przyjęcia.

ROZDZIAŁ NIECO KRÓTKI, ALE W TYGODNIU POJAWI SIĘ KOLEJNY <3
EDIT: https://ask.fm/chloe_biieber/answers/140986502431 !!!

14 komentarzy:

  1. Yyyy, skomentuje, ale nie wiem co konkretnego napisać xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział??? Miałaś że w tygodniu a jest już czwartek. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. krótki komentarz wyjaśniający https://ask.fm/chloe_biieber/answers/140986502431

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, mogę śmiało porównać ten FF do Bronx'u lub lekko do Danger'a. Świetnie Ci to wychodzi :) jakbyś mogła napisz na Ig (@villieen) czy jest nowy rozdział :) :* Powodzenia na maturze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Skarbie za takie miłe słowa wow... <333 jasne, będę cię informowała ;*

      Usuń
  5. JAK DŁUGO MAM JESZCZE K***A CZEKAĆ???!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle ile trzeba. Iii musisz być taka agresywna ?

      Usuń
    2. JUTRO MAM MATURĘ I TO JEST DLA MNIE TERAZ WAŻNIEJSZE NIŻ OPOWIADANIE. JEŚLI CI SIĘ NIE PODOBA TO CZEKANIE TO JUŻ NIE CZEKAJ, NIKT NIE KAŻE CI TUTAJ WCHODZIĆ, CZYTAĆ ANI KOMENTOWAĆ. JEŚLI NIE POTRAFISZ USZANOWAĆ CZYJEJŚ PRACY I ZDANIA TO TYM BARDZIEJ NIE JESTEŚ TU MILE WIDZIANY/WIDZIANA. JA JAKOŚ POTRAFIĘ ODNOSIĆ SIĘ DO WAS Z SZACUNKIEM I TEGO SAMEGO WYMAGAM OD CZYTELNIKÓW. NIKT CI NA PRZYMUS TUTAJ NIE KAZAŁ WCHODZIĆ. TO OPOWIADANIE I JEGO PISANIE NIE JEST ( !!! ) MOIM OBOWIĄZKIEM TYLKO PRZYJEMNOŚCIĄ, WIĘC NIE TRAKTUJ TEGO W TEN SPOSÓB. KAŻDY MA SWOJE ŻYCIE PRYWATNE I JA TAKŻE. NIE ZARABIAM NA PISANIU TEGO CZY JAKIEGOKOLWIEK INNEGO OPOWIADANIA WIĘC SKUPIENIE SIĘ NA SZKOLE I MATURZE JEST DLA MNIE WAŻNIEJSZE BO ONA MI PRACĘ ZAPEWNI. NIE LUBIĘ BYĆ NIE MIŁA, ALE JAK TRZEBA NIE BĘDĘ CICHO SIEDZIEĆ. WIĘC BYŁABYM WDZIĘCZNA JAKBYŚ WIĘCEJ TU NIE WPADAŁA, NIE POTRZEBUJE TAKICH CZYTELNIKÓW I TO NIE JEST TAK, ŻE PRZYJMUJE TYLKO POZYTYWNE KOMENTARZE BO NIE RAZ SIĘ POJAWIŁY NEGATYWNE, TYLKO INNI JAKOŚ UMIEJĄ SIĘ ZACHOWAĆ PRZYZWOICIE. NIE MUSZĘ DLA CIEBIE PISAĆ I DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ. ..
      DZIĘKUJĘ ju la <3

      Usuń
    3. Nie ma za co. Po prostu nie lubię jak ktoś nie szanuje innych ludzi i myśli, że są tylko ludzi do " zaspokajania jego potrzeb ". Rozdział opowiadanie koedy ten ktoś chce, odcinek serialu itp

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że ci dobrze poszło :)

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)