Zamknęłam ostrożnie piekarnik i oblizałam łyżkę.
Spojrzałam na zegarek, Justin z Charlesem powinni być za jakieś nie więcej niż piętnaście
minut. Była już prawie piętnasta. Podeszłam do lodówki, ale zanim ją
otworzyłam, spojrzałam na zdjęcia, które wisiały na niej, przyczepione
kolorowymi magnezami. Zdałam sobie sprawę, że nigdy tak naprawdę nie zwracam na
nie uwagi. A powinnam. Uśmiechnęłam się do siebie i przyłożyłam dłoń do
zdjęcia, na którym razem z Maggy leżymy w piżamach w jej łóżku, i robiłyśmy do
aparatu śmieszne miny. Naprawdę kochałam takie nasze wieczory i szczerze za
nimi tęskniłam. To wszystko działo się tak dawno. Gdy obie miałyśmy jeszcze
masę głupich pomysłów. Widywałyśmy się teraz naprawdę rzadko. I tak naprawdę
zmieniło się prawie wszystko. Od śmierci Dylana już nic nie było takie jak
wcześniej. To było okropne, gdy musiałam przyglądać się, jak dwójka ludzi na
których bardzo mocno mi zależy, tak strasznie cierpi. Maggy, jak i Justin
przestali funkcjonować jak do tamtej pory. Justin przez ten wypadek jak i przez
narodziny Charlesa zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, ale Maggy całkiem
zamknęła się w sobie. Nie potrafiłam jej pomóc i to bolało mnie najbardziej,
ale teraz.. po pięciu latach wszystko było już w normie. Zaśmiałam się, gdy
pomyślałam, że nadal uczulona jest na facetów. Całkowicie się od nich odcięła i
zajęła się sobą. Dobrze jej to zrobiło. Znalazła pracę jako menager w hotelu i
zaczęła życie na nowo. W zamyśleniu boleśnie przygryzłam wargę, tak bardzo
chciałabym ją zobaczyć. Sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni po telefon i
wykręciłam jej numer. Gdy usłyszałam pierwszy sygnał podeszłam do okna i
wzięłam głęboki oddech. Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam ją w słuchawce.
Tęskniłam nawet za jej głosem.
-Chloe? Wow, super, że dzwonisz. Stęskniłam się. Jak tam,
wszystko u Ciebie w porządku?
Wydawała się być pogodna, miałam przed oczami jej uśmiech.
-Tak, jasne. A u Ciebie? Masz czas, żeby porozmawiać?
-Jasne, właśnie wychodzę z pracy, w końcu dostałam urlop
i mogę odpocząć.
Ucieszyła się, a ja otworzyłam szeroko usta, gdy do głowy
nagle wpadł mi świetny pomysł. Odwróciłam się i spojrzałam na piekarnik, miałam
jeszcze chwilę czasu.
-W sumie to świetnie. Maggy, jeśli.. jeśli chciałabyś się
spotkać, to..
-Jezu, Chloe. Jasne, że tak. Nie masz pojęcia jak bardzo
bym Cię chciała w końcu zobaczyć. I Justina i Charlesa.
Przerwała mi z podekscytowaniem w głosie, a ja zaczęłam
się uśmiechać sama do siebie.
-Zadzwonię do Ryana, wezmę wolne. Zostaniesz kilka dni,
prawda?
W słuchawce panowała przez chwilę cisza. Podeszłam do
piekarnika i wyłączyłam go. Spojrzałam przez okno widząc, że Justin wjechał
właśnie na podwórko.
-Chloe, nie chcę Wam przeszkadzać.. nie chcę robić
problemu, może..
-Ale o czym Ty mówisz? Maggy, Justin dziś po ciebie
przyjedzie. Będzie super, zobaczysz.
Weszłam jej w słowo, bo nie mogłam słuchać tych bzdur.
Maggy nie zdawała sobie chyba sprawy jak bardzo za nią tęskniłam. Miałam
nadzieję, że Justin się na to zgodzi.
-Ehm.. no dobrze. W takim razie lecę do domu się
spakować. Strasznie się cieszę.
-Ja też, bardzo. Ale muszę kończyć, chłopcy wrócili.
-Do zobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam się i wyciągnęłam z szafki talerze. Nie
zdążyłam się obrócić, a poczułam w pasie dłonie Justina. Pocałował mnie w
ramię, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Odwróciłam się do niego, a Justin
pocałował mnie na powitanie.
-Cześć, Skarbie.
-Siadajcie do stołu.
Charles rzucił plecak na kanapę w salonie i przybiegł z
powrotem do kuchni.
-Kochanie umyj ręce i siadaj do stołu.
Podbiegł do nas podciągając rękawy, a Justin wziął go na
ręce.
-Mamo, mogę mieć psa?
Spojrzałam na Charlesa, który ostrożnie i ze skupieniem
wkładał do buzi widelec, tak by kurczak mu z niego nie spadł. Spojrzałam na
Justina, który słysząc to uśmiechnął się szeroko. On chyba też zdał sobie
właśnie sprawę, że przede mną poważna rozmowa. Wzięłam głęboki oddech i
spojrzałam na Charlesa.
-Kochanie, rozmawialiśmy już na ten temat. Piesek to nie
jest na razie dobry pomysł. Może pomyślisz o innym zwierzątku, co? O takim,
któremu nie trzeba poświęcać aż tyle uwagi. Hm?
-Ale mamo, mówiłaś, że zgodzisz się na psa, gdy zaczną
się wakacje.
Rzeczywiście przed Charlesem ostatnie trzy dni szkoły. Odłożyłam
widelec i splątałam palce. Domyślałam się, że to będzie długa rozmowa. Tak
mówiłam, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mu na tym zależało. Co chwilę
jakaś inna rzecz zwracała na siebie jego uwagę, a o reszcie całkowicie
zapominał. Niestety w tym przypadku chyba tak nie było. Nie wiedziałam od czego
mam zacząć. Chciałam delikatnie dać mu do zrozumienia, że nie zgadzam się na
psa, ale nie wiedziałam za bardzo jak.
-Mówiłam, że o tym pomyślimy, a nie, że się zgadzam.
-Charles.. mama i ja nie będziemy mieli czasu zajmować
się takim zwierzakiem. Kto będzie go pilnował, gdy ty znajdziesz sobie inne
zajęcie?
Spojrzałam na Justina i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam
mu wdzięczna. Może on miał jakiś plan, aby wybić mu to z głowy? Miałam
nadzieję.
-Jestem już przecież duży. Ja będę się nim zajmował.
-Niestety, ale nie Kochanie. Nie zgadzam się na razie na
psa. Możesz wybrać sobie inne zwierzątko.
-Ale mamo!
Pocałowałam go w głowę i wstałam od stołu, zabierając
talerze. Wstawiłam je do zlewu, zerkając na Justina. Musiałam z nim porozmawiać
o przyjeździe Maggy. Ale Charles mi na to nie pozwalał.
-Mamo, proooszę!
-Charles mówiłam już, nie zmienię zdania.
Zakręciłam kran, gdy usłyszałam jego płacz. Ześlizgnął
się pośpiesznie z krzesła i podbiegł do Justina. Wyciągnął do niego ręce, a
Justin uśmiechnął się i wstał, podnosząc go i przytulając.
-Nie płacz, Kochanie. Mama na pewno się jeszcze nad tym
zastanowi.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale Justin przytkał
do ust palca, żebym była cicho. Puścił mi przy tym oczko, a ja się
uśmiechnęłam. Szczerze wcześniej jeszcze z Justinem o tym nie rozmawiałam, ale
skoro oby dwoje chcieli mieć psa, to nie zostało mi chyba nic innego jak się
zgodzić. I tak byłam przegłosowana.
***
Charles przestał płakać od razu, gdy tylko Justin
zaproponował mu grę. Siedział teraz na dywanie przed telewizorem i robił uniki
sterując dżojstikiem. Oblizywał usta skupiając się na zdobyciu jak najlepszego
czasu w wyścigach samochodowych. Czasami przerażało mnie to, jak bardzo był w
tym podobny do Justina. Miał dopiero pięć lat a mógł ciągle siedzieć z Justinem
w warsztacie. Lubili spędzać ze sobą czas w ten sposób. I miałam nadzieję, że
na tym się zakończy. Gdy na ten widok przypomina mi się Dylan, dostaje gęsiej
skórki. Justin upewnił się, że Charles na dobre zajął się grą, podniósł się z
dywanu i do mnie podszedł. Przywarł do mnie ustami, a ja poczułam na plecach
zimno ściany.
-Rozmawiałam dzisiaj z Maggy.
Justin uśmiechnął się i odgarnął z mojej twarzy włosy.
-Zadzwoniła do Ciebie?
Objął mnie w pasie i pocałował mnie.
-Ja do niej. Stęskniłam się za nią, i.. pomyślałam, że
fajnie byłoby się w końcu zobaczyć. Zaproponowałam jej, że wezmę wolne i
zaprosiłam ją do nas. Nie masz nic przeciwko?
-Ehm, jasne, że nie. Przyjedzie sama?
Pokiwałam twierdząco głową i nagle wpadłam na pewien
pomysł. Musiałam się jednak najpierw upewnić,
że Justin po nią przyjedzie.
-Skarbie, pojechałbyś po nią?
Przygryzłam wargę, a Justin przekręcił na to oczami.
Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że mi ulegnie. Minęło tyle lat, a to nadal na
niego działało. Nic się pod tym względem nie zmienił. Przywarł do mnie ustami,
a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Oczywiście, nie ma problemu. Dobrze się składa bo Sam
zamawiał jakieś części do auta. Zajadę do niego, a z powrotem zabiorę Maggy.
Z Samem też się dawno nie widziałam.
-Wpadłam jeszcze na coś. Może.. zaprosisz dziś Davida?
Przygotuję kolację, kupię wino.
-Chcesz go zaprosić na kolacje?
-Maggy nadal jest singielką.
Oby dwoje się zaśmialiśmy, ale po chwili spoważnieliśmy.
Zrobiło się niezręcznie, ale Justin postanowił przerwać ciszę.
-Jasne, zaraz do niego zadzwonię. Powinien się zgodzić,
nie wspominał dziś, że ma jakiekolwiek plany.
***
Siedziałyśmy z Maggy na bujanej ławce w ogrodzie i
piłyśmy lemoniadę, przyglądając się, jak Justin i Charles układają puzzle na
kocu. Była naprawdę świetna pogoda, aż nie chciało się wchodzić do środka.
Oparłam się łokciem o oparcie i spojrzałam na przyjaciółkę. Nie widziałyśmy się
aż trzy miesiące. Ścięła włosy i przefarbowała je na brąz. Byłam zaskoczona,
ale naprawdę jej to pasowało.
-Patrz jaki Justin jest szczęśliwy. Charles to największy
Skarb.
Odwróciłam od niej wzrok i spojrzałam na chłopców. Oby
dwoje się śmiali i o czymś poważnie dyskutowali. Ja też chciałam porozmawiać z
Maggy.
-Tak, to prawda. Oby dwoje są cudowni. A u Ciebie, jak?
Masz kogoś?
Maggy uśmiechnęła się pod nosem i po chwili na mnie spojrzała.
Pomachała przecząco głową i założyła za ucho przeszkadzające jej kosmyki.
-Nie, nic na poważnie.
-Umawiasz się z kimś?
-Nie. To znaczy.. grało tylko i wyłącznie w łóżku.
Zakończyłam to jakiś czas temu.
Upiłam łyk, przyglądając się jej. Maggy naprawdę miała
powodzenie u mężczyzn, ale sama wszystkich od siebie odpychała. Miałam
wrażenie, że w każdym z którym się umawiała, próbowała znaleźć coś z Dylana.
Kochała go całym sercem, ale musiała w końcu o tym zapomnieć. Nie chciałam
jednak mówić niczego za dużo.
-Pomyślałam, że zrobię dziś kolację. Justin zaprosił
Davida.
Uśmiechnęłam się pod nosem, a Maggy spojrzała na mnie w
szerokimi oczami.
-Kto to David?
-Przyjaciel Justina. Pracują razem. Mam nadzieję, że nie
masz nic przeciwko. Jest wolny i w twoim typie.
David to przyjaciel Justina z dzieciństwa. Pamiętam jak
pierwszy raz poznałam go na hali, gdzie razem jeździli na desce. Zapamiętałam
też Kim. Maggy zaśmiała się i odstawiła na stolik szklankę.
-Chcesz mnie zeswatać? Nie mam nawet w co się ubrać na
taką kolacje.
Wyprostowała się i spoważniała. Zaśmiałam się z jej miny.
-Moja szafa pęka w szwach od sukienek. Na pewno coś
wybierzesz.
Spojrzałyśmy nagle na idących w naszym kierunku Justina i
Charlesa. Charles siedział mu na barkach, a Justin z wielką ostrożnością trzymał
go za nogi. Gdy na nich patrzyłam rosło mi serce. Justin tak strasznie go
kochał.. nie wiedziałam skąd w nim tyle miłości.
_______________________________
Boże. Mój biedny Dylan :((((((
OdpowiedzUsuńNo i rozdział smutny. Myślałam że odpiszesz bardziej bo aż chciałam poplakac nad jego śmiercią hah.
no ładne zdjęcie szkoda tylko że tam jest dziewczynka hahaahhaha
hahahah wiem, ale takie znalazłam xd kurcze nie chciałam się o tym rozpisywać :)
UsuńYyyy, nie wiem co napisać wiec powiem po prostu ze świetny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSzkoda Dylan'a i Maggy byli świetni razem. Rozdział genialny
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem 💕💕 Jest świetny❤
OdpowiedzUsuńDziękuje kochanie :*
UsuńKocham.Czekam na next.Piekny i zajebiasty rozdzial.
OdpowiedzUsuńDziękuję miś <33
UsuńJak słodko <3 Stare przejaciółki znowu w akcji! Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuń<333
UsuńRozdział super nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńCzekam.
Mam ważne pytanie czy ty robisz quizy na str samequizy?
Rozdział się właśnie pojawił Słonko i nie nie znam takiej strony :)
UsuńO jezu czyli juz naprawdę Dylan nie żyje...😥 A tak pasowali do siebie, Dylan i Maggy , uwielbiałam ich 😍 Jeju i uwierzyć że minęło już 5 lat XD
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! 😍 Tylko ta śmierć popsuła wszystko 😭😭😭
Kocham 😍