środa, 8 lutego 2017

Rozdział 2

Zamknęłam ostrożnie piekarnik i oblizałam łyżkę. Spojrzałam na zegarek, Justin z Charlesem powinni być za jakieś nie więcej niż piętnaście minut. Była już prawie piętnasta. Podeszłam do lodówki, ale zanim ją otworzyłam, spojrzałam na zdjęcia, które wisiały na niej, przyczepione kolorowymi magnezami. Zdałam sobie sprawę, że nigdy tak naprawdę nie zwracam na nie uwagi. A powinnam. Uśmiechnęłam się do siebie i przyłożyłam dłoń do zdjęcia, na którym razem z Maggy leżymy w piżamach w jej łóżku, i robiłyśmy do aparatu śmieszne miny. Naprawdę kochałam takie nasze wieczory i szczerze za nimi tęskniłam. To wszystko działo się tak dawno. Gdy obie miałyśmy jeszcze masę głupich pomysłów. Widywałyśmy się teraz naprawdę rzadko. I tak naprawdę zmieniło się prawie wszystko. Od śmierci Dylana już nic nie było takie jak wcześniej. To było okropne, gdy musiałam przyglądać się, jak dwójka ludzi na których bardzo mocno mi zależy, tak strasznie cierpi. Maggy, jak i Justin przestali funkcjonować jak do tamtej pory. Justin przez ten wypadek jak i przez narodziny Charlesa zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, ale Maggy całkiem zamknęła się w sobie. Nie potrafiłam jej pomóc i to bolało mnie najbardziej, ale teraz.. po pięciu latach wszystko było już w normie. Zaśmiałam się, gdy pomyślałam, że nadal uczulona jest na facetów. Całkowicie się od nich odcięła i zajęła się sobą. Dobrze jej to zrobiło. Znalazła pracę jako menager w hotelu i zaczęła życie na nowo. W zamyśleniu boleśnie przygryzłam wargę, tak bardzo chciałabym ją zobaczyć. Sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni po telefon i wykręciłam jej numer. Gdy usłyszałam pierwszy sygnał podeszłam do okna i wzięłam głęboki oddech. Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam ją w słuchawce. Tęskniłam nawet za jej głosem.
-Chloe? Wow, super, że dzwonisz. Stęskniłam się. Jak tam, wszystko u Ciebie w porządku?
Wydawała się być pogodna, miałam przed oczami jej uśmiech.
-Tak, jasne. A u Ciebie? Masz czas, żeby porozmawiać?
-Jasne, właśnie wychodzę z pracy, w końcu dostałam urlop i mogę odpocząć.
Ucieszyła się, a ja otworzyłam szeroko usta, gdy do głowy nagle wpadł mi świetny pomysł. Odwróciłam się i spojrzałam na piekarnik, miałam jeszcze chwilę czasu.
-W sumie to świetnie. Maggy, jeśli.. jeśli chciałabyś się spotkać, to..
-Jezu, Chloe. Jasne, że tak. Nie masz pojęcia jak bardzo bym Cię chciała w końcu zobaczyć. I Justina i Charlesa.
Przerwała mi z podekscytowaniem w głosie, a ja zaczęłam się uśmiechać sama do siebie.
-Zadzwonię do Ryana, wezmę wolne. Zostaniesz kilka dni, prawda?
W słuchawce panowała przez chwilę cisza. Podeszłam do piekarnika i wyłączyłam go. Spojrzałam przez okno widząc, że Justin wjechał właśnie na podwórko.
-Chloe, nie chcę Wam przeszkadzać.. nie chcę robić problemu, może..
-Ale o czym Ty mówisz? Maggy, Justin dziś po ciebie przyjedzie. Będzie super, zobaczysz.
Weszłam jej w słowo, bo nie mogłam słuchać tych bzdur. Maggy nie zdawała sobie chyba sprawy jak bardzo za nią tęskniłam. Miałam nadzieję, że Justin się na to zgodzi.
-Ehm.. no dobrze. W takim razie lecę do domu się spakować. Strasznie się cieszę.
-Ja też, bardzo. Ale muszę kończyć, chłopcy wrócili.
-Do zobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam się i wyciągnęłam z szafki talerze. Nie zdążyłam się obrócić, a poczułam w pasie dłonie Justina. Pocałował mnie w ramię, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Odwróciłam się do niego, a Justin pocałował mnie na powitanie.
-Cześć, Skarbie.
-Siadajcie do stołu.
Charles rzucił plecak na kanapę w salonie i przybiegł z powrotem do kuchni.
-Kochanie umyj ręce i siadaj do stołu.
Podbiegł do nas podciągając rękawy, a Justin wziął go na ręce.

-Mamo, mogę mieć psa?
Spojrzałam na Charlesa, który ostrożnie i ze skupieniem wkładał do buzi widelec, tak by kurczak mu z niego nie spadł. Spojrzałam na Justina, który słysząc to uśmiechnął się szeroko. On chyba też zdał sobie właśnie sprawę, że przede mną poważna rozmowa. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na Charlesa.
-Kochanie, rozmawialiśmy już na ten temat. Piesek to nie jest na razie dobry pomysł. Może pomyślisz o innym zwierzątku, co? O takim, któremu nie trzeba poświęcać aż tyle uwagi. Hm?
-Ale mamo, mówiłaś, że zgodzisz się na psa, gdy zaczną się wakacje.
Rzeczywiście przed Charlesem ostatnie trzy dni szkoły. Odłożyłam widelec i splątałam palce. Domyślałam się, że to będzie długa rozmowa. Tak mówiłam, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mu na tym zależało. Co chwilę jakaś inna rzecz zwracała na siebie jego uwagę, a o reszcie całkowicie zapominał. Niestety w tym przypadku chyba tak nie było. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Chciałam delikatnie dać mu do zrozumienia, że nie zgadzam się na psa, ale nie wiedziałam za bardzo jak.
-Mówiłam, że o tym pomyślimy, a nie, że się zgadzam.
-Charles.. mama i ja nie będziemy mieli czasu zajmować się takim zwierzakiem. Kto będzie go pilnował, gdy ty znajdziesz sobie inne zajęcie?
Spojrzałam na Justina i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam mu wdzięczna. Może on miał jakiś plan, aby wybić mu to z głowy? Miałam nadzieję.
-Jestem już przecież duży. Ja będę się nim zajmował.
-Niestety, ale nie Kochanie. Nie zgadzam się na razie na psa. Możesz wybrać sobie inne zwierzątko.
-Ale mamo!
Pocałowałam go w głowę i wstałam od stołu, zabierając talerze. Wstawiłam je do zlewu, zerkając na Justina. Musiałam z nim porozmawiać o przyjeździe Maggy. Ale Charles mi na to nie pozwalał.
-Mamo, proooszę!
-Charles mówiłam już, nie zmienię zdania.
Zakręciłam kran, gdy usłyszałam jego płacz. Ześlizgnął się pośpiesznie z krzesła i podbiegł do Justina. Wyciągnął do niego ręce, a Justin uśmiechnął się i wstał, podnosząc go i przytulając.
-Nie płacz, Kochanie. Mama na pewno się jeszcze nad tym zastanowi.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale Justin przytkał do ust palca, żebym była cicho. Puścił mi przy tym oczko, a ja się uśmiechnęłam. Szczerze wcześniej jeszcze z Justinem o tym nie rozmawiałam, ale skoro oby dwoje chcieli mieć psa, to nie zostało mi chyba nic innego jak się zgodzić. I tak byłam przegłosowana.

***

Charles przestał płakać od razu, gdy tylko Justin zaproponował mu grę. Siedział teraz na dywanie przed telewizorem i robił uniki sterując dżojstikiem. Oblizywał usta skupiając się na zdobyciu jak najlepszego czasu w wyścigach samochodowych. Czasami przerażało mnie to, jak bardzo był w tym podobny do Justina. Miał dopiero pięć lat a mógł ciągle siedzieć z Justinem w warsztacie. Lubili spędzać ze sobą czas w ten sposób. I miałam nadzieję, że na tym się zakończy. Gdy na ten widok przypomina mi się Dylan, dostaje gęsiej skórki. Justin upewnił się, że Charles na dobre zajął się grą, podniósł się z dywanu i do mnie podszedł. Przywarł do mnie ustami, a ja poczułam na plecach zimno ściany.
-Rozmawiałam dzisiaj z Maggy.
Justin uśmiechnął się i odgarnął z mojej twarzy włosy.
-Zadzwoniła do Ciebie?
Objął mnie w pasie i pocałował mnie.
-Ja do niej. Stęskniłam się za nią, i.. pomyślałam, że fajnie byłoby się w końcu zobaczyć. Zaproponowałam jej, że wezmę wolne i zaprosiłam ją do nas. Nie masz nic przeciwko?
-Ehm, jasne, że nie. Przyjedzie sama?
Pokiwałam twierdząco głową i nagle wpadłam na pewien pomysł. Musiałam się jednak najpierw upewnić,  że Justin po nią przyjedzie.
-Skarbie, pojechałbyś po nią?
Przygryzłam wargę, a Justin przekręcił na to oczami. Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że mi ulegnie. Minęło tyle lat, a to nadal na niego działało. Nic się pod tym względem nie zmienił. Przywarł do mnie ustami, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Oczywiście, nie ma problemu. Dobrze się składa bo Sam zamawiał jakieś części do auta. Zajadę do niego, a z powrotem zabiorę Maggy.
Z Samem też się dawno nie widziałam.
-Wpadłam jeszcze na coś. Może.. zaprosisz dziś Davida? Przygotuję kolację, kupię wino.
-Chcesz go zaprosić na kolacje?
-Maggy nadal jest singielką.
Oby dwoje się zaśmialiśmy, ale po chwili spoważnieliśmy. Zrobiło się niezręcznie, ale Justin postanowił przerwać ciszę.
-Jasne, zaraz do niego zadzwonię. Powinien się zgodzić, nie wspominał dziś, że ma jakiekolwiek plany.

***

Siedziałyśmy z Maggy na bujanej ławce w ogrodzie i piłyśmy lemoniadę, przyglądając się, jak Justin i Charles układają puzzle na kocu. Była naprawdę świetna pogoda, aż nie chciało się wchodzić do środka. Oparłam się łokciem o oparcie i spojrzałam na przyjaciółkę. Nie widziałyśmy się aż trzy miesiące. Ścięła włosy i przefarbowała je na brąz. Byłam zaskoczona, ale naprawdę jej to pasowało.
-Patrz jaki Justin jest szczęśliwy. Charles to największy Skarb.
Odwróciłam od niej wzrok i spojrzałam na chłopców. Oby dwoje się śmiali i o czymś poważnie dyskutowali. Ja też chciałam porozmawiać z Maggy.
-Tak, to prawda. Oby dwoje są cudowni. A u Ciebie, jak? Masz kogoś?
Maggy uśmiechnęła się pod nosem i po chwili na mnie spojrzała. Pomachała przecząco głową i założyła za ucho przeszkadzające jej kosmyki.
-Nie, nic na poważnie.
-Umawiasz się z kimś?
-Nie. To znaczy.. grało tylko i wyłącznie w łóżku. Zakończyłam to jakiś czas temu.
Upiłam łyk, przyglądając się jej. Maggy naprawdę miała powodzenie u mężczyzn, ale sama wszystkich od siebie odpychała. Miałam wrażenie, że w każdym z którym się umawiała, próbowała znaleźć coś z Dylana. Kochała go całym sercem, ale musiała w końcu o tym zapomnieć. Nie chciałam jednak mówić niczego za dużo.
-Pomyślałam, że zrobię dziś kolację. Justin zaprosił Davida.
Uśmiechnęłam się pod nosem, a Maggy spojrzała na mnie w szerokimi oczami.
-Kto to David?
-Przyjaciel Justina. Pracują razem. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Jest wolny i w twoim typie.
David to przyjaciel Justina z dzieciństwa. Pamiętam jak pierwszy raz poznałam go na hali, gdzie razem jeździli na desce. Zapamiętałam też Kim. Maggy zaśmiała się i odstawiła na stolik szklankę.
-Chcesz mnie zeswatać? Nie mam nawet w co się ubrać na taką kolacje.
Wyprostowała się i spoważniała. Zaśmiałam się z jej miny.
-Moja szafa pęka w szwach od sukienek. Na pewno coś wybierzesz.

Spojrzałyśmy nagle na idących w naszym kierunku Justina i Charlesa. Charles siedział mu na barkach, a Justin z wielką ostrożnością trzymał go za nogi. Gdy na nich patrzyłam rosło mi serce. Justin tak strasznie go kochał.. nie wiedziałam skąd w nim tyle miłości.

_______________________________


15 komentarzy:

  1. Boże. Mój biedny Dylan :((((((
    No i rozdział smutny. Myślałam że odpiszesz bardziej bo aż chciałam poplakac nad jego śmiercią hah.
    no ładne zdjęcie szkoda tylko że tam jest dziewczynka hahaahhaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah wiem, ale takie znalazłam xd kurcze nie chciałam się o tym rozpisywać :)

      Usuń
  2. Yyyy, nie wiem co napisać wiec powiem po prostu ze świetny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda Dylan'a i Maggy byli świetni razem. Rozdział genialny

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem 💕💕 Jest świetny❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham.Czekam na next.Piekny i zajebiasty rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak słodko <3 Stare przejaciółki znowu w akcji! Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super nie mogę się doczekać następnego.
    Czekam.
    Mam ważne pytanie czy ty robisz quizy na str samequizy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział się właśnie pojawił Słonko i nie nie znam takiej strony :)

      Usuń
  8. O jezu czyli juz naprawdę Dylan nie żyje...😥 A tak pasowali do siebie, Dylan i Maggy , uwielbiałam ich 😍 Jeju i uwierzyć że minęło już 5 lat XD

    Rozdział genialny! 😍 Tylko ta śmierć popsuła wszystko 😭😭😭
    Kocham 😍

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)