ROZDZIAŁ PRZEZNACZONY DLA CZYTELNIKÓW PEŁNOLETNICH!
Skrzywiłam się, zaciskając
ciasno i jednocześnie boleśnie powieki. Poczułam jak Justin się wierci,
chowając twarz w moich włosach. Słońce
raziło także i jego, nie zamierzał jednak przejmować się tym tak bardzo jak ja.
Już po kilku krótkich chwilach oddychał tak samo głęboko. Zaśmiałam się
bezgłośnie, gdy otworzyłam oczy i spojrzałam jak w cudaczny sposób Justin na
mnie leży. Byłam uwięziona i nie miałam szans się ruszyć. Był prawie w całości
odkryty i pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że ja jestem bliska ugotowaniu
się pod pościelą. Było naprawdę gorąco. Gdy tylko podjęłam próbę wyprostowania
się od pasa w dół, Justin zdjął ze mnie swoją nogę. Wypuściłam z siebie
wstrzymywane powietrze, nie sądziłam, że będzie to takie proste. Delikatnie
złapałam za rękę Justina i powoli są z siebie zsunęłam. Blondyn mrucząc coś pod
nosem odwrócił się do mnie tyłem, naciągając na siebie pościel. Był taki
uroczy, gdy spał. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Szukałam
jakiejkolwiek części mojej bielizny, ale w zasięgu ręki miałam jedynie koszulę
Justina. Lubiłam je. Nawet bardzo. Wstałam i na palcach podeszłam do krzesła.
Przygryzłam wargę w obawie, że narobię hałasu i szybko nałożyłam na siebie
białą, pachnącą Justinem koszulę. Była wystarczająco długa by zakryć mi tyłek. Justin
znów się wiercił. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, że znowu się odkrył. Spał i
wyglądał jak nagi Bóg. Nie wiele był zakryty. Nie miałam pojęcia gdzie
zostawiłam telefon. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to kieliszki i pusta
butelka po winie. Zdążyliśmy ją wypić jeszcze w łóżku? Złapałam się odruchowo
za głowę, mimo że mnie nie bolała. Zaczęłam zapinać guziki, wycofując się w
kierunku drzwi. Jeszcze raz spojrzałam na Justina i z uśmiechem wyszłam z
sypialni. Zeszłam na dół, szukając wzrokiem mojej torebki. Odpuściłam jednak,
gdy zdałam sobie sprawę jak bardzo chce mi się pić. Podeszłam do lodówki i
wyciągnęłam z niej karton z sokiem. Prawie zabiłam się o leżące obok stołu
czarne szpilki z wczorajszego wieczoru. Spojrzałam na leżący na stole telefon
Justina i pomyślałam, że może powinnam zadzwonić do Maddie, nie miałam pojęcia
gdzie jest mój telefon. Była dziesiąta. Wzięłam komórkę do ręki i z zaskoczenia
otworzyłam usta, gdy przyszła wiadomość. Od Sary.
Przeczytałam to chyba z
cztery razy i odruchowo kliknęłam na pole, aby odpowiedzieć. Zerknęłam na
schody i gdy upewniłam się, że Justin prawdopodobnie nadal śpi, odłożyłam
szklankę i szybko wystukałam odpowiedź.
Nie musiałam czekać na
odpowiedź dłużej niż dwadzieścia sekund. Wariatka chyba czekała z telefonem w
ręku, zaczynała mnie naprawdę przerażać..
Przekręciłam oczami i
wystukałam pośpiesznie ostatnią odpowiedź.
Chciałam to załatwić jeszcze
zanim pojedziemy dziś do taty Justina. Usunęłam wiadomości i odłożyłam telefon.
Nie miałam zamiaru psuć sobie tym poranka. Zwłaszcza po tym co się działo w
nocy. Postanowiłam sama z nią porozmawiać. Chwyciłam za miseczkę z truskawkami
i wyszłam z kuchni. Gdy weszłam do sypialni uśmiech z powrotem mi wrócił.
Justin leżał na mojej części łóżka przecierając oczy.
-Dzień dobry.
Przywitałam się i podeszłam
do łóżka, stawiając na szafce nocnej miseczkę.
-Dzień dobry, moje Słoneczko.
Dlaczego nie ma Cię w łóżku?
Uwielbiałam, gdy tak do mnie
mówił. To było kochane. Chwyciłam za gumkę do włosów i związałam je w luźnego
kucyka. Justin wyciągnął rękę, żeby pogłaskać mnie po udzie. Przygryzł wargę i
lekko mnie uszczypnął. Skwasiłam się żartobliwie.
-Chciało mi się pić.
Uśmiechnęłam się pod nosem i
odepchnęłam na bok myśl mojego popołudniowego planu. Chciałam się teraz
nacieszyć tym cudownym mężczyzną. Usiadłam na nim okrakiem, naciągając koszulę.
Justin uśmiechnął się, cały czas wpatrując się w moją twarz. Jego uśmiech
poszerzał się z każdą sekundą coraz bardziej.
-Widzę, że zdążyłeś się
stęsknić.
Wskazałam głową na pustą
stronę jego łóżka. Zaśmiał się.
-Nie lubię się budzić bez
Ciebie. Nie znoszę tego rozczarowania, a chciałem się przytulić. I poczuć jak
pachniesz.
Nie mówił tego w zwykły
sposób tylko nadal wciąż się tak szczerzył.
-Dlaczego się tak
uśmiechasz?
-Bo siedzisz na mnie, ubrana
w moją koszulę. Robisz to zawsze, gdy po romantycznym wieczorze idziemy do
łóżka. Poranki są tak zaskakująco miłe. Z reguły.
Zaśmiałam się, a Justin
zaczął głaskać mnie po udzie. Jego palce wędrowały coraz wyżej, aż nie
zatrzymał się, robiąc się coraz bardziej poważny.
-I nie masz na sobie
bielizny..
Jego wyraz twarzy zmienił
się nagle w bardziej uwodzicielski. Wycofał dłonie, łapiąc mnie w pasie.
Widziałam w jego oczach, że szykuje się bardziej łobuzerska i niegrzeczna
gierka, tak jak to lubił. Podniosłam tyłek i nachyliłam się, by bardzo powoli
pocałować Justina w usta. Jego dłonie znalazły się na zgięciu moich kolan. Nie
miał zamiaru dotknąć mojego tyłka, chciał za to, bym postarała się go do tego
zmusić.
-Po prostu pomyślałam, że
nie warto się ubierać, jeśli wejdę za chwilę pod prysznic.
Jego jedna ręka szybko
znalazła się przy moich włosach. Pociągnął za gumkę, a włosy opadły mi na
twarz.
-Nie byłem do końca pewien
co do twoich planów.
Wyprostowałam się i powoli
odpięłam dwa górne guziki koszuli, cały czas patrząc Justinowi w oczy.
Doskonale czułam pod sobą jego rosnącą męskość. Poczułam przyjemne ukłucie w
kroczu. Działo się to niespodziewanie szybko.
-Zapraszam.
Uśmiechnęłam się jak mała
dziewczynka i sięgnęłam po truskawkę. Zjadłam ją w najbardziej uwodzicielski
sposób, jaki tylko potrafiłam i wstałam.
Nie spojrzałam już w jego stronę, ale gdy tylko weszłam do łazienki usłyszałam jak
podnosi się pod nim materac. Odpięłam resztę guzików i weszłam do kabiny
prysznicowej. Odwróciłam się w stronę wejścia i oparłam o kafelki. Moje ciało
natychmiast zareagowało, gdy Justin wszedł do łazienki. Nie mogłam nie spojrzeć
na jego wyrzeźbiony brzuch. Odruchowo otworzyłam usta, gdy spojrzałam nieco
niżej. Był całkowicie gotowy i wiedziałam co mnie za chwilę czeka. Seks na śniadanie
był pierwszą pewną rzeczą dzisiejszego dnia. Przy tym chciałam się na razie
zatrzymać. Justin wszedł do środka i stanął przede mną, odkręcając wodę. Nie
czekał aż zdejmę z siebie koszulę, ani sam nie miał zamiaru tego robić.
Przeszły mnie ciarki, gdy poczułam jak materiał przykleja się do mojego ciała.
Justin złapał w palce mój podbródek zmuszając bym na niego spojrzała.
-Powiedz czego chcesz, a się
do tego dostosuje. Jestem otwarty na wszystkie Twoje propozycje.
Uśmiechnęłam się a Justin
znacząco się do mnie przybliżył. Poczułam na dolnej części brzucha jego męskość
i zrobiło mi się w środku gorąco.
-Nie jestem dziś zbytnio
cierpliwa.
Te słowa wystarczyły, by w
jednej sekundzie podniósł mnie i oparł o ścianę. Objęłam jego ramiona i owinęłam
nogami w pasie. Ścisnął moje policzki, przejeżdżając nosem tuż obok ucha. Nie
panowałam nad oddechem. Przyspieszał z każdym dotknięciem Justina.
-Kiedyś Cię tego oduczę.
Albo spiorę na kwaśne jabłko.
-O czym mówisz?
Justin odsunął na bok mokrą
koszulę i złapał mnie w pasie. Złożył na moich ustach kilka namiętnych
pocałunków i uśmiechnął się.
-O tym jaką masz nade mną
władzę. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, co ze mną robisz.
-Kochasz mnie za to, mam
racje?
-Tak, to prawda. Za to też.
Justin uśmiechnął się
szeroko a ja wplotłam palce w jego mokre włosy. Zaczął całować mnie po szyi a
ja miałam ochotę odpłynąć. Było za gorąco.
-Muszę to z siebie zdjąć.
Zaczęłam zdejmować z siebie
dużo cięższe ubranie. Justin szybko mi z tym pomógł.
-Jesteś śliczna.
Uśmiechnęłam się, zatracając
się w jego pocałunkach. Odchyliłam głowę a mój jęk wypełnił całą łazienkę.
Justin powoli we mnie wszedł, przyzwyczajając do delikatnego bólu. Lubiłam ten
ból. Naprawdę było duszno. Łazienka w krótkim czasie zdążyła mocno zaparować. A
ruchy Justina stały się bardziej rytmiczne. Cały czas całował mnie po szyi.
Uwielbiałam to i doskonale o tym wiedział. W tej sprawie nic nie było kwestią
przypadku.
-Stęskniłem się.
Zaśmiałam się, obejmując go
w pasie. Dźwięk jego niskich jęków przy moim uchu podniecał mnie jeszcze
bardziej. Długi romantyczny seks jakiego jeszcze chyba nigdy nie miałam a rano
szybki numerek pod prysznicem. Zachowywaliśmy się jak kochankowie w liceum. A ja z każdym dniem kochałam go bardziej i
mocniej.
-Ładnie pachniesz.
-Tobą.
Uśmiechnął się szeroko i
uniósł moje ręce nad głowę. Przytrzymywał je mocno jedną ręką, druga zaś
błądziła po całym moim ciele. Naprawdę byłam niecierpliwa. Próbowałam wyrwać
dłonie.
-Masz dziś za dużo energii?
Próbowałam odpowiedzieć coś
zaczepnego, ale Justin zaskoczył mnie poruszając się kilka razy szybciej i
mocniej. Objęłam go pospiesznie za szyję, drugą ręką opierając się o ścianę.
Było chyba całkowicie odwrotnie. To on był pełen energii.
-Justin! ..
Otworzyłam szeroko buzię,
łapiąc oddech. Krótki krzyk niespodziewanie wyrwał mi się z gardła. Zacisnęłam
powieki odchylając głowę, znów czułam na szyi jego mokry język. Nie pozwalał
sobie jednak na zbyt wiele. Wiedział, że nie lubiłam tego, zwłaszcza gdy mamy
się pokazywać wśród rodziny. Nie mogłam zgodzić się na takie ozdoby.
-Gotowa?
-Jus..stin..
Oparł rękę obok mojej głowy,
ciężko wypuszczając powietrze.. Widziałam jak na jego twarzy maluje się ulga.
Uśmiechnął się pod nosem, ale nie przestał się poruszać. Gdy poczułam pierwsze
pojedyncze ukłucia objęłam dłońmi jego policzki i nachyliłam się do ucha. Objął
mnie mocno, błądząc dłońmi po moich plecach.
-Zrób to mocniej.
Spojrzał się na mnie
świecącymi oczami i po chwili sprawa była załatwiona. Objęłam go ciaśniej
nogami, tracąc głos. Oparłam się o kafelki uspakajając oddech. Patrzeliśmy na
siebie przez chwilę, obserwując jak nasze klatki piersiowe unoszą się i
opadają. Justin nachylił się i przeszły mnie ciarki, gdy poczułam jak przygryza
delikatnie moje sutki.
Siedziałam na stole w kuchni
owinięta pod pachami ręcznikiem. Oblizywałam palce od czekolady. Justin stał
przy blacie, nalewając na patelnie ostatnią porcję ciasta. Mogłam przyglądać
jak jego mięśnie napinają się i rozluźniają z każdym ruchem. On także owinięty
był jedynie ręcznikiem. W biodrach. Zanurzyłam kolejny raz łyżeczkę w słoiczku,
a Justin odwrócił się w moja stronę i
zaczął się śmiać.
-Kochanie, zjesz to zanim
skończę smażyć naleśniki.
-Chyba się tym najadłam.
Jest mi nie dobrze.
Justin zaśmiał się i
podszedł do mnie. Wytarł mnie w kącikach ust i zaśmiał się jeszcze głośniej.
-Słonce, zjadłaś prawie cały
słoik. Jesteś dziś nadpobudliwa.
Spojrzałam na niego
zaskoczona, udając że mnie to uraziło.
-Nie prawda!.. Połowy już
nie było… Ale niestety nie zmieszczę już twoich naleśników. Nie pogniewasz się?
Justin rozszerzył moje nogi
i stanął między nimi, poprawiając mi do tyłu włosy. Skupiał się przy tym.
-Kocham Cię.
-Czyli się nie pogniewasz?
Pokiwał przecząco głową, ale
nie wiem czy to dlatego, że nie będzie o to zły, czy dlatego, że nie mieściło
mu się w głowie jak dużo potrafię zjeść nutelli. Nie zdawał sobie chyba sprawy,
że nie byłam na świecie jako jedyna z tym problemem. Nic więcej nie mówiąc
spojrzał na telefon, by sprawdzić godzinę.
-Jest już dwunasta. O piątej
musimy być u Taty.
No tak. A miałam do
załatwienia jeszcze jedną sprawę. Nie wiedziałam co wymyślić. Musiałam
improwizować.
-Muszę załatwić coś o
czwartej. Ale nie potrwa to długo.
-Jest weekend, a poza tym
masz przecież wolne.
Zrobił minę, jakby naprawdę
nie rozumiał. Z każdą chwilą byłam chyba coraz bardziej podejrzana.
-Wiem. Muszę tylko podać
dwie teczki z rozpiskami zajęć. Zajmie mi to najdłużej dwadzieścia minut..
Pocałowałam Justina szybko w
usta, i odsunęłam go ręką, żeby zeskoczyć ze stołu.
-Idę podsuszyć włosy.
Ruszyłam w stronę schodów,
poprawiając w drodze ręcznik. Nie chciałam łapać już żadnego kontaktu
wzrokowego, zanim zacznie mu się to wydawać bardziej podejrzane. Miałam zamiar
powiedzieć jej tylko kilka słów. To nie będzie długa rozmowa.
***
-Jest ok?
-Błękitna lepsza, pasuje do
mojej sukienki. I czarny krawat, ten jest za pstrokaty.
-Będzie pasował do Twoich
butów.
-Do Twoich.
Uśmiechnęłam i zapięłam
sandałka. Wstałam i podeszłam do lusterka, zasłaniając Justinowi. Nie przejął
się tym. Miał większy dylemat.
-Czyli, że mam się przebrać?
Chyba nie wiedział, czy moja
sugestia była na serio, czy powiedziana tak o. Odwróciłam się do niego, i
objęłam w pasie.
-Obydwie są świetne, sam
zdecyduj.
Stanęłam na palcach i szybko
go pocałowałam. Była za piętnaście czwarta.
-Gdzie są kluczyki od auta?
-Na stole w salonie. To w
końcu którą.
-Błękitną.
Odpowiedziałam i zabierając
z komody niepotrzebne mi teczki, wyszłam z sypialni. W pośpiechu pobiegłam po
klucze i wyszłam z domu.
Zaparkowałam auto i zgasiłam
silnik. Całą drogę zastanawiałam się co właściwie chcę jej powiedzieć, ale nie
udało mi się nic sklecić. Co chwilę wracałam do początku i zostałam z niczym.
Wzięłam szybkie trzy wdechy i wydechy i wyszłam z auta. Ogarnęła mnie trochę
złość, gdy zobaczyłam, że czeka na ławce. Nie miałam za wiele czasu. Ruszyłam w
jej kierunku. Gdy usłyszała, że za nią staję, odwróciła się i z zaskoczoną miną
wstała z ławki.
-Co tutaj robisz?
-Umówiłyśmy się, prawda?
Była naprawdę zaskoczona.
Przez myśl nawet jej nie przeszło, że sprawa aż tak może się odwrócić.
-Nie mam zamiaru z Tobą
rozmawiać..
Stanęła lekceważąco i
zawiesiła skrzyżowane na piesi ręce.
-Nie musisz. Wystarczy, że
mnie posłuchasz. Zostaw Justina w spokoju. Ma żonę i dziecko, a Ty włazisz z
butami w nasze życie.
-Chloe.. myślisz, że tego
chciałam? Nie miałam zamiaru psuć niczyjego związku. To przyszło samo, nie
spodziewałam się, że coś do niego poczuje... że się zakocham. I to w tak krótkim czasie..
Nie mogłam uwierzyć w to co
słyszę. Mówiła pretensjonalnie, jakby to naprawdę nie była jej wina. Stało się.
I tyle.
-Jesteś wariatką.. i chyba siebie nie słyszysz..
Radzę Ci się lepiej odkochać. Albo tego pożałujesz. Nie chcę się na nikim
mścić, ale jeśli będę musiała.. To najlepszy czas, żeby się z wszystkiego
wycofać, jeśli nie szukasz problemów. Mam nadzieję, że więcej się nie
zobaczymy. I że zrozumiałaś co powiedziałam.
Widziałam po niej, że
naprawdę się nie spodziewała. Nie wiedziała co ma powiedzieć, a zawsze była
taka mądra.. nie chciałam dłużej na nią patrzeć. Cofnęłam się kilka kroków i
ruszyłam w stronę auta. Wsiadłam i wycofałam autem, zostawiając jej przedłużone
spojrzenie. Wiedziałam doskonale, że prędzej czy później Justin dowie się o
naszym spotkaniu i nie będzie pewnie zadowolony z tego, że to przed nim
ukrywałam. Nie zamierzałam jednak nikomu psuć dzisiejszego dnia. To nie my
byliśmy najważniejsi. Wjechałam na podwórko, a Justin wyszedł w tym czasie na
altankę. Uśmiechnęłam się widząc go w błękitnej koszuli. Był naprawdę
przystojny.
-Co tak szybko?
-Mówiłam, że zajmie mi to
tylko chwilkę. Zostawiłam w domu telefon.
Pocałował mnie w czoło a ja
szybko wbiegłam do środka.
-Ja prowadzę.
___________________________________
MAM NADZIEJĘ, ŻE DOBRZE SIĘ CZYTAŁO, MIŁEJ NIEDZIELI KOCHANI <333
Świetnie się czytało :-) jak ja nie lubię tej całej Sarah'y
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńŚwietny :* Może ta Sarah się w końcu odpierdoli ( ładnie mówiąc ) 😇 Powodzenia w dalszym pisaniu 😁
OdpowiedzUsuńDziękuję kochanie ❤
UsuńJak ja uwielbiam to opowiadanie, nie jest takie sielankowe, zawsze sie cos dzieje ❤
OdpowiedzUsuń😙😙😙
UsuńJak zwykle rozdział cudo����
OdpowiedzUsuńDziękuję 😊😘
UsuńEkstra kochana ❤❤❤
OdpowiedzUsuń,Ps. Tak dla jasności to ja z FaniElizabethGillies 😄💪💚💚
Usuń