Justin
Wszedłem powolnym krokiem do kuchni, zapinając guziki od
koszuli. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy zobaczyłem siedzącą przy stole Chloe.
Przewracała kartki jakiegoś magazynu pijąc herbatę. Miała niestarannie związane
do góry włosy i zaspaną buźkę. Jeszcze się do końca nie obudziła i wyglądała
uroczo. Naciągnęła na ramię spadające co chwile ramiączko i podniosła głowę spoglądając
na mnie. Uśmiechnęła się momentalnie, oblizując usta.
-Wstałaś już?
Jeszcze zanim zdążyłem się ubrać leżała w łóżku.
-Tak. Przygotowałam Ci śniadanie do pracy. Teraz nie
zdążysz już zjeść.
Spojrzała na mnie pouczającym wzrokiem, ale po chwili
znów się uśmiechnęła i wstała od stołu. Podeszła do mnie i zawiesiła mi ręce na
szyi. Wyglądała tak strasznie seksownie w tym co miała na sobie, że ściskało
mnie w środku, że nie mogę jej teraz zabrać do sypialni. Wiedziałem, że jeżeli
nie chcę się spóźnić do biura, mam maksymalnie jakieś pięć minut na to, żeby wyjść
z domu. Chloe pocałowała mnie długo, mrucząc przy tym. Była tak przyciągająca,
że nie możliwe było nie złapać ją za tyłek. Była jak magnez.
-Kocham Cię, wiesz?
Spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-I ja też Cię kocham. Myślałeś już o tym, o czym
rozmawialiśmy?
Spoważniała odrobinę, a ja przez chwilę nie wiedziałem o
czym mowa.
-Żebyś wziął wolne. Charles śpi o wiele dłużej, a ja
obiecuje zadbać o różnorodność twoich poranków.
Zaśmiałem się, a Chloe przygryzła wargę. To mnie rozpraszało,
na co nie mogłem sobie teraz pozwolić. Niestety.
-Jeszcze o tym porozmawiamy, Kochanie. Dobrze? Teraz
muszę tam jechać.
Chloe pokiwała twierdząco głową, puszczając mnie i
krzyżując ręce na piersiach.
-Jeżeli chcesz, mogę odwieźć Maggy jak wrócę z pracy.
-Nie. Nie chcę Ci już zawracać głowy. Odwiozę ją, gdy
tylko wstaną razem z Charlesem. Chcę się też zobaczyć z Samem.
Odpowiedziała szybko i wiedziałem, że nie mam jej już co
przekonywać.
-Leć już, bo się spóźnisz.
Podała mi klucze od auta, które leżały na stole i
uśmiechnęła się lekko.
-Uważaj na drodze, okej? I zadzwoń jak dojedziesz.
-Jasne.
Pocałowała mnie jeszcze raz szybko i wręczyła śniadanie.
Musiałem wyjść już z domu.
***
Poluźniłem krawat i oparłem się bez siły o fotel. Nie miałem
dnia do pracy, wolałbym spędzić dzisiejszy dzień razem z Charlesem i Chloe u
Sama. Sam byłem sobie winny, ale nie byłem pewien jak zareaguje reszta załogi,
gdy dowie się, że chciałbym wziąć kilka tygodni wolnego. Dobrze wiedziałem, że
mamy masę pracy a Sara nie wie jeszcze wystarczająco dużo, aby przejąć wszystkie
moje obowiązki. Podniosłem wzrok na drzwi, gdy usłyszałem ciche pukanie. Otworzyłem
lekko usta, marszcząc przy tym czoło. Wiedziałem dokładnie kto oczekuje mojej
odpowiedzi i zastanawiałem się w jakiej sprawie znów do mnie przychodzi.
Odmówienie jej zjedzenia wspólnie drugiego śniadania wcale jej nie zniechęciło
do pogadanek w trakcie pracy. Zamiast po mojej krótkiej i zwięzłej odmowie
ruszyć na posiłek sama, wpatrywała się we mnie jeszcze z dobre kilka długich
chwil, przygryzając przy tym zmysłowo wargę i patrząc mi prosto w oczy. Chciałem
już cokolwiek odpowiedzieć, ale drzwi się otworzyły. Moje przemyślenia trwały
chyba trochę za długo. Wyprostowałem się opierając o biurko, gdy Sara weszła do
środka zamykając za sobą drzwi, i słodko się uśmiechając oparła się o ich
framugę.
-Można?
-Skoro już jesteś. Jasne
Uśmiechnąłem się a dziewczyna złapała się w biodrach i
osuwając spódniczkę na dół, z gracją ruszyła w moją stronę, siadając w fotelu naprzeciwko
mnie. Bawiło mnie to, bo byłem wprost pewien, że zanim weszła do mojego
gabinetu spodniczka była wystarczająco nisko. Sam zadawałem sobie pytanie w co
ona gra?
-Masz chwilkę? Nie chciałabym przeszkadzać.
-Nie. Właśnie miałem zamiar zrobić sobie chwilę przerwy.
Coś się stało?
Zmarszczyłem czoło, wydawało mi się, że spoważniała, albo czymś się przejmuje. Wydawała się być
zestresowana. Chyba.
-Nie, nie.. Ja tylko, chciałam z Tobą porozmawiać. Wiesz,
pomyślałam, że fajnie byłoby uczcić moją nową pracę. Naprawdę dobrze się tu
czuje, i.. chciałabym spędzić z Tobą.. to znaczy z Wami. Wszystkimi.. Jakiś
miły wieczór. Zaprosiłam już resztę do baru na dziś po pracy. Mam nadzieję, że skorzystasz
z mojego zaproszenia.
Uśmiechnęła się, a ja szczerze poczułem zaskoczenie. Nie spodziewałem
się takiego zaproszenia. Otworzyłem usta, ale sam nie wiedziałem co mam jej
zamiar powiedzieć. Ale pójście tam, to chyba nie był za dobry pomysł. Oboje odwróciliśmy
się, słysząc toporne pukanie. David od razu wszedł do środka.
-Można?
-Jasne wchodź. Właśnie mówiłam Justinowi o dzisiejszym
wypadzie do baru.
Sara uprzedziła mnie szybko, zapraszając Davida jak do
siebie. Albo czuła się w firmie już naprawdę mocno zadomowiona, albo przez te
kilka dni mojej nieobecności działo się tutaj coś, o czym nie miałem zielonego
pojęcia. Czy on nie był zainteresowany Maggy?
-I jak, będziesz dziś? Chloe wróci wieczorem, a my możemy
się odprężyć, coś wypić, to fajny pomysł nie?
David spojrzał najpierw na Sarę a później na mnie. Szczerze
miałem ochotę mu coś zrobić. Dobrze wiedziałem, że gdy teraz Sara wiedziała, że
popołudnie prawdopodobnie spędzę sam, nie da mi spokoju. A tak naprawdę miałem
wielką ochotę na popołudnie sam. Oczywiście bardziej niż wieczór z Sarą.
-Nie wiem stary.. miałem zamiar dziś popracować trochę w
domu i..
-Justin, co Ty pierdzielisz.. będziesz pracować po pracy?
Będę u Ciebie o dwudziestej. Ma ktoś ochotę na kawę?
Nie miał zamiaru poczekać łaskawie na jakąkolwiek moją
odpowiedź i wyszedł z gabinetu.
-Super, że przyjdziesz. Cieszę się, że wszyscy będą. Bo
będziesz.. prawda?
Pokiwałem twierdząco a Sara złapała mnie za dłoń.
-Będzie fajnie.
Przygryzła znowu wargę, a ja wycofałem rękę. Ta dziewczyna
była tak nachalna, że zaczynało mnie to trochę przerażać. Rozumiałem chyba
dlaczego Chloe złości się o nią. Spojrzałem na wibrujący nagle telefon. Chloe
spadła mi z nieba.
-Przepraszam, ale musze odebrać.
Wziąłem telefon do ręki i nic z nim nie robiąc dałem jej
do zrozumienia, że chyba powinna już wyjść.
-Jasne.
Uśmiechnęła się i wstała z fotela. Odebrałem.
-Cześć, Skarbie.
Sara rzuciła jeszcze ostatnie poważne spojrzenie i
wyszła. Poczułem się swobodniej. To było dziwne.
-Cześć. Jesteśmy już u Sama. Jak w pracy?
-Ehm.. dostałem zaproszenie do baru na dzisiejszy
wieczór. Wszyscy z biura będą.
Po drugiej stronie słuchawki panowała przez chwilę cisza
i wiedziałem co właśnie analizuje Chloe, ale czekałem aż coś powie.
-Dobrze. W takim razie może zostanę u Sama na noc.
Dopiero weszliśmy, a Ashley już zapowiedziała, że tak szybko nas stąd nie wypuści.
Zaśmiała się.
-Wrócisz rano?
-Tak. A ty pamiętaj, żeby nie wychodzić do pracy bez
śniadania.
Zaśmiałem się i wstałem podchodząc do okna. Jak zwykle troskliwa
Chloe.
-Jasne. To.. do zobaczenia jutro.
-Miłej zabawy. Pilnuj się.
Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
-Oczywiście. Kocham Was.
-My Ciebie też. Paa.
***
Siedziałem przy barze i popijałem drinka z Stevem. Nie miałem
dziś chyba nastroju na imprezy, albo może byłem po prostu zmęczony. Głośna muzyka
mi nie przeszkadzała, ale dobrze bym się także czuł przed telewizorem z kuflem
piwa. Nie było ani Megan ani Diany. Zastanawiałem się przez chwilę, czy to nie
było czasami celowe. Przecież mieli pojawić się tutaj wszyscy. Wyrwałem się z
przemyśleń, gdy poczułem na plecach czyjąś dłoń. Odwróciłem się i sam się sobie
zdziwiłem, że od razu nie domyśliłem się, że to Sara.
-Hej, zatańczysz ze mną?
-Nie tańczę.
Odpowiedziałem bez namysłu. Wcale tak nie było i po
chwili zdałem sobie sprawę, że było to trochę nie grzeczne. Sara spoważniała,
ale nie miała zamiaru dać za wygraną.
-Może jednak namówię Cię na jeden taniec. Mogę też
poprosić o zmianę muzyki jeśli wolisz coś innego.
Zaśmiałem się sam do siebie. Była niemożliwa…
-No dalej, Justin. To mój wieczór, nie możesz mi odmówić.
Wydawało mi się, że wypiła już trochę za dużo. Miała wypieki
na policzkach.
-Chodź.
Złapała mnie za rękę, a ja wstałem w krzesła. Spojrzałem
na Davida, który pokazywał do mnie, że Sara jest już pijana, a ja pakuje się w
kłopoty. Zrobił wielkie oczy dając znać, że lepiej by było, gdybym się wycofał.
Sara zawiesiła mi ręce na szyi, a ja nie pewnie złapałem ją w pasie. Przez
chwilę nawet pomyślałem, że ukartowała to, że właśnie w tym momencie leci wolna
piosenka.
-Wydaje mi się, czy nie bawisz się dziś dobrze? Chloe
miała coś przeciwko, czy może się pokłóciliście?
Zmarszczyłem czoło, nie wiedząc do końca o co jej chodzi.
Alkohol dodawał jej odwagi, pewnie z biurze nie miała by takich uwag na temat
Chloe.
-Skąd to pytanie?
-Tak mi się tylko wydawało.
-Chloe wie, że tutaj jestem. I nie, nie ma nic przeciwko.
Sara odchyliła się lekko, odrzucając za plecy włosy. Miałem
wrażenie, jakby przysunęła się bliżej. Zaczęła bawić się moimi włosami, a ja
momentalnie odsunąłem ją od siebie, przerywając taniec.
-Chyba za dużo dziś wypiłaś. Może zamówię ci taksówkę,
tak będzie najlepiej.
-Tak, masz rację. Chyba potrzebuję świeżego powietrza. Na
krześle wisi mój płaszczyk, zabierzesz?
Uśmiechnęła się, a ja poczułem się lekko zmieszany, nie
za bardzo o to mi chodziło.
-Pojedziesz ze mną? Nie chcę wracać do domu sama.
Spojrzałem na nią niepewnie. Ta kobieta nie bała się
niczego. Nie miałem zamiaru towarzyszyć jej dłużej dzisiejszego wieczoru. Ani w
ogóle. Nie powinienem teraz nawet stać z nią tutaj i czekać na taksówkę. Nie mogłem
być jednak dupkiem i kazać stać jej tu samej.
-Dasz taksówkarzowi swój dokładny adres. Nie masz się
czego bać, a ja naprawdę nie jestem ci już potrzebny.
-Trochę jej zazdroszczę.
Spojrzałem na nią. Buzia jej się nie zamykała i co chwilę
się chwiała. Spojrzałem na zegarek, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Poza
tym nie było za ciepło. Sara podeszła do mnie zdecydowanie blisko i lekko się uśmiechnęła.
Nie zareagowałem, wsadziłem jedynie dłonie głębiej w kieszenie.
-Chloe. Mówię o Chloe.
Zdążyłem już zapomnieć o czym do mnie wcześniej mówiła.
-Chyba mówisz od rzeczy. Zaraz będzie taksówka.
-Nie przeszkadza mi to. Fajny z Ciebie mężczyzna.
Dotknęła mojego ramienia a ja złapałem za jej nadgarstek.
-Chyba trochę się zagalopowałaś. Powinnaś takie uwagi
zostawić dla siebie. My tylko ze sobą pracujemy.
Spojrzała na swój nadgarstek a ja w jednej sekundzie ją
puściłem.
-Wiem. Chciałam Cię jedynie pocałować. To nic wielkiego,
jesteśmy dorośli.
Chciała zrobić krok w moją stronę, ale ja się cofnąłem. To
była przesada.
-Nie jestem Tobą zainteresowany. I nie życzę sobie, żebyś mnie więcej dotykała.
Powiedziałem dość niegrzecznie a Sara otworzyła tylko
usta. Dziękowałem Bogu, że podjechała właśnie taksówka. Otworzyłem drzwi i
czekałem, aż dziewczyna wsiądzie. Ona jednak nadal przyglądała mi się z.. czymś dziwnym w oczach.
-Wsiadaj!
Widziałem jak drgnęła, ale nie żałowałem, że podniosłem
głos. Wsiadła pośpiesznie, i trzasnęła drzwiami. Wsadziłem ręce w kieszeń,
przyglądając się jak odjeżdża. Nabrałem do płuc naprawdę dużo powietrza i
pokiwałem głową sam do siebie, nie dowierzając w to, co się właśnie stało. To był
jakiś obłęd.
Jak.ja nie cierpię tej Sarah'y. Brawo Justin punkt dla Ciebie. Super
OdpowiedzUsuńwow myślałam że już znowu jakaś akcja wybuchnie XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Brawo Justin. Nie lubię takich kobiet. Myślą, że każdy facet je chce, nawet żonaty. Trzeba tą Sarę ustawić na swoje miejsce, niech nie pozwala sobie na za dużo. Powodzenia w pisaniu następnego rozdzału i trzymam kciuki za twoją maturę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Skarbie ślicznie, poszło dobrze <333
UsuńWiem, że masz dużo na wiadomość co do nowego rozdziału i nie dostałam takiej :c ale rozdział był ideolo trochę przytrzymal mnie w niepewności :D wiem jak to jest pisać ff na dużą skalę rozumiem Cię lecz proszę następnym razem poinformuj mnie :c (@villieen)
OdpowiedzUsuńNo normalnie kudly bym jej powyrywala. Jak ta Sara mnie denerwuje. Ale sztos z Justina ze jest twardy, nie jak w innych ff ze od razu ulega. Pozdrawiam i powodzenia 😊
OdpowiedzUsuńCoś czuję że Sara wyknuje jakiś plan.. A rozdział jak zwykle świetny , jestem z tobą od długiego czasu już i zawsze twoje rozdziały mnie zachwycają ! ❤
OdpowiedzUsuńStęskniłam się podczas tej "przerwy" ❤️😂
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze matury ci dobrze poszły, tak jak chciałaś 😁😁 rozdział świetny, niech justin ja zwolni i po problemie 😂😂 chciałaś kocham jak chleo jest taka zazdrosna o jusa 😂🤦♀️❤️❤️
Super rozdział. Boże ta Sara mnie wnerwia. Jeszcze burza u mnie nadchodzui,masakra 😭😓 Ps.FaniElizabethGillies
OdpowiedzUsuń