Justin
Siedziałem na mało wygodnym fotelu,
oparty o ścianę pod oknem i przyglądałem się, jak Maggy siedzi przy łóżku
Chloe. Wpatrywała się w nią w milczeniu i co chwilę wycierała mokry od łez
policzek. Tak jak nakazał lekarz, reszta rodziny odwiedzała ją pojedynczo. Przez
ten cały ten czas Chloe nawet nie drgnęła. Przeniosłem z niej wzrok na Maggy,
gdy odwróciła głowę w moją stronę i zaczęła cicho mówić.
-Jeśli chcesz mogę zostać z
nią dłużej, możesz jechać do domu wziąć prysznic. Przespać się.
-Maggy, nigdzie się stąd nie
ruszam..
Powiedziałem automatycznie i
niezbyt grzecznie. Nie chciałem być nie miły ale słyszałem to już dzisiaj
kilkanaście razy, a nie miałem do cholery zamiaru wychodzić ze szpitala, dopóki
Chloe się nie obudzi. Wystarczyły mi ubrania, które Maggy przywiozła mi rano na
przebranie, nie chciałem, żeby coś wydarzyło się podczas mojej nieobecności.
-Jest już prawie dwudziesta
a Ty nie spałeś poprzedniej nocy, nie bądź uparty. Są tutaj przecież lekarze, a
Ty jesteś wyczerpany.
Przekręciłem oczami i
poprawiłem się na fotelu. Po prostu ją zignorowałem, nie miałem ochoty na te
beznadziejne dyskusje. Chloe powinna obudzić się jutro rano, chciałem przy niej
być. Zobaczyć jej piękne oczy. Pocałować.. Przeszedł mnie dreszcz.
-Justin..
Nie dawała za wygraną. Denerwowała
mnie już. Wstałem z fotela i podszedłem do łóżka.
-Powinnaś już jechać. Jest
późno. Ja dam sobie radę.
Przyglądała mi się przed
kilka długich, ciągnących się sekund, po czym ostrożnie pocałowała Chloe w
policzek i wstała. Skrzyżowałem ręce na klatce, czekając aż zbierze swoje
rzeczy. Nie spieszyło jej się jednak.
-Johnny po Ciebie
przyjedzie?
-Wezmę taksówkę.
Odpowiedziała stając
naprzeciwko mnie. Wpatrywała się we mnie, a ja zmarszczyłem brwi, nie miałem
pomysłu o co jej chodzi. Nie odzywała się. Ruszyła nagle w moją stronę,
obejmując mnie mocno w pasie. Zabrałem ręce, gdy widziałem, że chciała
przytulić się policzkiem. Zaskoczyła mnie tym. Nie wiedziałem za bardzo jak mam
zareagować, dopóki nie usłyszałem jej cichego szlochu.
-Nie płacz, Mag. Wszystko
będzie dobre.
Objąłem jej ramiona i
pocałowałem delikatnie i szybko w głowę. Trzęsła się i nie wiedziałem czy to z
zimna, czy ze strachu.
-Chloe jest dla mnie jak
siostra. Gdyby coś się jej stało, nie wiem co bym zrobiła.
Zacisnęła dłonie na mojej
bluzie, a ja wziąłem głęboki oddech. Chciałem odpowiedzieć jej, ale mnie
wyprzedziła.
-Cieszę się, że ma Ciebie.
Tak strasznie mocno ją kochasz i się nią opiekujesz. Byliście z Dylanem
podobni, Chloe jest szczęściarą.
Otworzyłem usta, wbijając wzrok
w drzwi. Naprawdę nie wiedziałem co powiedzieć. Spojrzałem na Chloe, a Maggy
odsunęła się ode mnie. Wymusiła uśmiech i złapała pośpiesznie za swoją torebkę.
Jakby chciała wyjść stąd jak najszybciej, bym nie pociągnął tematu Dylana.
Zatrzymała się jeszcze na dwie sekundy przy drzwiach i uśmiechnęła się. Tym
razem bardziej szczerze. Stałem tak jeszcze z kilka minut myśląc o Dylanie.
Zamknąłem mocno oczy, gdy przez moja głowę przemknęła myśl utraty Chloe.
Oparłem się o łóżko, a po moim policzku spłynęła łza. Miałem ochotę się
normalnie rozryczeć i nie powstrzymywać łez. Ale otworzyłem nagle szerzej oczy,
gdy przez ułamek sekundy wydawało mi się, że Chloe ruszyła palcem. Usiadłem
pośpiesznie przy łóżku i przyłożyłem jej dłoń do ust.
-Och, Skarbie. Proszę obudź
się..
***
Chloe
Poczułam na swojej dłoni
czyjąś większą. Dotyk był naprawdę.. intensywny. Tak mi się wydawało. Ponowiłam
próbę i ku mojemu zaskoczeniu udało mi się unieść powieki. Zamknęłam je jednak
równie szybko, gdy jasność pomieszczenia totalnie mnie oślepiła. Ruszyłam
dłonią by wycofać ją z uścisku. Poczułam jednak zmieszanie, gdy Justin zabrał
swoją dłoń. Tak to był Justin. Otworzyłam pośpiesznie oczy, chcąc go jak
najszybciej zobaczyć. Nie zwracałam uwagi na oślepiające mnie światło.
-Chloe..
Otworzyłam usta i oblizałam
zaschnięte wargi. Justin ponownie ścisnął moją dłoń, znacznie się przybliżając.
Musiałam przekręcić głowę, żeby móc go lepiej widzieć. Poczułam ogromny ból i
skrzywiłam się.
-Chloe, Kochanie. Boże.. nie
masz pojęcia jak się cieszę..
Pocałował moją dłoń, a ja
uśmiechnęłam się słabo. Spojrzałam na urządzenia ponad jego głową i zdałam
sobie sprawę gdzie jestem. Pachniało tu dziwnie czysto. Nie lubiłam tego
zapachu. Justin cały czas do mnie mówił, ale nie docierały do mnie jego słowa. Nagle
przed oczami ukazał mi się samochód, który we mnie wjechał i gwałtownie
otworzyłam usta. Fasolka.. Gdy spróbowałam wciągnąć do płuc więcej powietrza,
poczułam ogromny ból. Jakiego jeszcze nigdy nie czułam.
-Justin..
Zaczęło mi się kręcić w
głowie i poczułam jak moje serce się rozpędza. Biło coraz szybciej a ja byłam
za słaba, żeby to znieść. Usłyszałam jakieś szybko pikające urządzenie i
zamknęłam oczy. Miałam naprawdę ciężkie powieki.
-Chloe!
Przez chwilę znów nic mnie
nie bolało, chyba znowu zasypiałam.
***
Justin
Chodziłem zdenerwowany od
ściany do ściany, czekając aż lekarze pozwolą mi wrócić na salę. Nie miałem
pojęcia co się dzieję, dlaczego Chloe nagle się pogorszyło. Trzęsły mi się
ręce. Wręcz podbiegłem do drzwi, gdy lekarz wyszedł na korytarz.
-Co się dzieję, mogę do niej
wejść?
Lekarz uśmiechnął się, a ja
poczułem ulgę, mimo że niczego od niego jeszcze nie usłyszałem.
-Tak, dziewczyna czeka na
pana. To po prostu reakcja na pański dotyk, głos. Jest dobrze, tak jak się tego
spodziewaliśmy. Proszę tylko o to, aby nie zadręczać jej pytaniami. Może nie
pamiętać wszystkiego od razu, to powinno przyjść samo, kiedy będzie na to
gotowa.
Pokiwałem twierdząco głową,
zstępując z jednej nogi na drugą.
-Może pan wejść.
-Dziękuję.
Wyminąłem go i wszedłem do
sali. Zamknąłem po cichu drzwi i spojrzałem na Chloe. Miała zamknięte oczy, ale
wiedziałem, że nie śpi. Usiadłem obok niej i gdy tylko złapałem za jej dłoń,
powoli uniosła powieki. Wpatrywała się we mnie bez słowa, była naprawdę słaba.
-Jak się czujesz?
Szybko pożałowałem, że
zadałem to pytanie. Chloe jednak uśmiechnęła się i zamieniła to w żart.
-Trochę poobijana.
Zaśmiała się cicho, ale jej
śmiech szybko zamienił się w kaszel. Skrzywiła się. Rozchyliła szerzej wargi,
by móc złapać więcej powietrza. Pocałowałem ją w dłoń, mocno przyciskając jej
ciepłą skórę do warg.
-Lekarz powiedział, że
dziecku nic się nie stało.
-Wiem, myszko. Wszystko jest
dobrze.
Na jej twarzy wyraźnie
wymalowana była ulga.
-A gdzie Charles?
Spytała odrobinę
spanikowana, ale szybko przysunąłem się jeszcze bliżej i pogłaskałem po
policzku, żeby się uspokoiła.
-Był tutaj dzisiaj z Twoimi
rodzicami. Lekarze nie pozwalają na długie wizyty, jesteś za słaba.
-Ty byłeś tutaj cały czas.
Uśmiechnęła się i
wiedziałem, że to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
-Nie mogłem Cię tu zostawić
samej.
Mimo, że byłem strasznie
zmęczony, uczucie to odeszło trochę, gdy Chloe się obudziła. Tak strasznie nie
mogłem się doczekać. Byłem teraz spokojniejszy, gdy wiedziałem, że wszystko
jest na pewno w porządku.
-Co z Samem?
Zmarszczyłem brwi. Nie
rozumiałem, co niby miało być z nim nie tak.
-Chciał, żebym pomogła mu
wybrać pierścionek, po to tam pojechaliśmy. Chciał oświadczyć się Ashley. A ja
wszystko zepsułam..
Skrzywiła się, a ja
nachyliłem się, żeby pocałować ją w czoło. Zamknęła oczy. Nie miałem o
zaręczynach zielonego pojęcia. Sam nie wdawał się w takie szczegóły. Nie mogłem
jednak pozwolić na to, żeby Chloe się obwiniała. To był w tym momencie
najmniejszy problem.
-Niczego nie zepsułaś,
Skarbie. Wszyscy strasznie się o Ciebie martwiliśmy. Sam też, mogę się założyć,
że Ty jesteś dla niego w tym momencie ważniejsza. Twoje zdrowie jest
ważniejsze.
Przyglądała mi się tymi
swoimi pięknymi oczkami, ale wydawały mi się dziwnie za duże do reszty twarzy.
Było widać, że jest wyczerpana. Nie miała nawet siły mocniej ścisnąć mojej
dłoni. Nie mogłem na nią patrzeć w tym stanie, tak bardzo chciałbym wziąć na
siebie chociaż odrobinę jej bólu.
-A rodzice? Maggy?
-Rodzice byli rano. Maggy
wyszła stąd jakieś piętnaście minut temu. Jeśli będziesz miała ochotę przyjdą
tutaj rano. Dziś jest już za późno.
Uśmiechnęła się i spojrzała
na okno. Robiło się już ciemno. Wydawała się być zamyślona a ja nie mogłem
oderwać wzroku od jej twarzy. Uśmiechnęła się szerzej, wiedziała, że jest obserwowana.
-Powinieneś jechać do domu.
Prawie w ogóle nie spałeś. Poradzę sobie.
Z powrotem na mnie
spojrzała. Pokiwałem jedynie przecząco głową. Wyciągnęła do mnie dłoń, a ja
chwyciłem ją i przyciągnąłem sobie do ust. Otworzyła nagle gwałtownie usta, a
oczy zrobiły się dwa razy większe. Przestraszyłem się.
-Chloe, coś się dzieje?
Miałem wrażenie, że jej oczy
nachodzą łzami.
-Pamiętam to..
-Pamiętasz co?
Mrugnęła kilka razy szybko
powiekami, jakby chciała wyrzucić coś z głowy, pamięci. Spojrzałem na aparaturę.
Nie wiedziałem dokładnie za co odpowiadały te umieszczone na niej cyferki, ale
coraz szybciej zaczęły wzrastać. Byłem gotowy wstać i wybiec z sali po lekarza,
ale Chloe odezwała się.
-To był Mack. Widziałam go
zanim.. zanim to auto we mnie uderzyło. To on siedział za kierownicą.
Zacisnąłem szczękę. Jakim
kurwa cudem wcześniej na to nie wpadłem. I Sara.. musiała mieć z tym cos
wspólnego. Czułem jak rośnie we mnie złość. Nachyliłem się, by pocałować Chloe
w czoło i wstałem z krzesła. Musiałem zadzwonić do policjanta, który zajmował
się tą sprawą. Chloe wyciągnęła szybko rękę, ale gdy wiedziała, że nie zdąży
złapać za moją dłoń, podparła się o łóżko, chcąc się podnieść. Z jej ust
wydostał się cichy jęk. Łza spłynęła jej po policzku.
-Skarbie, nie podnoś się..
Muszę.. muszę coś załatwić. Za chwilę wrócę.
-Justin, nie zostawiaj
mnie..
Powiedziała błagalnie,
wpatrując się głęboko w moje oczy. Musiałem ją pocałować. Podszedłem szybko z
powrotem do łózka i chwyciłem delikatnie za jej policzki. Dopiero, gdy poczułem
jej wargi na swoich, zdałem sobie sprawę, jak bardzo za nią tęskniłem.
-Nie rób nic głupiego,
zostań przy mnie.
Powiedziała, gdy tylko
odsunąłem się od niej na milimetry. Widziałem po jej twarzy, że nawet nasz
pocałunek sprawiał jej ból. Odsunąłem się i złapałem znów za jej dłoń.
-Obiecuję, że nie zrobię nic
głupiego. Muszę tylko powiedzieć o tym policji, to bardzo ważne. Zajmuje się ta
sprawą, i gwarantuje Ci, że Mack za to oberwie. I każda kolejna osoba, która
maczała w tym palce. Każdy, kto chciał Cię skrzywdzić odpowie za to.
Pokiwała głową i spuściła
wzrok. Zabrała ode mnie swoją dłoń i złapała za pościel, przyciągając ja sobie
do klatki piersiowej. Ruszyłem do drzwi i zatrzymałem się na sekundę zanim
jeszcze wyszedłem. Chloe przyglądała mi się, a ja czułem jak boli mnie serce.
Nie mogłem pozwolić, żeby to uszło mu na sucho.
***
Chloe
Wpatrywałam się w Justina,
gdy leżał na łóżku obok, odwrócony w moją stronę i spał. Doskonale wiedziałam,
że był wykończony i spędził tutaj całe dwa dni. Nie dał się namówić na to, by
pojechać do domu. Z jednej strony cieszyłam się, nie chciałam zostawać tutaj
sama. Zapach tych wszystkich sterylnie czystych rzeczy przyprawiał mnie o
mdłości. Było mi trochę nie wygodnie. Nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam, że
jeżeli tylko podejmę jakąkolwiek próbę zmiany pozycji, rozpłacze się z bólu.
Czułam jakbym miała połamane wszystkie kości, a głowa pulsowała mi zaskakująco
szybko i mocno. Uśmiechnęłam się jednak, gdy pomyślałam o fasolce. Byłam taka
szczęśliwa, że naszemu dziecku nic nie jest. Tak bardzo chciałabym teraz
przytulić Charlesa. Zamknęłam oczy i ostrożnie nabrałam powietrza. Błagałam w
duchu, żeby Justin naprawdę zostawił tę sprawę policji i nie próbował sam
wymierzać kary. To mogłoby się skończyć naprawdę źle. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam
się. Cieszyłam się, że jest tu ze mną, i że śpi. Sama byłam śpiąca, ale ból nie
dawał mi o sobie zapomnieć. Miałam wrażenie, że moja głowa to tykająca w
spowolnionym tempie bomba. Mogła wybuchnąć niespodziewanie. Poczułam jak łza spływa
mi po policzku. Wytarłam ją pośpiesznie, nie chcąc się rozkleić. Nie chciałam
dawać Justinowi więcej powodu do zmartwień. Mógł obudzić się w każdej chwili.
Zamknęłam oczy. Naprawdę chciałam już zasnąć. Chciałam, żeby ta ciągnąca się
noc już się skończyła.
Po przeczytaniu rozdziału poczułam ulgę,że Chloe się obudziła,bardzo wzruszający i cudowny czekam na następny ;* ♥
OdpowiedzUsuńKocham! Biedna Chloe :( .
OdpowiedzUsuńPS. Adminka Misia ;D
Uff.. Odetchnęłam z ulgą... Chloe sie obudziła :) Justin taki opiekuńczy ❤ świetny roździał czekam na kolejny 😘
OdpowiedzUsuńSkarby, rozdział pojawi się jutro, bo po prostu nie mam dostępu do komputera i nie jestem w stanie nic zrobić 💔 miłego wieczorku i powodzenia jutro w szkole 😘💜
OdpowiedzUsuńDziękuję za pocieszenie z tą szkołą D:
UsuńMam nadzieję, że pomogło 😅❤
Usuń