poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Rozdział 27

Justin
Siedziałem na mało wygodnym fotelu, oparty o ścianę pod oknem i przyglądałem się, jak Maggy siedzi przy łóżku Chloe. Wpatrywała się w nią w milczeniu i co chwilę wycierała mokry od łez policzek. Tak jak nakazał lekarz, reszta rodziny odwiedzała ją pojedynczo. Przez ten cały ten czas Chloe nawet nie drgnęła. Przeniosłem z niej wzrok na Maggy, gdy odwróciła głowę w moją stronę i zaczęła cicho mówić.
-Jeśli chcesz mogę zostać z nią dłużej, możesz jechać do domu wziąć prysznic. Przespać się.
-Maggy, nigdzie się stąd nie ruszam..
Powiedziałem automatycznie i niezbyt grzecznie. Nie chciałem być nie miły ale słyszałem to już dzisiaj kilkanaście razy, a nie miałem do cholery zamiaru wychodzić ze szpitala, dopóki Chloe się nie obudzi. Wystarczyły mi ubrania, które Maggy przywiozła mi rano na przebranie, nie chciałem, żeby coś wydarzyło się podczas mojej nieobecności.
-Jest już prawie dwudziesta a Ty nie spałeś poprzedniej nocy, nie bądź uparty. Są tutaj przecież lekarze, a Ty jesteś wyczerpany.
Przekręciłem oczami i poprawiłem się na fotelu. Po prostu ją zignorowałem, nie miałem ochoty na te beznadziejne dyskusje. Chloe powinna obudzić się jutro rano, chciałem przy niej być. Zobaczyć jej piękne oczy. Pocałować.. Przeszedł mnie dreszcz.
-Justin..
Nie dawała za wygraną. Denerwowała mnie już. Wstałem z fotela i podszedłem do łóżka.
-Powinnaś już jechać. Jest późno. Ja dam sobie radę.
Przyglądała mi się przed kilka długich, ciągnących się sekund, po czym ostrożnie pocałowała Chloe w policzek i wstała. Skrzyżowałem ręce na klatce, czekając aż zbierze swoje rzeczy. Nie spieszyło jej się jednak.
-Johnny po Ciebie przyjedzie?
-Wezmę taksówkę.
Odpowiedziała stając naprzeciwko mnie. Wpatrywała się we mnie, a ja zmarszczyłem brwi, nie miałem pomysłu o co jej chodzi. Nie odzywała się. Ruszyła nagle w moją stronę, obejmując mnie mocno w pasie. Zabrałem ręce, gdy widziałem, że chciała przytulić się policzkiem. Zaskoczyła mnie tym. Nie wiedziałem za bardzo jak mam zareagować, dopóki nie usłyszałem jej cichego szlochu.
-Nie płacz, Mag. Wszystko będzie dobre.
Objąłem jej ramiona i pocałowałem delikatnie i szybko w głowę. Trzęsła się i nie wiedziałem czy to z zimna, czy ze strachu.
-Chloe jest dla mnie jak siostra. Gdyby coś się jej stało, nie wiem co bym zrobiła.
Zacisnęła dłonie na mojej bluzie, a ja wziąłem głęboki oddech. Chciałem odpowiedzieć jej, ale mnie wyprzedziła.
-Cieszę się, że ma Ciebie. Tak strasznie mocno ją kochasz i się nią opiekujesz. Byliście z Dylanem podobni, Chloe jest szczęściarą.
Otworzyłem usta, wbijając wzrok w drzwi. Naprawdę nie wiedziałem co powiedzieć. Spojrzałem na Chloe, a Maggy odsunęła się ode mnie. Wymusiła uśmiech i złapała pośpiesznie za swoją torebkę. Jakby chciała wyjść stąd jak najszybciej, bym nie pociągnął tematu Dylana. Zatrzymała się jeszcze na dwie sekundy przy drzwiach i uśmiechnęła się. Tym razem bardziej szczerze. Stałem tak jeszcze z kilka minut myśląc o Dylanie. Zamknąłem mocno oczy, gdy przez moja głowę przemknęła myśl utraty Chloe. Oparłem się o łóżko, a po moim policzku spłynęła łza. Miałem ochotę się normalnie rozryczeć i nie powstrzymywać łez. Ale otworzyłem nagle szerzej oczy, gdy przez ułamek sekundy wydawało mi się, że Chloe ruszyła palcem. Usiadłem pośpiesznie przy łóżku i przyłożyłem jej dłoń do ust.
-Och, Skarbie. Proszę obudź się..

***

Chloe
Poczułam na swojej dłoni czyjąś większą. Dotyk był naprawdę.. intensywny. Tak mi się wydawało. Ponowiłam próbę i ku mojemu zaskoczeniu udało mi się unieść powieki. Zamknęłam je jednak równie szybko, gdy jasność pomieszczenia totalnie mnie oślepiła. Ruszyłam dłonią by wycofać ją z uścisku. Poczułam jednak zmieszanie, gdy Justin zabrał swoją dłoń. Tak to był Justin. Otworzyłam pośpiesznie oczy, chcąc go jak najszybciej zobaczyć. Nie zwracałam uwagi na oślepiające mnie światło.
-Chloe..
Otworzyłam usta i oblizałam zaschnięte wargi. Justin ponownie ścisnął moją dłoń, znacznie się przybliżając. Musiałam przekręcić głowę, żeby móc go lepiej widzieć. Poczułam ogromny ból i skrzywiłam się.
-Chloe, Kochanie. Boże.. nie masz pojęcia jak się cieszę..
Pocałował moją dłoń, a ja uśmiechnęłam się słabo. Spojrzałam na urządzenia ponad jego głową i zdałam sobie sprawę gdzie jestem. Pachniało tu dziwnie czysto. Nie lubiłam tego zapachu. Justin cały czas do mnie mówił, ale nie docierały do mnie jego słowa. Nagle przed oczami ukazał mi się samochód, który we mnie wjechał i gwałtownie otworzyłam usta. Fasolka.. Gdy spróbowałam wciągnąć do płuc więcej powietrza, poczułam ogromny ból. Jakiego jeszcze nigdy nie czułam.
-Justin..
Zaczęło mi się kręcić w głowie i poczułam jak moje serce się rozpędza. Biło coraz szybciej a ja byłam za słaba, żeby to znieść. Usłyszałam jakieś szybko pikające urządzenie i zamknęłam oczy. Miałam naprawdę ciężkie powieki.
-Chloe!
Przez chwilę znów nic mnie nie bolało, chyba znowu zasypiałam.

***

Justin
Chodziłem zdenerwowany od ściany do ściany, czekając aż lekarze pozwolą mi wrócić na salę. Nie miałem pojęcia co się dzieję, dlaczego Chloe nagle się pogorszyło. Trzęsły mi się ręce. Wręcz podbiegłem do drzwi, gdy lekarz wyszedł na korytarz.
-Co się dzieję, mogę do niej wejść?
Lekarz uśmiechnął się, a ja poczułem ulgę, mimo że niczego od niego jeszcze nie usłyszałem.
-Tak, dziewczyna czeka na pana. To po prostu reakcja na pański dotyk, głos. Jest dobrze, tak jak się tego spodziewaliśmy. Proszę tylko o to, aby nie zadręczać jej pytaniami. Może nie pamiętać wszystkiego od razu, to powinno przyjść samo, kiedy będzie na to gotowa.
Pokiwałem twierdząco głową, zstępując z jednej nogi na drugą.
-Może pan wejść.
-Dziękuję.
Wyminąłem go i wszedłem do sali. Zamknąłem po cichu drzwi i spojrzałem na Chloe. Miała zamknięte oczy, ale wiedziałem, że nie śpi. Usiadłem obok niej i gdy tylko złapałem za jej dłoń, powoli uniosła powieki. Wpatrywała się we mnie bez słowa, była naprawdę słaba.
-Jak się czujesz?
Szybko pożałowałem, że zadałem to pytanie. Chloe jednak uśmiechnęła się i zamieniła to w żart.
-Trochę poobijana.
Zaśmiała się cicho, ale jej śmiech szybko zamienił się w kaszel. Skrzywiła się. Rozchyliła szerzej wargi, by móc złapać więcej powietrza. Pocałowałem ją w dłoń, mocno przyciskając jej ciepłą skórę do warg.
-Lekarz powiedział, że dziecku nic się nie stało.
-Wiem, myszko. Wszystko jest dobrze.
Na jej twarzy wyraźnie wymalowana była ulga.
-A gdzie Charles?
Spytała odrobinę spanikowana, ale szybko przysunąłem się jeszcze bliżej i pogłaskałem po policzku, żeby się uspokoiła.
-Był tutaj dzisiaj z Twoimi rodzicami. Lekarze nie pozwalają na długie wizyty, jesteś za słaba.
-Ty byłeś tutaj cały czas.
Uśmiechnęła się i wiedziałem, że to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
-Nie mogłem Cię tu zostawić samej.
Mimo, że byłem strasznie zmęczony, uczucie to odeszło trochę, gdy Chloe się obudziła. Tak strasznie nie mogłem się doczekać. Byłem teraz spokojniejszy, gdy wiedziałem, że wszystko jest na pewno w porządku.
-Co z Samem?
Zmarszczyłem brwi. Nie rozumiałem, co niby miało być z nim nie tak.
-Chciał, żebym pomogła mu wybrać pierścionek, po to tam pojechaliśmy. Chciał oświadczyć się Ashley. A ja wszystko zepsułam..
Skrzywiła się, a ja nachyliłem się, żeby pocałować ją w czoło. Zamknęła oczy. Nie miałem o zaręczynach zielonego pojęcia. Sam nie wdawał się w takie szczegóły. Nie mogłem jednak pozwolić na to, żeby Chloe się obwiniała. To był w tym momencie najmniejszy problem.
-Niczego nie zepsułaś, Skarbie. Wszyscy strasznie się o Ciebie martwiliśmy. Sam też, mogę się założyć, że Ty jesteś dla niego w tym momencie ważniejsza. Twoje zdrowie jest ważniejsze.
Przyglądała mi się tymi swoimi pięknymi oczkami, ale wydawały mi się dziwnie za duże do reszty twarzy. Było widać, że jest wyczerpana. Nie miała nawet siły mocniej ścisnąć mojej dłoni. Nie mogłem na nią patrzeć w tym stanie, tak bardzo chciałbym wziąć na siebie chociaż odrobinę jej bólu.
-A rodzice? Maggy?
-Rodzice byli rano. Maggy wyszła stąd jakieś piętnaście minut temu. Jeśli będziesz miała ochotę przyjdą tutaj rano. Dziś jest już za późno.
Uśmiechnęła się i spojrzała na okno. Robiło się już ciemno. Wydawała się być zamyślona a ja nie mogłem oderwać wzroku od jej twarzy. Uśmiechnęła się szerzej, wiedziała, że jest obserwowana.
-Powinieneś jechać do domu. Prawie w ogóle nie spałeś. Poradzę sobie.
Z powrotem na mnie spojrzała. Pokiwałem jedynie przecząco głową. Wyciągnęła do mnie dłoń, a ja chwyciłem ją i przyciągnąłem sobie do ust. Otworzyła nagle gwałtownie usta, a oczy zrobiły się dwa razy większe. Przestraszyłem się.
-Chloe, coś się dzieje?
Miałem wrażenie, że jej oczy nachodzą łzami.
-Pamiętam to..
-Pamiętasz co?
Mrugnęła kilka razy szybko powiekami, jakby chciała wyrzucić coś z głowy, pamięci. Spojrzałem na aparaturę. Nie wiedziałem dokładnie za co odpowiadały te umieszczone na niej cyferki, ale coraz szybciej zaczęły wzrastać. Byłem gotowy wstać i wybiec z sali po lekarza, ale Chloe odezwała się.
-To był Mack. Widziałam go zanim.. zanim to auto we mnie uderzyło. To on siedział za kierownicą.
Zacisnąłem szczękę. Jakim kurwa cudem wcześniej na to nie wpadłem. I Sara.. musiała mieć z tym cos wspólnego. Czułem jak rośnie we mnie złość. Nachyliłem się, by pocałować Chloe w czoło i wstałem z krzesła. Musiałem zadzwonić do policjanta, który zajmował się tą sprawą. Chloe wyciągnęła szybko rękę, ale gdy wiedziała, że nie zdąży złapać za moją dłoń, podparła się o łóżko, chcąc się podnieść. Z jej ust wydostał się cichy jęk. Łza spłynęła jej po policzku.
-Skarbie, nie podnoś się.. Muszę.. muszę coś załatwić. Za chwilę wrócę.
-Justin, nie zostawiaj mnie..
Powiedziała błagalnie, wpatrując się głęboko w moje oczy. Musiałem ją pocałować. Podszedłem szybko z powrotem do łózka i chwyciłem delikatnie za jej policzki. Dopiero, gdy poczułem jej wargi na swoich, zdałem sobie sprawę, jak bardzo za nią tęskniłem.
-Nie rób nic głupiego, zostań przy mnie.
Powiedziała, gdy tylko odsunąłem się od niej na milimetry. Widziałem po jej twarzy, że nawet nasz pocałunek sprawiał jej ból. Odsunąłem się i złapałem znów za jej dłoń.
-Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego. Muszę tylko powiedzieć o tym policji, to bardzo ważne. Zajmuje się ta sprawą, i gwarantuje Ci, że Mack za to oberwie. I każda kolejna osoba, która maczała w tym palce. Każdy, kto chciał Cię skrzywdzić odpowie za to.
Pokiwała głową i spuściła wzrok. Zabrała ode mnie swoją dłoń i złapała za pościel, przyciągając ja sobie do klatki piersiowej. Ruszyłem do drzwi i zatrzymałem się na sekundę zanim jeszcze wyszedłem. Chloe przyglądała mi się, a ja czułem jak boli mnie serce. Nie mogłem pozwolić, żeby to uszło mu na sucho.

***

Chloe
Wpatrywałam się w Justina, gdy leżał na łóżku obok, odwrócony w moją stronę i spał. Doskonale wiedziałam, że był wykończony i spędził tutaj całe dwa dni. Nie dał się namówić na to, by pojechać do domu. Z jednej strony cieszyłam się, nie chciałam zostawać tutaj sama. Zapach tych wszystkich sterylnie czystych rzeczy przyprawiał mnie o mdłości. Było mi trochę nie wygodnie. Nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam, że jeżeli tylko podejmę jakąkolwiek próbę zmiany pozycji, rozpłacze się z bólu. Czułam jakbym miała połamane wszystkie kości, a głowa pulsowała mi zaskakująco szybko i mocno. Uśmiechnęłam się jednak, gdy pomyślałam o fasolce. Byłam taka szczęśliwa, że naszemu dziecku nic nie jest. Tak bardzo chciałabym teraz przytulić Charlesa. Zamknęłam oczy i ostrożnie nabrałam powietrza. Błagałam w duchu, żeby Justin naprawdę zostawił tę sprawę policji i nie próbował sam wymierzać kary. To mogłoby się skończyć naprawdę źle. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że jest tu ze mną, i że śpi. Sama byłam śpiąca, ale ból nie dawał mi o sobie zapomnieć. Miałam wrażenie, że moja głowa to tykająca w spowolnionym tempie bomba. Mogła wybuchnąć niespodziewanie. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Wytarłam ją pośpiesznie, nie chcąc się rozkleić. Nie chciałam dawać Justinowi więcej powodu do zmartwień. Mógł obudzić się w każdej chwili. Zamknęłam oczy. Naprawdę chciałam już zasnąć. Chciałam, żeby ta ciągnąca się noc już się skończyła.

6 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu rozdziału poczułam ulgę,że Chloe się obudziła,bardzo wzruszający i cudowny czekam na następny ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! Biedna Chloe :( .
    PS. Adminka Misia ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff.. Odetchnęłam z ulgą... Chloe sie obudziła :) Justin taki opiekuńczy ❤ świetny roździał czekam na kolejny 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Skarby, rozdział pojawi się jutro, bo po prostu nie mam dostępu do komputera i nie jestem w stanie nic zrobić 💔 miłego wieczorku i powodzenia jutro w szkole 😘💜

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)