Otworzyłam po cichu drzwi i ledwo słyszalnie oparłam się
o ich framugę. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy Maggy przyłożyła palec do ust,
dając mi znać, że mam być cicho. Leżała z Charlesem w jego łóżku, i czytała mu
książkę. Głaskała go delikatnie włosach i zdawało się, że właściwie to chyba od
jakiegoś czasu już śpi, ale nie zamierzała przerywać. Jako, że rzadko go
widywała, starała się być najlepszą na świecie ciocią. Udawało jej się to, a
Charles naprawdę to doceniał. Spędził z nią dziś praktycznie cały dzień i nie
było dla niego problemem, żeby to właśnie ona ułożyła go do snu. Nie zawsze się
na to zgadzał, gdy chodziło o na przykład Maddie, albo nawet o dziadka. To
Justin był najlepszy w czytaniu bajek na całym świecie. Ja też nie mogłam mu
pod tym względem dorównać. Sama
zasypiałam, gdy nucił mi do ucha swoim niskim głosem. Odwróciłam się, gdy
poczułam na ramieniu jego dłoń.
-Rozumiem, że mamy dzisiaj wolne?
Powiedział szeptem, a ja uśmiechnęłam się, i spojrzałam z
powrotem na małego, śpiącego aniołka. Maggy nie przejmowała się nami, dalej
czytała. Spojrzała na mnie ostatni raz, gdy zauważyła, że drzwi z powrotem się
zamykają. Na palcach wyszłam na korytarz, wstrzymując przez chwilę oddech.
Naprawdę nie chciałam obudzić Charlesa. Uśmiechnęłam się, gdy Justin złapał
mnie od razu za dłoń i zaciągnął do sypialni. Ruszyłam za nim, zamykając drzwi.
-Wpadłem na pewien pomysł.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem i ruszyłam do
łazienki. Stanęłam przed umywalką i chwyciłam za szczoteczkę do zębów. Justin
stanął w progu i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Co to za pomysł?
Szczotkowałam zęby, zachęcając by dokończył swoją myśl.
Przyglądał mi się, zamiast mówić. Uśmiechnął się szerzej i odkaszlnął.
-Pięknie w tym wyglądasz.
Spojrzałam odruchowo na koronkową, czarną halkę, którą na
sobie miałam. Zaśmiałam się, a Justin podszedł do mnie łapiąc mnie w talii.
Odsunęłam się z uśmiechem, a Justin także wziął się za szczotkowanie zębów.
-Dziękuję, Skarbie, ale chyba nie o tym chciałeś mi
powiedzieć.
Przymrużyłam oczy a Justin oparł się o pralkę, śmiejąc
się pod nosem. Odwróciłam się w jego stronę i także oparłam się o zlew. Pokiwał
przecząco głową
-Pomyślałem, że.. skoro Maggy u nas jest, i tak dobrze
idzie jej zajmowanie się Charlesem.. może mogłaby zostać z nim na weekend.
-To my jesteśmy jego rodzicami. I wątpię, że wytrzyma bez
nas trzy dni.
-Wiem, ale.. to jedyna okazja. Chciałbym zabrać Cię
gdzieś. Gdziekolwiek. Chcę pobyć z Tobą sam na sam. Oby dwoje ciągle jesteśmy w
biegu, ja siedzę w biurze a ty na zajęciach.
-Justin..
Nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć. Szczerze sama
tego naprawdę bardzo chciałam, ale obawiałam się, że Charles nam na to nie
pozwoli. Odwróciłam się i wypłukałam usta odkładając szczoteczkę.
-Pamiętasz dom na plaży? To nie jest daleko, jeśli coś
byłoby nie tak wsiadamy w auto i jesteśmy tu z powrotem. Są wakacje, i my też
powinniśmy z nich skorzystać. Powiedz mi, że nie mam racji.
Otworzyłam usta, żeby się zgodzić, ale przerwał mi dźwięk
dzwoniącego telefonu Justina. Przygryzłam wargę, powstrzymując się od
jakiegokolwiek komentarza. Chwyciłam za szczotkę do włosów, a Justin szybko
wypłukał usta.
-Przepraszam Cię kochanie, ale muszę odebrać.
-Jasne.
Przyglądałam mu się w odbiciu lusterka. Odebrał
pospiesznie ze skupieniem na twarzy.
-Cześć, Sara.. Nie, nie przeszkadzasz..
Czułam, że Justin na mnie spogląda, ale ja zachowywałam
się, jakbym w ogóle nie słyszała o czym rozmawia.
-Nie musiałaś.. to nie było konieczne.
-Czekam w sypialni.
Powiedziałam bezgłośnie, wyraźnie wypowiadając każde słowo, alby mógł wyczytać je z ruchów
moich warg. Skrzywił się wyciągając w moim kierunku rękę, jakby chciał, żebym
zaczekała, ale jednocześnie nie patrzył na mnie, uważnie słuchał Sary. Gdy się
już odwróciłam, przekręciłam oczami jak nastolatka. Nie powinnam była być
zazdrosna, ale nie lubiłam jej, mimo, że znałyśmy się dopiero kilka godzin. A
zamieniłyśmy ze sobą może z trzy zdania. Weszłam do sypialni i zapaliłam lampkę
nocną stojąca na szafeczce po mojej stronie łóżka. Teraz tylko ona oświetlała
pomieszczenie. Naciągnęłam na siebie
pościel i sięgnęłam po gazetę. Nie zdążyłam jednak wziąć się za czytanie, gdy
Justin wszedł do sypialni. Dalej trzymał przy uchu słuchawkę, ale stanął przed
łóżkiem i zaczął jedną ręka ściągać z siebie spodnie dresowe. Lubił w nich
chodzić po całym dniu siedzenia w biurze w niewygodnych materiałowych spodniach
od garnituru. Był teraz taki wyluzowany i wiedziałam, że to lubił. Mrugnął do mnie
okiem, gdy rzucił je na oparcie krzesła przy mojej toaletce i wdrapał się na
łóżko. Położyłam magazyn na kolanach, lekko się uśmiechając.
-W czerwonej. Tak, zostaw to na moim biurku i skończ na
dziś pracę. Rano będzie David, pokaże Ci co masz zrobić.. Tak, będę.
Uśmiechnął się, nie spuszczając ze mnie wzroku. Miałam
ochotę znów przekręcić oczami. Znali się pierwszy dzień, a ona już nie mogła
bez niego wytrzymać? Odłożyłam magazyn z powrotem na szafkę, i wyciągnęłam z
pod kołdry jedną nogę. Wzrok Justina powędrował tam wręcz natychmiast.
-Saro, muszę kończyć.. tak. Tobie także.
Zaśmiał się pod nosem i odsunął od ucha telefon,
wciskając czerwoną słuchawkę. Rzucił telefon na poduszkę po swojej stronie
łóżka i bez żadnego słowa ściągnął z siebie koszulkę.
-Czyżby Sara się za Tobą stęskniła? Myślę, że praca do
późnej godziny to jedynie pretekst, aby mogła do ciebie zadzwonić. Jest taka
przewidywalna..
-To jej pierwszy dzień w pracy, może chce po prostu
dobrze wypaść.
-Justin, nie mów mi, że wierzysz w to co mówisz.
Odrzucił na bok pościel, odkrywając mnie. Objął dokładnie
moje kostki i jednym ruchem pociągnął
mnie w dół. Zgięłam je z powrotem, a Justin zawisł nade mną.
-Jednak serio jesteś o nią zazdrosna.
Uśmiechnął się łobuzersko, ale mnie nie bawiło to tak
bardzo jak jego.
-Myślę, że jednak nie będziemy najlepszymi
przyjaciółkami.
Odgarnął z twarzy moje kosmyki, i pocałował mnie
delikatnie w szyję.
-Kochanie nie reaguje na jej zaczepki. Powinnaś to
wiedzieć. Skupiam się jedynie na pracy z nią.
-Zaczepia się?
-Och Skarbie, błagam Cię.
Odsunęłam go od siebie, a Justin przekręcił oczami.
-Tobie wolno to robić?
-Co takiego?
-Przekręcać lekceważąco oczami.
Był poważny, ale po chwili wybuchnął śmiechem. Ja także
się zaśmiałam, gdy zaczął mnie gilgotać.
-Justin!
Wsunął dłonie pod moją halkę, a ja chętnie owinęłam go w
pasie nogami. Złożył na moich ustach kilka naprawdę długich i namiętnych
pocałunków, po czym odsunął się delikatnie i wsadził w moje majtki dłoń.
Otworzyłam usta i złapałam go szybko za rękę.
-Justin, za ścianą jest Maggy.
-W niczym nam nie przeszkadza, przynajmniej Charles nie
wpadnie tu, gdy się obudzi.
-Czuję się niezręcznie.
Zatrzymałam go, gdy wsadził głębiej palce.
-Kochanie jesteśmy u siebie, a Maggy jest dorosła.
Przestań w końcu przejmować się wszystkim dookoła. Dwoje kochających się ze
sobą ludzi, zwłaszcza po ślubie to nic dziwnego.
Otworzyłam usta, ale obydwoje zamilkliśmy, gdy telefon
Justina zaczął wibrować na poduszce. Oparłam się na łokciach, spoglądając na
migający ekran.
-Nie odbieraj.
Powiedziałam, gdy tylko zdałam sobie sprawę, że to Sara.
Justin nie skomentował, przygryzł tylko wargę, zastanawiając się czy mnie
posłuchać.
-Jeśli to coś ważnego?
-W takim razie ja odbiorę.
-Co?
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo wzięłam do ręki jego
komórkę. Pośpiesznie odebrałam, przyglądając się siedzącemu na mnie okrakiem
Justinowi.
-Justin? Mam nadzieję, że..
-Justin nie może teraz rozmawiać. Jego usta są.. w tej
chwili zajęte. Ale mogę mu przekazać jeśli to coś ważnego.
Justin otworzył usta, słysząc moje słowa. Zaśmiał się,
ale ja próbowałam być poważna, aż do końca naszej rozmowy. Przez moment w
słuchawce panowała cisza, ale po chwili dziewczyna zdecydowała się na wydukanie
odpowiedzi.
-Nie, nie. To nic ważnego…Ehm.. Cześć.
Rozłączyła się pośpiesznie, a ja odłożyłam telefon na
magazyn.
-Co. To. Mało. Być.
Był zaskoczony, ale jednocześnie nie mógł powstrzymać się
od śmiechu.
***
Justin
-Powinniśmy zatrzymać się przy jakimś markecie i zrobić
porządne zakupy. Przygotuję dziś kolacje.
Spojrzałem na Chloe, poprawiając na nosie
przeciwsłoneczne okulary. Do momentu aż nie wsiadła do auta była zdenerwowana,
że zostawiamy Charlesa z Maggy na cały weekend. Ale teraz wydawała się być
trochę bardziej wyluzowana. Dom stał pół godziny drogi od naszego domu, więc
była przez to bardziej spokojna. Siedziała z podkulonymi nogami na siedzeniu,
przeglądając płyty, które trzymałem w schowku. W czerwonej sukience w kwiatki i
sandałkach wyglądała jak nastolatka. Wiatr wdzierający się przez otwartą szybę
rozwiewał jej rozpuszczone włosy na wszystkie strony. Nie mogłem przestać na
nią zerkać. Jakby była o całe pięć lat młodsza. Ja też się tak czułem. Jak
kiedyś.
-Jasne, zatrzymamy się za jakieś pięć minut.
Podniosła na mnie wzrok, poprawiając na nosie spadające okulary
i uśmiechając się szeroko. Spojrzałem na przymocowany obok kierownicy do
zestawu głośno mówiącego telefon i wcisnąłem zieloną słuchawkę, gdy zobaczyłem,
że dzwoni David.
-Hej stary.
-Co jest?
-Biała teczka, która mi rano podrzuciłeś nie jest
podpisana. To ten facet od rozwodu?
-McMonyen, tak.
Skręciłem na parking, starając się zaparkować jak
najbliżej wejścia. Znając Chloe to będą duże zakupy. Jak zawsze. Widziałem
kątem oka, że usiadła prosto, odpinając pasy.
-W takim razie wszystko jasne. Udanego wypadu stary,
zaszalejcie z Chloe.
Zgasiłem silnik i spojrzałem na Chloe. Uśmiechnęła się
pod nosem, przygryzając przy tym wargę.
-Jasne, a ty nie pracuj dziś do późna, mamy weekend.
David zaśmiał się, a ja ciekawy o co mu chodzi zmrużyłem
oczy.
-Nie wiem jak to zrobiłeś, ale Sara chodzi jak w zegarku.
W dwie godziny zrobiła to, co powinno być gotowe do przerwy. Współpraca z nią
byłaby jednak prostsza i przyjemniejsza, gdyby co pięć minut o Ciebie nie wypytywała.
Nie powiedziałeś jej, że robisz sobie dzisiaj wolne? Wygląda na zawiedzioną.
Spojrzałem się na Chloe, która wpatrywała się w telefon.
Zacisnąłem szczękę postanawiając, że kończę już tę rozmowę.
-Jasne, dzięki stary.
Powiedziałem dobitnie, a David się zaśmiał.
-Jasne, rozumiem. Pozdrów ode mnie Chloe.
Ja także się zaśmiałem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę.
-Chyba ktoś się za Tobą stęsknił.
Chloe uśmiechnęła się i wysiadła z samochodu. Poszedłem
szybko w jej ślady, zamykając auto. Podbiegłem do niej truchtem, chcąc ją dogonić.
-Mam nadzieję, że Ty też się stęskniłaś.
Złapałem ją dyskretnie za tyłek, a Chloe zaśmiała się, odpychając
moją dłoń. Zawiesiłem rękę na jej ramieniu, poprawiając okulary.
-I to bardzo.
Powiedziała, składając na mojej ręce krótki pocałunek. To
musiał być niesamowity weekend.
___________________________________________
Już nie lubię tej całej Sarah'y. Rozdział genialny:-)
OdpowiedzUsuńDziękuje ;*
UsuńO jejku ❤ To byl jeden z bardziej uroczych rozdziałów ❤ Kochamm 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Skarbie <3
UsuńAwww cudowny 😍😍😍 jak ja cię kocham ❤❤😘
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochanie, ja Ciebie też ;* <3
UsuńJej jej uwielbiam twoje rozdziały kochana ! 💞💞💞
OdpowiedzUsuńDziękuje Miś <3
UsuńBoże normalnie cudo 😍 A ta Sarah jest jakaś nie normalna, po co sie wpieprza w ich życie 😁 Fajnie by było gdyby w nasteonym rozdziale poszli na jakieś discko 😄😁 Czekam na Next! 😍
OdpowiedzUsuńhahah pomyślę xd dziękuje <3
UsuńAwwww♥
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze uda im się weekend
<3
Usuń