niedziela, 12 marca 2017

Rozdział 5

Otworzyłam po cichu drzwi i ledwo słyszalnie oparłam się o ich framugę. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy Maggy przyłożyła palec do ust, dając mi znać, że mam być cicho. Leżała z Charlesem w jego łóżku, i czytała mu książkę. Głaskała go delikatnie włosach i zdawało się, że właściwie to chyba od jakiegoś czasu już śpi, ale nie zamierzała przerywać. Jako, że rzadko go widywała, starała się być najlepszą na świecie ciocią. Udawało jej się to, a Charles naprawdę to doceniał. Spędził z nią dziś praktycznie cały dzień i nie było dla niego problemem, żeby to właśnie ona ułożyła go do snu. Nie zawsze się na to zgadzał, gdy chodziło o na przykład Maddie, albo nawet o dziadka. To Justin był najlepszy w czytaniu bajek na całym świecie. Ja też nie mogłam mu pod tym względem  dorównać. Sama zasypiałam, gdy nucił mi do ucha swoim niskim głosem. Odwróciłam się, gdy poczułam na ramieniu jego dłoń.
-Rozumiem, że mamy dzisiaj wolne?
Powiedział szeptem, a ja uśmiechnęłam się, i spojrzałam z powrotem na małego, śpiącego aniołka. Maggy nie przejmowała się nami, dalej czytała. Spojrzała na mnie ostatni raz, gdy zauważyła, że drzwi z powrotem się zamykają. Na palcach wyszłam na korytarz, wstrzymując przez chwilę oddech. Naprawdę nie chciałam obudzić Charlesa. Uśmiechnęłam się, gdy Justin złapał mnie od razu za dłoń i zaciągnął do sypialni. Ruszyłam za nim, zamykając drzwi.
-Wpadłem na pewien pomysł.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem i ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed umywalką i chwyciłam za szczoteczkę do zębów. Justin stanął w progu i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Co to za pomysł?
Szczotkowałam zęby, zachęcając by dokończył swoją myśl. Przyglądał mi się, zamiast mówić. Uśmiechnął się szerzej i odkaszlnął.
-Pięknie w tym wyglądasz.
Spojrzałam odruchowo na koronkową, czarną halkę, którą na sobie miałam. Zaśmiałam się, a Justin podszedł do mnie łapiąc mnie w talii. Odsunęłam się z uśmiechem, a Justin także wziął się za szczotkowanie zębów.
-Dziękuję, Skarbie, ale chyba nie o tym chciałeś mi powiedzieć.
Przymrużyłam oczy a Justin oparł się o pralkę, śmiejąc się pod nosem. Odwróciłam się w jego stronę i także oparłam się o zlew. Pokiwał przecząco głową
-Pomyślałem, że.. skoro Maggy u nas jest, i tak dobrze idzie jej zajmowanie się Charlesem.. może mogłaby zostać z nim na weekend.
-To my jesteśmy jego rodzicami. I wątpię, że wytrzyma bez nas trzy dni.
-Wiem, ale.. to jedyna okazja. Chciałbym zabrać Cię gdzieś. Gdziekolwiek. Chcę pobyć z Tobą sam na sam. Oby dwoje ciągle jesteśmy w biegu, ja siedzę w biurze a ty na zajęciach.
-Justin..
Nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć. Szczerze sama tego naprawdę bardzo chciałam, ale obawiałam się, że Charles nam na to nie pozwoli. Odwróciłam się i wypłukałam usta odkładając szczoteczkę.
-Pamiętasz dom na plaży? To nie jest daleko, jeśli coś byłoby nie tak wsiadamy w auto i jesteśmy tu z powrotem. Są wakacje, i my też powinniśmy z nich skorzystać. Powiedz mi, że nie mam racji.
Otworzyłam usta, żeby się zgodzić, ale przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefonu Justina. Przygryzłam wargę, powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza. Chwyciłam za szczotkę do włosów, a Justin szybko wypłukał usta.
-Przepraszam Cię kochanie, ale muszę odebrać.
-Jasne.
Przyglądałam mu się w odbiciu lusterka. Odebrał pospiesznie ze skupieniem na twarzy.
-Cześć, Sara.. Nie, nie przeszkadzasz..
Czułam, że Justin na mnie spogląda, ale ja zachowywałam się, jakbym w ogóle nie słyszała o czym rozmawia.
-Nie musiałaś.. to nie było konieczne.
-Czekam w sypialni.
Powiedziałam bezgłośnie, wyraźnie wypowiadając  każde słowo, alby mógł wyczytać je z ruchów moich warg. Skrzywił się wyciągając w moim kierunku rękę, jakby chciał, żebym zaczekała, ale jednocześnie nie patrzył na mnie, uważnie słuchał Sary. Gdy się już odwróciłam, przekręciłam oczami jak nastolatka. Nie powinnam była być zazdrosna, ale nie lubiłam jej, mimo, że znałyśmy się dopiero kilka godzin. A zamieniłyśmy ze sobą może z trzy zdania. Weszłam do sypialni i zapaliłam lampkę nocną stojąca na szafeczce po mojej stronie łóżka. Teraz tylko ona oświetlała pomieszczenie.  Naciągnęłam na siebie pościel i sięgnęłam po gazetę. Nie zdążyłam jednak wziąć się za czytanie, gdy Justin wszedł do sypialni. Dalej trzymał przy uchu słuchawkę, ale stanął przed łóżkiem i zaczął jedną ręka ściągać z siebie spodnie dresowe. Lubił w nich chodzić po całym dniu siedzenia w biurze w niewygodnych materiałowych spodniach od garnituru. Był teraz taki wyluzowany i wiedziałam, że to lubił. Mrugnął do mnie okiem, gdy rzucił je na oparcie krzesła przy mojej toaletce i wdrapał się na łóżko. Położyłam magazyn na kolanach, lekko się uśmiechając.
-W czerwonej. Tak, zostaw to na moim biurku i skończ na dziś pracę. Rano będzie David, pokaże Ci co masz zrobić.. Tak, będę.
Uśmiechnął się, nie spuszczając ze mnie wzroku. Miałam ochotę znów przekręcić oczami. Znali się pierwszy dzień, a ona już nie mogła bez niego wytrzymać? Odłożyłam magazyn z powrotem na szafkę, i wyciągnęłam z pod kołdry jedną nogę. Wzrok Justina powędrował tam wręcz natychmiast.
-Saro, muszę kończyć.. tak. Tobie także.
Zaśmiał się pod nosem i odsunął od ucha telefon, wciskając czerwoną słuchawkę. Rzucił telefon na poduszkę po swojej stronie łóżka i bez żadnego słowa ściągnął z siebie koszulkę.
-Czyżby Sara się za Tobą stęskniła? Myślę, że praca do późnej godziny to jedynie pretekst, aby mogła do ciebie zadzwonić. Jest taka przewidywalna..
-To jej pierwszy dzień w pracy, może chce po prostu dobrze wypaść.
-Justin, nie mów mi, że wierzysz w to co mówisz.
Odrzucił na bok pościel, odkrywając mnie. Objął dokładnie moje kostki i jednym ruchem  pociągnął mnie w dół. Zgięłam je z powrotem, a Justin zawisł nade mną.
-Jednak serio jesteś o nią zazdrosna.
Uśmiechnął się łobuzersko, ale mnie nie bawiło to tak bardzo jak jego.
-Myślę, że jednak nie będziemy najlepszymi przyjaciółkami.
Odgarnął z twarzy moje kosmyki, i pocałował mnie delikatnie w szyję.
-Kochanie nie reaguje na jej zaczepki. Powinnaś to wiedzieć. Skupiam się jedynie na pracy z nią.
-Zaczepia się?
-Och Skarbie, błagam Cię.
Odsunęłam go od siebie, a Justin przekręcił oczami.
-Tobie wolno to robić?
-Co takiego?
-Przekręcać lekceważąco oczami.
Był poważny, ale po chwili wybuchnął śmiechem. Ja także się zaśmiałam, gdy zaczął mnie gilgotać.
-Justin!
Wsunął dłonie pod moją halkę, a ja chętnie owinęłam go w pasie nogami. Złożył na moich ustach kilka naprawdę długich i namiętnych pocałunków, po czym odsunął się delikatnie i wsadził w moje majtki dłoń. Otworzyłam usta i złapałam go szybko za rękę.
-Justin, za ścianą jest Maggy.
-W niczym nam nie przeszkadza, przynajmniej Charles nie wpadnie tu, gdy się obudzi.
-Czuję się niezręcznie.
Zatrzymałam go, gdy wsadził głębiej palce.
-Kochanie jesteśmy u siebie, a Maggy jest dorosła. Przestań w końcu przejmować się wszystkim dookoła. Dwoje kochających się ze sobą ludzi, zwłaszcza po ślubie to nic dziwnego.
Otworzyłam usta, ale obydwoje zamilkliśmy, gdy telefon Justina zaczął wibrować na poduszce. Oparłam się na łokciach, spoglądając na migający ekran.
-Nie odbieraj.
Powiedziałam, gdy tylko zdałam sobie sprawę, że to Sara. Justin nie skomentował, przygryzł tylko wargę, zastanawiając się czy mnie posłuchać.
-Jeśli to coś ważnego?
-W takim razie ja odbiorę.
-Co?
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo wzięłam do ręki jego komórkę. Pośpiesznie odebrałam, przyglądając się siedzącemu na mnie okrakiem Justinowi.
-Justin? Mam nadzieję, że..
-Justin nie może teraz rozmawiać. Jego usta są.. w tej chwili zajęte. Ale mogę mu przekazać jeśli to coś ważnego.
Justin otworzył usta, słysząc moje słowa. Zaśmiał się, ale ja próbowałam być poważna, aż do końca naszej rozmowy. Przez moment w słuchawce panowała cisza, ale po chwili dziewczyna zdecydowała się na wydukanie odpowiedzi.
-Nie, nie. To nic ważnego…Ehm..  Cześć.
Rozłączyła się pośpiesznie, a ja odłożyłam telefon na magazyn.
-Co. To. Mało. Być.
Był zaskoczony, ale jednocześnie nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

***

Justin
-Powinniśmy zatrzymać się przy jakimś markecie i zrobić porządne zakupy. Przygotuję dziś kolacje.
Spojrzałem na Chloe, poprawiając na nosie przeciwsłoneczne okulary. Do momentu aż nie wsiadła do auta była zdenerwowana, że zostawiamy Charlesa z Maggy na cały weekend. Ale teraz wydawała się być trochę bardziej wyluzowana. Dom stał pół godziny drogi od naszego domu, więc była przez to bardziej spokojna. Siedziała z podkulonymi nogami na siedzeniu, przeglądając płyty, które trzymałem w schowku. W czerwonej sukience w kwiatki i sandałkach wyglądała jak nastolatka. Wiatr wdzierający się przez otwartą szybę rozwiewał jej rozpuszczone włosy na wszystkie strony. Nie mogłem przestać na nią zerkać. Jakby była o całe pięć lat młodsza. Ja też się tak czułem. Jak kiedyś.
-Jasne, zatrzymamy się za jakieś pięć minut.
Podniosła na mnie wzrok, poprawiając na nosie spadające okulary i uśmiechając się szeroko. Spojrzałem na przymocowany obok kierownicy do zestawu głośno mówiącego telefon i wcisnąłem zieloną słuchawkę, gdy zobaczyłem, że dzwoni David.
-Hej stary.
-Co jest?
-Biała teczka, która mi rano podrzuciłeś nie jest podpisana. To ten facet od rozwodu?
-McMonyen, tak.
Skręciłem na parking, starając się zaparkować jak najbliżej wejścia. Znając Chloe to będą duże zakupy. Jak zawsze. Widziałem kątem oka, że usiadła prosto, odpinając pasy.
-W takim razie wszystko jasne. Udanego wypadu stary, zaszalejcie z Chloe.
Zgasiłem silnik i spojrzałem na Chloe. Uśmiechnęła się pod nosem, przygryzając przy tym wargę.
-Jasne, a ty nie pracuj dziś do późna, mamy weekend.
David zaśmiał się, a ja ciekawy o co mu chodzi zmrużyłem oczy.
-Nie wiem jak to zrobiłeś, ale Sara chodzi jak w zegarku. W dwie godziny zrobiła to, co powinno być gotowe do przerwy. Współpraca z nią byłaby jednak prostsza i przyjemniejsza, gdyby co pięć minut o Ciebie nie wypytywała. Nie powiedziałeś jej, że robisz sobie dzisiaj wolne? Wygląda na zawiedzioną.
Spojrzałem się na Chloe, która wpatrywała się w telefon. Zacisnąłem szczękę postanawiając, że kończę już tę rozmowę.
-Jasne, dzięki stary.
Powiedziałem dobitnie, a David się zaśmiał.
-Jasne, rozumiem. Pozdrów ode mnie Chloe.
Ja także się zaśmiałem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę.
-Chyba ktoś się za Tobą stęsknił.
Chloe uśmiechnęła się i wysiadła z samochodu. Poszedłem szybko w jej ślady, zamykając auto. Podbiegłem do niej truchtem, chcąc ją dogonić.
-Mam nadzieję, że Ty też się stęskniłaś.
Złapałem ją dyskretnie za tyłek, a Chloe zaśmiała się, odpychając moją dłoń. Zawiesiłem rękę na jej ramieniu, poprawiając okulary.
-I to bardzo.

Powiedziała, składając na mojej ręce krótki pocałunek. To musiał być niesamowity weekend.
___________________________________________


12 komentarzy:

  1. Już nie lubię tej całej Sarah'y. Rozdział genialny:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku ❤ To byl jeden z bardziej uroczych rozdziałów ❤ Kochamm 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww cudowny 😍😍😍 jak ja cię kocham ❤❤😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej jej uwielbiam twoje rozdziały kochana ! 💞💞💞

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże normalnie cudo 😍 A ta Sarah jest jakaś nie normalna, po co sie wpieprza w ich życie 😁 Fajnie by było gdyby w nasteonym rozdziale poszli na jakieś discko 😄😁 Czekam na Next! 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww♥
    mam nadzieje ze uda im się weekend

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)