poniedziałek, 5 czerwca 2017

Rozdział 13

Chodziłam w tą i z powrotem, z łazienki do sypialni i na odwrót, szukając swoich ulubionych pończoch. Swoich i Justina, uwielbiał gdy je zakładałam. Maddie przyjechała po Charlesa nieco później, więc miałam na przyszykowanie się łącznie z prysznicem tylko dwie godziny. Justin był z tatą jeszcze w kancelarii, więc pomyślałam, że zanim on się uszykuje, będę miała chwilę czasu więcej. Zaczynałam się denerwować. Najchętniej wcale bym nie poszłabym na tą imprezę, ale obiecałam już Justinowi. Poza tym nie chciałam robić przykrości tacie Justina. To w końcu jego urodziny. Justin już dawno powiedział, że będziemy. Przeszukiwałam szafki w komodzie obok lustra już chyba z piąty raz i ku mojemu zdziwieniu znalazłam to czego szukałam. Puki co miałam na sobie jedynie bieliznę i mokre nierozczesane jeszcze włosy. Siadłam pośpiesznie na miękkim kremowym dywanie, naciągając na nogi delikatny czarny materiał. Starannie poprawiłam koronkowy fragment i podniosłam się z podłogi. Podeszłam do szafy, i gdy tylko ją otworzyłam, poczułam zrezygnowanie. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. Chciałam, żeby Justin dzisiejszego wieczoru nie mógł oderwać ode mnie wzroku, a jednocześnie dać tym do zrozumienia Sarze, żeby nie zbliżała się więcej do mojego męża. Usłyszałam dźwięk kluczy i spojrzałam w stronę drzwi. Justin stał w progu, gapiąc się perfidnie na moje nogi. O to mi chodziło, ale nie koniecznie teraz. Było coraz mniej czasu.
-Wow.. Gdybym wiedział, pośpieszyłbym się.
Podszedł do mnie, odkładając kluczyki na szafce przy wejściu. Przytulił się do moich pleców, obejmując mnie w udach, wkładając delikatnie palce za koronkowy materiał pończoch.
-Gdybyś wiedział co?
Przesuwałam wieszaki, przyglądając się temu co mam w szafie. Zielona sukienka, którą dałam Maggy, byłaby najlepszą opcją. Justin pocałował mnie w szyję, ja jednak próbowałam wydostać się z jego objęć.
-Że krzątasz się po naszej sypialni tak ubrana. Ile mamy czasu?
-Niewiele, nie mam w co się ubrać.
Pchnęłam Justina lekko, żebym mogła przejść do łazienki. Złapał mnie jednak szybko w pasie, z powrotem do siebie przyciągając. Spojrzałam na niego chcąc przewrócić oczami. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że jeżeli dalej będzie stać i mnie obmacywać, na sto procent się spóźnimy.
-Wiem, mówisz to za każdym razem, gdy gdzieś wychodzimy. Mam coś dla ciebie.
Powiedział całując mnie namiętnie, ściskając przy tym moje pośladki. Doskonale czułam jego męskość, udawałam jednak, że nie zwracam na to uwagi.
-Co takiego?
Uśmiechnęłam się, przerywając mu. Puścił mnie i podszedł do szafki obok drzwi. Słyszałam tylko klucze i nie domyśliłabym się, że coś jeszcze mógł tam położyć. Wrócił do mnie szybko, wręczając mi pudełeczko.
-Będziesz w tym wyglądać świetnie.
-Kupiłeś mi sukienkę?
Wyjęłam z pudełka czarny materiał i rozłożyłam go przed sobą. Sukienka była przecudowna. Miała na dekolcie dość duże wycięcie.
-Dostanę chociaż buziaka?
Rzuciłam sukienkę na łóżko i stanęłam na palcach, by objąć Justina za szyję. Uśmiechnął się i chętnie oddał się naszemu pocałunkowi.
-Kochanie powinieneś brać już prysznic, jeżeli nie chcesz, żebyśmy się spóźnili.
Puściłam go i ruszyłam do łazienki po szczotkę do włosów. Obawiałam się, że mimo wszystko i tak będzie gotowy jako pierwszy. Krzątałam się po pokoju i łazienne. A Justin siedział na łóżku i mi się przyglądał. Głupkowato się uśmiechał a ja nie rozumiałam dlaczego? Odwróciłam się w jego kierunku i założyłam skrzyżowane ręce na piersi.
-Nie chcę wyjść na marudząca żonę. Nie rozumiem jednak dlaczego się tak szczerzysz, zamiast się szykować.
-Bo wyglądasz w tym bardzo seksownie.
Wstał i powolnym krokiem do mnie podszedł. Odrzucił wszystkie moje włosy do tyłu, jeżdżąc dłonią po mojej szyi i kciukiem po policzku.
-Lubię Ci się przyglądać, gdy biegasz po pokoju prawie naga i odrobinkę się przy tym denerwujesz. Jesteś cholernie seksowna, a bez makijażu wyglądasz jak nastolatka. To cholernie podniecające.
Zaśmiałam się, a Justin pocałował mnie pod uchem.
-Nie idziemy dziś do kancelarii.
-Co?
-Rozmawiałem z tatą. Nie jesteśmy tam potrzebni tak bardzo. Spotkamy się z nim jutro, jak i z resztą rodziny. Poza tym nie chcę niezręcznych sytuacji.
Byłam zaskoczona. Teraz rozumiałam dlaczego do niczego mu się nie śpieszyło. Mimo wszystko poczułam ulgę, nie będę musiała silić się na uśmiech w towarzystwie Sary. To polepszyło mi humor.
-Nie musiałeś..
-Musiałem.
Przerwał mi, nie wiedząc nawet co chcę powiedzieć. Wyprostowałam się, a Justin przejechał palcem po moim nagim ramieniu, zahaczając o ramiączko od stanika.
-Zamiast tego zabieram Cię na kolację. Tylko we dwoje. Chociaż to seksowne, nie musisz się tak spieszyć.
Zaśmiałam się, a Justin objął mnie w pasie.
-Zabierasz mnie na randkę?
-Chcesz nazwać to ranką?
Zaśmiał się.
-Kolacja, prezenty, napalony facet, nie tak wyglądają randki?
Ujrzałam dołeczki w jego policzkach, nie często uśmiechał się aż tak szczerze.
-W takim razie nie mogę się doczekać naszej randki.
To słowo powtarzane w prawie każdym drugim zdaniu zaczynało brzmieć dziwnie i bawić mnie. Zawiesiłam ręce na szyi Justina, a on jednym ruchem podniósł mnie, łapiąc mnie pod uda. Owinęłam jego ciało nogami i namiętnie pocałowałam. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. To było miłe i romantyczne. Zaskoczył mnie tym. Podszedł powoli do łóżka i usiadł na nim, sadzając mnie sobie na kolana. Nie mógł się powstrzymać, by nie złapać mnie za pośladki. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej a ja poczułam w kroczu jego powiększone już spodnie. Zaśmiałam się, próbując się od niego odkleić.
-Bardzo mam na Ciebie ochotę, ale po naszej kolacji, Skarbie.
-Weźmiesz ze mną chociaż prysznic?
-Nie nabierzesz mnie.
Oby dwoje się zaśmialiśmy. Dokładnie wiedziałam, że próbuje zagrać na różne sposoby, ale chciałam, żeby czekał. Kolacja będzie dużo fajniejsza.

Wino, które wybrał Justin było naprawdę przepyszne. Zjedliśmy i siedzieliśmy tak już dłuższą chwilę, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było w jakiś sposób inaczej. Rozmowa kleiła się nawet w samym środku nudnej wymiany zdań. Co chwilę się uśmiechaliśmy, jakbyśmy dopiero się poznawali i wszystkiego o sobie dowiadywali. Naprawdę mi się to podobało.
-Pamiętam, jak musiałem odwozić Cię do domu po babskim wieczorze u Maggy. Mówiłaś dużo ciekawych rzeczy.
-Nie musiałeś.
-Chciałem!
-Byłam pijana, a Ty uśmiechałeś się pod nosem. Samo to ze mnie wyszło.
Popijaliśmy wino, zakrywając twarze ze śmiechu. Rozśmieszał mnie, ogrywając różne sytuacje, jakby się właśnie działy. Był zabawny.
-Powiedziałaś, że Ci się podobam. Ułatwiłaś mi sprawę.
-Nie wiem, dlaczego byłam na tyle odważna.
Justin nadal się uśmiechał, ale nieco spoważniał. Poczułam się dziwnie nadal się śmiejąc.
-Porozmawiam jutro z tatą. To będzie dobry moment.
Zmienił nagle temat. Od razu zrozumiałam, że chodzi mu o zwolnienie Sary. Spoważniałam.
-Nie musisz tego robić, zareagowałam zbyt ostro.. Wierzyłam Ci od samego początku, po prostu.. pomyślałam, że to było takie do przewidzenia. Że będzie czegoś od Ciebie chciała, i że nie chcę znów przechodzić przez coś takiego..
Justin nachylił się nad stołem i złapał moją dłoń, w swoją większą. Atmosfera nieco się zmieniła. Nie było już tak wesoło, ale nie było też źle, po prostu nieco bardziej poważnie.
-Chloe, chcę to zrobić. Nie chcę z nią pracować i mam nadzieję, że ojciec zrozumie. Porozmawiam z nim. Zrobię to.
Uśmiechnął się i sięgnął po łyk wina.
-Dobrze. Ale nie rób tego jutro. Nie na jego urodzinach, to może poczekać. Nie chcę psuć nikomu wieczoru, na pewno nie z takiego powodu. Potrafię poczekać jeszcze trochę.
Justin zaczął kiwać głową prawie niewidzialnie i bardziej do samego siebie niż do mnie. Delikatnie się uśmiechał.
-Nie dość, że jesteś naprawdę piękną, seksowną kobieta, to do tego tak bardzo mądrą. Jesteś niesamowitą matką i żoną, Chloe. Wiesz to, prawda?
Przygryzłam lekko wargę, czując małe zawstydzenie. Nachyliłam się i chwytając policzki Justina powoli go pocałowałam. Niechętnie lecz po chwili się ode mnie odsunął. Wyjął z kieszeni telefon i zamówił taksówkę. Założyłam pod stołem nogę na nogę, pocierając nią o łydkę Justina. Poprawił się na krześle, poluźniając krawat. Spojrzał w mój odsłonięty dekolt, a ja założyłam nogę na jego udo.
-Więc.. nie dbasz o to, że ktoś może nas obserwować?
Odruchowo spojrzałam w obie strony, rozglądając się po sali. Wydawało się, że każdy zajmuje się sobą. Przygryzłam wargę, tym razem z zamiarem bardziej uwodzicielskim i pokiwałam przecząco głową. Justin złapał mnie mocno za kostkę, przyciągając mnie do siebie razem z krzesłem. Złapałam się szybko po obydwóch stronach siedzenia, otwierając lekko usta ze zdziwienia. Teraz obserwowałam ludzi dookoła z lekkim zakłopotaniem. Jedna starsza pani spojrzała na nas na dłuższą chwilkę, ale odwróciła wzrok, gdy Justin się do niej uśmiechnął. Wydawało mi się, że to wszystko chyba jednak nie jest na miejscu.
-Chyba powinniśmy już wychodzić.
Nie spojrzał na mnie, tylko wyciągnął dłoń w geście do kelnera. Justin krótko przejechał jeszcze dłonią po mojej łydce, i odstawił moją nogę na podłogę. Poprawiłam się na siedzeniu i sięgnęłam po jeszcze jeden łyk wina.
-Poproszę jeszcze jedną butelkę.

Wsiadłam do taksówki, a Justin zaraz za mną. Starszy pan za kierownicą był bardzo miły i uprzejmy. Byłam w tym miejscu pierwszy raz, mimo że mieszkam od kilku lat tylko pół godziny drogi stąd. Było duszno. Szybko pozbyłam się płaszczyka a Justin marynarki. Złapał za moje nogi i przełożył przez swoje ciało. Głaskał mnie po łydce, obserwując w lusterku siwego starca.
-Piękna dziś pogoda, nieprawdaż?
Justin zaśmiał się bezgłośnie i pocałował mnie w skroń. Rozsiadł się wygodnie, nie zwracając już uwagi na to co mówi taksówkarz. Przyglądał się mojej twarzy, powoli odgarniając z niej wszystkie kosmyki. Odsłaniał moją szyję. Przejechał kciukiem po linii mojej szczęki, by za chwilę palcem wskazującym zjechać wzdłuż dekoltu. Mieliśmy szczęście, że było już wystarczająco ciemno, kierowca nie był w stanie zobaczyć za wiele w przednim lusterku. Gdy zdał sobie sprawę, że nie jesteśmy zainteresowani rozmową z nim a bardziej zajęci sobą, skupił się po prostu na drodze. Miałam wrażenie, że zachowujemy się odrobinę niegrzecznie, ale Justin kompletnie się tym nie przejmował. Postanowiłam pójść w jego ślady.
-Ten wieczór był dużo przyjemniejszy niż sobie go wyobrażałam.
-Był? Skarbie, on się jeszcze nie skończył.
Pocałował mnie w policzek, po czym językiem zjechał na kość mojej szczęki, delikatnie ją przygryzając.
-Wiem. Czuję to.
Przygryzłam dolną wargę a Justin się zaśmiał. Poprawił się na siedzeniu, zjeżdżając dłonią w stronę moich ud. Wsadził rękę pod sukienkę i zatrzymał palce na koronkowym materiale. Ścisnął moją skórę a ja otworzyłam delikatnie usta. Przez całe moje ciało przeszło miliony dreszczy, gdy poczułam jego palce na materiale moich majtek. To było niegrzeczne robić takie rzeczy na tylnym siedzeniu z taksówkarzem z przodu. Ścisnęłam ramię Justina.
-To będzie naprawdę gwiaździsta noc.
Siwy mężczyzna odezwał się, wyciągając głowę, by lepiej zobaczyć w lusterku co dzieje się na tylnych siedzeniach. Zaśmiałam się i zabrałam nogi. Starałam się choć przez chwilę nie patrzeć na Justina. Musiałam powstrzymywać śmiech.
-Nie mogę się doczekać, gdy wejdziemy do domu. Chce się dziś kochać z Tobą przez całą noc.
Przełknęłam głośno ślinę, gdy usłyszałam przy uchu niski głos Justina.

 _______________________________
HEJ, KOCHANI :) 
OD DZIŚ NIE MÓWIĘ OFICJALNIE KIEDY BĘDZIE ROZDZIAŁ, BĘDĘ DODAWAŁA GO KIEDY BĘDĘ MIAŁA CZAS, JEŚLI MACIE DO MNIE PRETENSJE ( NIEKTÓRZY Z WAS), ŻE NIE DOTRZYMUJE SŁOWA. CZYTAJCIE MOJEGO ASKA, TO BĘDZIECIE NA BIEŻĄCO I NIE BĘDZIE PROBLEMU A NIE PÓŹNIEJ JAKIEŚ DZIWNE PRETENSJE. JESZCZE RAZ POWTARZAM, PISZE DLA SIEBIE I DLA WAS Z CZYSTEJ PRZYJEMNOŚCI, A NIE OBOWIĄZKU CZY PRZYMUSU, WIĘC NIE TRAKTUJCIE TEGO TAK. JA TEŻ MAM SWOJE ŻYCIE, RODZINĘ, PRZYJACIÓŁ I RÓŻNE OBOWIĄZKI. PISZĘ W WEEKEND, GDZIE Z REGUŁY DZIEJE SIĘ DUŻO, ZWŁASZCZA, ŻE JEST PRAWIE LATO. TROCHĘ WYROZUMIAŁOŚCI. JEŻELI BĘDZIECIE MIEĆ TAKIE PODEJŚCIE TO PRZESTANĘ PISAĆ DLA WAS I ZACZNĘ ROBIĆ TO TYLKO DLA SIEBIE. ODKŁADAĆ BĘDĘ " DO SZUFLADKI."  BO CZUJĄC NAD SOBĄ WASZĄ PRESJE NIE PISZE MI SIĘ DOBRZE. NIE CZUJE W TYM JUŻ ŻADNEJ PRZYJEMNOŚCI I NIE WYCHODZI TO PÓŹNIEJ TAK JAKBYM TEGO DO KOŃCA CHCIAŁA.. WIĘKSZOŚĆ Z WAS JEST NAPRAWDĘ WYROZUMIAŁA ZA CO BARDZO DZIĘKUJĘ :) ALE ZAWSZE MUSI ZNALEŹĆ SIĘ KTOŚ, KOMUŚ COŚ NIE PASUJE, NIE ROZUMIEM ZA BARDZO DLACZEGO. "PISZESZ, ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO TYDZIEŃ A NIE CO DWA, WIĘC MAJĄ BYĆ CO TYDZIEŃ" NIE ROZUMIEM CO TO ZNACZY MAJĄ BYĆ I KONIEC. JA TEŻ JESTEM TYLKO CZŁOWIEKIEM I JEŻELI COŚ MI WYPADA, I INFORMUJE WAS O TYM NA ASKU, ŻE ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DZIEŃ PÓŹNIEJ TO NIE DZIEJE SIĘ NIC ZŁEGO. POSTARAM SIĘ BARDZIEJ, ŻEBY ROZDZIAŁY POJAWIAŁY SIĘ W TAKIM SAMYM ODSTĘPIE CZASU, CHOCIAŻ NIE SĄDZĘ ŻE TAK NIE JEST ALE JUŻ NIE JEST POWIEDZIANE, ŻE TO BĘDZIE WEEKEND, ŻEBY PÓŹNIEJ NIE BYŁO PRETENSJI JAK SPÓŹNIĘ SIĘ DZIEŃ..
TO TYLE, MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ I CZYTAŁO SIĘ GO DOBRZE, DOBRANOC I BUZIAKI <3

10 komentarzy:

  1. Rodzial cudowny i jasne ze cię rozumiem ❤️😘😄

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Jasne że cię rozumiem. Jesteś tylko człowiekiem nie maszyną do pisania:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, ze kocham to opowiadanie 💕 Nie przejmuj się jakimiś dziecmi z podstawówki ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego 😉 To zrozumiałe, że każdy ma swoje życie prywatne. Niektóre osoby uważają autorki opowiadań za takie roboty, które nie mają życia tylko piszą książki. A jak się jeszcze spóźnią to jest pytanie : Dlaczego jeszcze nie dodałaś, przecież obiecywałaś, że będzie. Ehh życzę weny i udanych ( już bardzo, bardzo bliskich ) wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, niektórzy nie rozumieją to przykre 😥 i dziękuję skarbie jak zawsze miła 😚❤

      Usuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)