Chodziłam w tą i z powrotem,
z łazienki do sypialni i na odwrót, szukając swoich ulubionych pończoch. Swoich
i Justina, uwielbiał gdy je zakładałam. Maddie przyjechała po Charlesa nieco
później, więc miałam na przyszykowanie się łącznie z prysznicem tylko dwie
godziny. Justin był z tatą jeszcze w kancelarii, więc pomyślałam, że zanim on
się uszykuje, będę miała chwilę czasu więcej. Zaczynałam się denerwować.
Najchętniej wcale bym nie poszłabym na tą imprezę, ale obiecałam już Justinowi.
Poza tym nie chciałam robić przykrości tacie Justina. To w końcu jego urodziny.
Justin już dawno powiedział, że będziemy. Przeszukiwałam szafki w komodzie obok
lustra już chyba z piąty raz i ku mojemu zdziwieniu znalazłam to czego
szukałam. Puki co miałam na sobie jedynie bieliznę i mokre nierozczesane
jeszcze włosy. Siadłam pośpiesznie na miękkim kremowym dywanie, naciągając na
nogi delikatny czarny materiał. Starannie poprawiłam koronkowy fragment i
podniosłam się z podłogi. Podeszłam do szafy, i gdy tylko ją otworzyłam,
poczułam zrezygnowanie. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. Chciałam, żeby
Justin dzisiejszego wieczoru nie mógł oderwać ode mnie wzroku, a jednocześnie
dać tym do zrozumienia Sarze, żeby nie zbliżała się więcej do mojego męża.
Usłyszałam dźwięk kluczy i spojrzałam w stronę drzwi. Justin stał w progu,
gapiąc się perfidnie na moje nogi. O to mi chodziło, ale nie koniecznie teraz.
Było coraz mniej czasu.
-Wow.. Gdybym wiedział,
pośpieszyłbym się.
Podszedł do mnie, odkładając
kluczyki na szafce przy wejściu. Przytulił się do moich pleców, obejmując mnie
w udach, wkładając delikatnie palce za koronkowy materiał pończoch.
-Gdybyś wiedział co?
Przesuwałam wieszaki,
przyglądając się temu co mam w szafie. Zielona sukienka, którą dałam Maggy,
byłaby najlepszą opcją. Justin pocałował mnie w szyję, ja jednak próbowałam
wydostać się z jego objęć.
-Że krzątasz się po naszej
sypialni tak ubrana. Ile mamy czasu?
-Niewiele, nie mam w co się
ubrać.
Pchnęłam Justina lekko,
żebym mogła przejść do łazienki. Złapał mnie jednak szybko w pasie, z powrotem
do siebie przyciągając. Spojrzałam na niego chcąc przewrócić oczami. Chyba nie
zdawał sobie sprawy, że jeżeli dalej będzie stać i mnie obmacywać, na sto
procent się spóźnimy.
-Wiem, mówisz to za każdym
razem, gdy gdzieś wychodzimy. Mam coś dla ciebie.
Powiedział całując mnie
namiętnie, ściskając przy tym moje pośladki. Doskonale czułam jego męskość,
udawałam jednak, że nie zwracam na to uwagi.
-Co takiego?
Uśmiechnęłam się,
przerywając mu. Puścił mnie i podszedł do szafki obok drzwi. Słyszałam tylko
klucze i nie domyśliłabym się, że coś jeszcze mógł tam położyć. Wrócił do mnie
szybko, wręczając mi pudełeczko.
-Będziesz w tym wyglądać
świetnie.
-Kupiłeś mi sukienkę?
Wyjęłam z pudełka czarny
materiał i rozłożyłam go przed sobą. Sukienka była przecudowna. Miała na
dekolcie dość duże wycięcie.
-Dostanę chociaż buziaka?
Rzuciłam sukienkę na łóżko i
stanęłam na palcach, by objąć Justina za szyję. Uśmiechnął się i chętnie oddał
się naszemu pocałunkowi.
-Kochanie powinieneś brać
już prysznic, jeżeli nie chcesz, żebyśmy się spóźnili.
Puściłam go i ruszyłam do
łazienki po szczotkę do włosów. Obawiałam się, że mimo wszystko i tak będzie
gotowy jako pierwszy. Krzątałam się po pokoju i łazienne. A Justin siedział na
łóżku i mi się przyglądał. Głupkowato się uśmiechał a ja nie rozumiałam
dlaczego? Odwróciłam się w jego kierunku i założyłam skrzyżowane ręce na
piersi.
-Nie chcę wyjść na marudząca
żonę. Nie rozumiem jednak dlaczego się tak szczerzysz, zamiast się szykować.
-Bo wyglądasz w tym bardzo
seksownie.
Wstał i powolnym krokiem do
mnie podszedł. Odrzucił wszystkie moje włosy do tyłu, jeżdżąc dłonią po mojej
szyi i kciukiem po policzku.
-Lubię Ci się przyglądać,
gdy biegasz po pokoju prawie naga i odrobinkę się przy tym denerwujesz. Jesteś
cholernie seksowna, a bez makijażu wyglądasz jak nastolatka. To cholernie
podniecające.
Zaśmiałam się, a Justin
pocałował mnie pod uchem.
-Nie idziemy dziś do
kancelarii.
-Co?
-Rozmawiałem z tatą. Nie
jesteśmy tam potrzebni tak bardzo. Spotkamy się z nim jutro, jak i z resztą
rodziny. Poza tym nie chcę niezręcznych sytuacji.
Byłam zaskoczona. Teraz
rozumiałam dlaczego do niczego mu się nie śpieszyło. Mimo wszystko poczułam
ulgę, nie będę musiała silić się na uśmiech w towarzystwie Sary. To polepszyło
mi humor.
-Nie musiałeś..
-Musiałem.
Przerwał mi, nie wiedząc
nawet co chcę powiedzieć. Wyprostowałam się, a Justin przejechał palcem po moim
nagim ramieniu, zahaczając o ramiączko od stanika.
-Zamiast tego zabieram Cię
na kolację. Tylko we dwoje. Chociaż to seksowne, nie musisz się tak spieszyć.
Zaśmiałam się, a Justin
objął mnie w pasie.
-Zabierasz mnie na randkę?
-Chcesz nazwać to ranką?
Zaśmiał się.
-Kolacja, prezenty, napalony
facet, nie tak wyglądają randki?
Ujrzałam dołeczki w jego
policzkach, nie często uśmiechał się aż tak szczerze.
-W takim razie nie mogę się doczekać
naszej randki.
To słowo powtarzane w prawie
każdym drugim zdaniu zaczynało brzmieć dziwnie i bawić mnie. Zawiesiłam ręce na
szyi Justina, a on jednym ruchem podniósł mnie, łapiąc mnie pod uda. Owinęłam
jego ciało nogami i namiętnie pocałowałam. Nie spodziewałam się takiego obrotu
sprawy. To było miłe i romantyczne. Zaskoczył mnie tym. Podszedł powoli do
łóżka i usiadł na nim, sadzając mnie sobie na kolana. Nie mógł się powstrzymać,
by nie złapać mnie za pośladki. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej a
ja poczułam w kroczu jego powiększone już spodnie. Zaśmiałam się, próbując się
od niego odkleić.
-Bardzo mam na Ciebie ochotę,
ale po naszej kolacji, Skarbie.
-Weźmiesz ze mną chociaż prysznic?
-Nie nabierzesz mnie.
Oby dwoje się zaśmialiśmy.
Dokładnie wiedziałam, że próbuje zagrać na różne sposoby, ale chciałam, żeby
czekał. Kolacja będzie dużo fajniejsza.
Wino, które wybrał Justin
było naprawdę przepyszne. Zjedliśmy i siedzieliśmy tak już dłuższą chwilę,
rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było w jakiś sposób inaczej. Rozmowa kleiła
się nawet w samym środku nudnej wymiany zdań. Co chwilę się uśmiechaliśmy,
jakbyśmy dopiero się poznawali i wszystkiego o sobie dowiadywali. Naprawdę mi się
to podobało.
-Pamiętam, jak musiałem
odwozić Cię do domu po babskim wieczorze u Maggy. Mówiłaś dużo ciekawych
rzeczy.
-Nie musiałeś.
-Chciałem!
-Byłam pijana, a Ty
uśmiechałeś się pod nosem. Samo to ze mnie wyszło.
Popijaliśmy wino, zakrywając
twarze ze śmiechu. Rozśmieszał mnie, ogrywając różne sytuacje, jakby się właśnie
działy. Był zabawny.
-Powiedziałaś, że Ci się
podobam. Ułatwiłaś mi sprawę.
-Nie wiem, dlaczego byłam na
tyle odważna.
Justin nadal się uśmiechał,
ale nieco spoważniał. Poczułam się dziwnie nadal się śmiejąc.
-Porozmawiam jutro z tatą.
To będzie dobry moment.
Zmienił nagle temat. Od razu
zrozumiałam, że chodzi mu o zwolnienie Sary. Spoważniałam.
-Nie musisz tego robić, zareagowałam
zbyt ostro.. Wierzyłam Ci od samego początku, po prostu.. pomyślałam, że to
było takie do przewidzenia. Że będzie czegoś od Ciebie chciała, i że nie chcę
znów przechodzić przez coś takiego..
Justin nachylił się nad
stołem i złapał moją dłoń, w swoją większą. Atmosfera nieco się zmieniła. Nie było
już tak wesoło, ale nie było też źle, po prostu nieco bardziej poważnie.
-Chloe, chcę to zrobić. Nie chcę
z nią pracować i mam nadzieję, że ojciec zrozumie. Porozmawiam z nim. Zrobię
to.
Uśmiechnął się i sięgnął po
łyk wina.
-Dobrze. Ale nie rób tego
jutro. Nie na jego urodzinach, to może poczekać. Nie chcę psuć nikomu wieczoru,
na pewno nie z takiego powodu. Potrafię poczekać jeszcze trochę.
Justin zaczął kiwać głową
prawie niewidzialnie i bardziej do samego siebie niż do mnie. Delikatnie się uśmiechał.
-Nie dość, że jesteś
naprawdę piękną, seksowną kobieta, to do tego tak bardzo mądrą. Jesteś
niesamowitą matką i żoną, Chloe. Wiesz to, prawda?
Przygryzłam lekko wargę,
czując małe zawstydzenie. Nachyliłam się i chwytając policzki Justina powoli go
pocałowałam. Niechętnie lecz po chwili się ode mnie odsunął. Wyjął z kieszeni
telefon i zamówił taksówkę. Założyłam pod stołem nogę na nogę, pocierając nią o
łydkę Justina. Poprawił się na krześle, poluźniając krawat. Spojrzał w mój
odsłonięty dekolt, a ja założyłam nogę na jego udo.
-Więc.. nie dbasz o to, że
ktoś może nas obserwować?
Odruchowo spojrzałam w obie
strony, rozglądając się po sali. Wydawało się, że każdy zajmuje się sobą.
Przygryzłam wargę, tym razem z zamiarem bardziej uwodzicielskim i pokiwałam
przecząco głową. Justin złapał mnie mocno za kostkę, przyciągając mnie do
siebie razem z krzesłem. Złapałam się szybko po obydwóch stronach siedzenia, otwierając
lekko usta ze zdziwienia. Teraz obserwowałam ludzi dookoła z lekkim
zakłopotaniem. Jedna starsza pani spojrzała na nas na dłuższą chwilkę, ale
odwróciła wzrok, gdy Justin się do niej uśmiechnął. Wydawało mi się, że to
wszystko chyba jednak nie jest na miejscu.
-Chyba powinniśmy już
wychodzić.
Nie spojrzał na mnie, tylko
wyciągnął dłoń w geście do kelnera. Justin krótko przejechał jeszcze dłonią po
mojej łydce, i odstawił moją nogę na podłogę. Poprawiłam się na siedzeniu i
sięgnęłam po jeszcze jeden łyk wina.
-Poproszę jeszcze jedną
butelkę.
Wsiadłam do taksówki, a
Justin zaraz za mną. Starszy pan za kierownicą był bardzo miły i uprzejmy.
Byłam w tym miejscu pierwszy raz, mimo że mieszkam od kilku lat tylko pół
godziny drogi stąd. Było duszno. Szybko pozbyłam się płaszczyka a Justin
marynarki. Złapał za moje nogi i przełożył przez swoje ciało. Głaskał mnie po
łydce, obserwując w lusterku siwego starca.
-Piękna dziś pogoda,
nieprawdaż?
Justin zaśmiał się bezgłośnie
i pocałował mnie w skroń. Rozsiadł się wygodnie, nie zwracając już uwagi na to
co mówi taksówkarz. Przyglądał się mojej twarzy, powoli odgarniając z niej wszystkie
kosmyki. Odsłaniał moją szyję. Przejechał kciukiem po linii mojej szczęki, by
za chwilę palcem wskazującym zjechać wzdłuż dekoltu. Mieliśmy szczęście, że
było już wystarczająco ciemno, kierowca nie był w stanie zobaczyć za wiele w
przednim lusterku. Gdy zdał sobie sprawę, że nie jesteśmy zainteresowani
rozmową z nim a bardziej zajęci sobą, skupił się po prostu na drodze. Miałam wrażenie,
że zachowujemy się odrobinę niegrzecznie, ale Justin kompletnie się tym nie
przejmował. Postanowiłam pójść w jego ślady.
-Ten wieczór był dużo
przyjemniejszy niż sobie go wyobrażałam.
-Był? Skarbie, on się
jeszcze nie skończył.
Pocałował mnie w policzek,
po czym językiem zjechał na kość mojej szczęki, delikatnie ją przygryzając.
-Wiem. Czuję to.
Przygryzłam dolną wargę a
Justin się zaśmiał. Poprawił się na siedzeniu, zjeżdżając dłonią w stronę moich
ud. Wsadził rękę pod sukienkę i zatrzymał palce na koronkowym materiale.
Ścisnął moją skórę a ja otworzyłam delikatnie usta. Przez całe moje ciało
przeszło miliony dreszczy, gdy poczułam jego palce na materiale moich majtek.
To było niegrzeczne robić takie rzeczy na tylnym siedzeniu z taksówkarzem z
przodu. Ścisnęłam ramię Justina.
-To będzie naprawdę
gwiaździsta noc.
Siwy mężczyzna odezwał się, wyciągając
głowę, by lepiej zobaczyć w lusterku co dzieje się na tylnych siedzeniach.
Zaśmiałam się i zabrałam nogi. Starałam się choć przez chwilę nie patrzeć na
Justina. Musiałam powstrzymywać śmiech.
-Nie mogę się doczekać, gdy
wejdziemy do domu. Chce się dziś kochać z Tobą przez całą noc.
Przełknęłam głośno ślinę,
gdy usłyszałam przy uchu niski głos Justina.
_______________________________
HEJ, KOCHANI :)
OD DZIŚ NIE MÓWIĘ OFICJALNIE KIEDY BĘDZIE ROZDZIAŁ, BĘDĘ DODAWAŁA GO KIEDY BĘDĘ MIAŁA CZAS, JEŚLI MACIE DO MNIE PRETENSJE ( NIEKTÓRZY Z WAS), ŻE NIE DOTRZYMUJE SŁOWA. CZYTAJCIE MOJEGO ASKA, TO BĘDZIECIE NA BIEŻĄCO I NIE BĘDZIE PROBLEMU A NIE PÓŹNIEJ JAKIEŚ DZIWNE PRETENSJE. JESZCZE RAZ POWTARZAM, PISZE DLA SIEBIE I DLA WAS Z CZYSTEJ PRZYJEMNOŚCI, A NIE OBOWIĄZKU CZY PRZYMUSU, WIĘC NIE TRAKTUJCIE TEGO TAK. JA TEŻ MAM SWOJE ŻYCIE, RODZINĘ, PRZYJACIÓŁ I RÓŻNE OBOWIĄZKI. PISZĘ W WEEKEND, GDZIE Z REGUŁY DZIEJE SIĘ DUŻO, ZWŁASZCZA, ŻE JEST PRAWIE LATO. TROCHĘ WYROZUMIAŁOŚCI. JEŻELI BĘDZIECIE MIEĆ TAKIE PODEJŚCIE TO PRZESTANĘ PISAĆ DLA WAS I ZACZNĘ ROBIĆ TO TYLKO DLA SIEBIE. ODKŁADAĆ BĘDĘ " DO SZUFLADKI." BO CZUJĄC NAD SOBĄ WASZĄ PRESJE NIE PISZE MI SIĘ DOBRZE. NIE CZUJE W TYM JUŻ ŻADNEJ PRZYJEMNOŚCI I NIE WYCHODZI TO PÓŹNIEJ TAK JAKBYM TEGO DO KOŃCA CHCIAŁA.. WIĘKSZOŚĆ Z WAS JEST NAPRAWDĘ WYROZUMIAŁA ZA CO BARDZO DZIĘKUJĘ :) ALE ZAWSZE MUSI ZNALEŹĆ SIĘ KTOŚ, KOMUŚ COŚ NIE PASUJE, NIE ROZUMIEM ZA BARDZO DLACZEGO. "PISZESZ, ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO TYDZIEŃ A NIE CO DWA, WIĘC MAJĄ BYĆ CO TYDZIEŃ" NIE ROZUMIEM CO TO ZNACZY MAJĄ BYĆ I KONIEC. JA TEŻ JESTEM TYLKO CZŁOWIEKIEM I JEŻELI COŚ MI WYPADA, I INFORMUJE WAS O TYM NA ASKU, ŻE ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DZIEŃ PÓŹNIEJ TO NIE DZIEJE SIĘ NIC ZŁEGO. POSTARAM SIĘ BARDZIEJ, ŻEBY ROZDZIAŁY POJAWIAŁY SIĘ W TAKIM SAMYM ODSTĘPIE CZASU, CHOCIAŻ NIE SĄDZĘ ŻE TAK NIE JEST ALE JUŻ NIE JEST POWIEDZIANE, ŻE TO BĘDZIE WEEKEND, ŻEBY PÓŹNIEJ NIE BYŁO PRETENSJI JAK SPÓŹNIĘ SIĘ DZIEŃ..
TO TYLE, MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ I CZYTAŁO SIĘ GO DOBRZE, DOBRANOC I BUZIAKI <3
Rodzial cudowny i jasne ze cię rozumiem ❤️😘😄
OdpowiedzUsuńDziękuję miś 😚
UsuńRozdział świetny. Jasne że cię rozumiem. Jesteś tylko człowiekiem nie maszyną do pisania:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo 😊😙
UsuńWiesz, ze kocham to opowiadanie 💕 Nie przejmuj się jakimiś dziecmi z podstawówki ❤
OdpowiedzUsuńJa też Was kocham ❤❤❤
UsuńŚwietny rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego 😉 To zrozumiałe, że każdy ma swoje życie prywatne. Niektóre osoby uważają autorki opowiadań za takie roboty, które nie mają życia tylko piszą książki. A jak się jeszcze spóźnią to jest pytanie : Dlaczego jeszcze nie dodałaś, przecież obiecywałaś, że będzie. Ehh życzę weny i udanych ( już bardzo, bardzo bliskich ) wakacji :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie, niektórzy nie rozumieją to przykre 😥 i dziękuję skarbie jak zawsze miła 😚❤
UsuńWooow świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję 😚
Usuń