Chloe
Otworzyłam pośpiesznie
szafę, pakując do czarnej podręcznej torby najpotrzebniejsze rzeczy. Chciałam
jak najszybciej wyjść z tego domu i zaczerpnąć świeżego powietrza. Chyba
zaczynałam się dusić. Przez łzy. Zastygłam jednak w miejscu, gdy usłyszałam jak
Justin wparował do sypialni. Nie odwróciłam się. Już nawet nie patrzałam za co
chwytam, pakowałam cokolwiek.
-Chloe, co Ty do cholery
wyprawiasz?
Zacisnęłam powieki,
zakrywając przy tym twarz. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie chciałam nawet
słyszeć jego głosu.
-Nie wygłupiaj się..
powiedziałem Ci już, że między mną a Sarą nic się nie wydarzyło!
Zapięłam niezdarnie zamek od
największej kieszonki, i odwróciłam się w stronę łazienki. Justin w jednej
sekundzie stanął przede mną, uniemożliwiając mi zrobienie najmniejszego nawet
kroku do przodu. Złapał mnie za rękę, ale ja szybko się cofnęłam, wyrywając
się.
-Przepuść mnie, chcę tam
wejść!
Wskazałam ręką na drzwi od
łazienki. Justin nie słuchał.
-Jak mam Ci to powiedzieć,
żebyś zrozumiała?!
Krzyczał, a ja nie chciałam
go słyszeć. Nigdy nie czułam do niego tak wielkiej złości jak w tej chwili.
Podeszłam o jeden krok bliżej i z całych sił go pchnęłam. Nie cofnął się za
wiele..
-Nie chcę Cię słuchać, nie
musisz się tłumaczyć! Po prostu daj mi spokój!
-Czy Ty siebie słyszysz?
Słyszysz mnie? Nie dotknąłem jej.. Chloe błagam Cię..
Spojrzałam na niego,
uspakajając się. Miał oczy pełne bólu..
-Nie było mnie jednej nocy..
Jednej! Heh.. to mogło być do przewidzenia.. nienawidzę cię..
-Nie mów tak!
Czułam jak łzy znów
napływają mi do oczu. Bolała mnie głowa..
-Proszę cię, po prostu daj
mi spokój. Chce się spakować.
-I gdzie masz zamiar iść?!
Tu jest Twój dom.. Chloe tu jest nasz dom, więc przestań pieprzyć.. Co powiesz
Charlesowi ?
-Że jego tata postanowił
zdradzić mamę.. Odejdź..
Pchnęłam go ramieniem i
weszłam do łazienki. Trzasnęłam drzwiami i szybko je zakluczyłam. Miałam go
dość. Jego walenie w drzwi nie powstrzymywało mnie przed tym co robiłam.
Chwyciłam za kosmetyczkę i wsadziłam do niej szczoteczkę do zębów. Stanęłam
przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech. Jak niby miałam ominąć Justina.. Gdy
tylko złapałam za klamkę, Justin pchnął drzwi.
-Chloe, proszę Cię. Przemyśl
to wszystko na spokojnie i wysłuchaj co do Ciebie mówię.. Sara chciała
przeprosić za to, co powiedziała. Nie za to co zrobiła!
Starałam się być spokojna.
Spuściłam wzrok na swoje palce, ale po krótkiej chwili odważnie na niego
spojrzałam.
-Chcę pobyć teraz z
Charlesem. Tylko Charlesem. Proszę nie przyjeżdżaj tam.
-Co? Chcesz odseparować mnie
od mojego dziecka?
Przerwałam szybko, chcąc
wyjaśnić mu to, był zaskoczony.
-Nie, oczywiście, że nie.
Chcę tylko, żebyś dał mi chwilę. Chcę pomyśleć, ale nie w tym domu.
***
Siedziałam z Maddie na
bujanej ławeczce i obserwowałam jak Charles bawi się z Mellanie i Philipem. Gdy
się na nich patrzyło uśmiechała się buzia, ale uśmiech znikał równie szybko co
się pojawiał. Nie spałam całą noc, a Charlesowi powiedziałam, że tata nie
przyjechał bo ma dużo pracy.. Maddie zerkała na mnie co chwilę i się mi
przyglądała. Była cierpliwa ale doskonale wiedziałam, że za chwilę w końcu zapyta
dlaczego spędziłam noc poza domem i dlaczego reaguje na imię Justina tak
chłodno.
-To coś poważnego?
Spojrzałam na Maddie, która
na mnie nie spoglądała. Obserwowała jak Mell okręca Charlesa a ten się śmieje w
niebogłosy. Philip wolał zająć się samochodami. Uśmiechnęłam się ledwo
widzialnie, wiedziałam, że chce aby ta rozmowa była dla mnie nieco łatwiejsza i
swobodniejsza. Podwinęłam kolana pod klatkę piersiową, opierając się o
ławeczkę. Maddie odpychała się nogami, robiła całą robotę za nas dwie.
-I tak i nie. Sama nie wiem.
-Przyjechałaś tutaj.
Zostawiłaś go w domu samego. Nawet Charles tu jest. Justin zrobił coś złego?
Poczułam jakieś dziwne
ściskanie w gardle. Nie chciałam, żeby ktokolwiek tak to odebrał a tym bardziej
Justin. Nie chciałam zabierać mu Charlesa. Niczego mu nie chciałam odbierać.
Teraz to zaczynałam czuć się winna.
-Było naprawdę romantycznie,
zjedliśmy śniadanie i..
Wolałam ominąć to co działo się
po. Maddie była przecież siostrą Justina.
-.. przyszła Sara. Chciała porozmawiać
z Justinem a ja wszystko słyszałam. Przeprosiła go za pocałunek.
Maddie spojrzała na mnie
poważnym wzrokiem, odwracając się bardziej w moją stronę. Otworzyła szeroko
usta, przyglądając mi się.
-Ta Sara?.. Justin się
przyznał?
-Powiedział, że była pijana
i zamówił jej jedynie taksówkę. Powtarzał, że do niczego między nimi nie
doszło.
-Wierzysz mu?
Spojrzałam na Maddie i znów
poczułam ścisk gdzieś w środku. Wierzyłam Justinowi, ale miałam dość tej
dziewczyny.
-Wierzę.. widziałam jak na
mnie patrzył, gdy to wszystko mówił. Widziałam w jego oczach strach.. Wiem,
kiedy kłamie. Tak myślę.
Zaśmiałam się pod nosem, a
Maddie przejechała pocieszająco dłonią po moim ramieniu.
-Nie znam tej całej Sary,
ale.. byłam tam raz.. i widziałam jaka z niej kobieta.. Jeśli chcesz,
porozmawiam o tym z tatą. Może ją zwolnić. Nie ma prawa niszczyć waszego życia.
Poprawiłam się, opierając się
rękoma o ławkę. Nie chciałam, żeby Maddie się w to mieszała. Musiałam sama załatwić
to z Justinem. To wiedziałam na pewno.
-Jesteś kochana, ale.. nie
chcę Cię w nic mieszać. Justin jest dorosły i.. sam musi sobie z tym poradzić.
Oby dwoje musimy.
-Justin ma tyle szczęścia.
Spojrzała na mnie z
uśmiechem a ja zagryzłam wargę. Nadal nie czułam ulgi.
-Justin zapytał czy chcę zabrać
mu Charlesa. Nie miałam tego na myśli. Nie chcę, żeby tak myślał.
Poczułam jej dłoń na plecach
i wiedziałam, że coś jest nie tak bo nie słyszałam odpowiedzi. Odwróciłam się
szybko i zobaczyłam stojącego kawałek za nami Justina. Wstałam pośpiesznie, nie
wiedząc nawet kiedy Charles zdążył do niego podbiec.
-Tata!
Justin uśmiechnął się do
niego i wziął go na ręce. Spuściłam wzrok na trawę, gdy widziałam, jak mocno go
przytula. Miałam ochotę się rozryczeć. Podeszli do mnie bliżej a ja spojrzałam
Justinowi prosto w oczy.
-Chloe, musimy porozmawiać.
-Lepiej będzie jak Charles
pójdzie z Maddie.
Odpowiedziałam szybko, nie
chcąc aby Charles zadawał jakieś pytania. Nie chciałam, żeby widział, że się
kłócimy. Poczułam jednak jak szybko bije mi serce, gdy Justin mocniej objął
syna, całując go w głowę.
-Zabiorę ich na deser.
Maddie podeszła niepewnie, a
Justin postawił chłopca na ziemi. Uśmiechnięty szybko złapał ciocię za rękę i
po chwili zostaliśmy sami. Justin znacząco się do mnie przybliżył.
-Dlaczego mi to robisz?
-Przepraszam.
Dodałam szybko, nie mogłam
patrzeć na jego pełne bólu oczy.
-Za co?
Jego głos nagle złagodniał.
-Nie chciałam, żebyś tak
pomyślał. Nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, żeby zabierać Ci
Charlesa. Nie musisz się o to bać.
Otworzył lekko usta, z jego
twarzy znikł grymas. Zapanowała niezręczna cisza. Nigdy takiego czegoś nie
doświadczyłam. To było okropne. Staliśmy przed sobą, i nie wiedzieliśmy co
powiedzieć.
-Musisz mnie jeszcze raz wysłuchać.
Nie mogłem siedzieć w domu i czekać.. nie wiem na co. Nie pozwolę na to, żebyś
wyprowadziła się z domu. Chloe, jesteś moją żoną, kocham Cię.. to wszystko to
jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Musisz wrócić do domu. Błagam Cię. Tak
bardzo chce cię dotknąć..
Poczułam jak łzy zaczynają
napływać mi do oczu. Jego słowa były przeszywające. Zawsze bał się, że odrzucę
jego dotyk. To była jedna z rzeczy, których nie mógł znieść. Nie wiedziałam jak
mam zareagować i co powiedzieć. Zaschło mi w ustach.
-Chloe, powtórzę to po raz
setny. Nie pocałowaliśmy się, nie dotknąłem Sary..
-Wiem... Wierze Ci.
Odpowiedziałam krótko a
Justin wiedział, że to pozwolenie. Podszedł do mnie i objął mnie najmocniej jak
tylko się dało. Pocałował mnie w głowę, a ja poczułam, że zaczyna brakować mi
powietrza. Dosłownie.
-Justin..
Puścił mnie, i spojrzał na mnie
znów trochę niepewnie.
-Chcę, żebyś coś z tym
zrobił.
-Powiedz mi co, co mam
zrobić..?
-Nie chcę, żebyś się z nią
widywał.. Justin mam prawo być zazdrosna! I jestem.. nie widzisz tego, że ona
od początku się do Ciebie klei? Jezu.. mam wrażenie, że to się powtarza. Nie
chcę znów tej samej historyjki. Skończyła się sprawa z Susan, a teraz to?
Kolejna wariatka, która nie widzi poza tobą świata? Która ma fioła na twoim
punkcie? Nie chcę, żeby ta znajomość oznaczała kolejne kłopoty. Nie chcę
mieszać w to nikogo oprócz nas. Masz teraz dziecko i nie ma miejsca na takie
rzeczy Justin.. Zrób coś.. cokolwiek.. Porozmawiaj z ojcem. Nie chcę, żebyś z
nią pracował. Zrób to dla mnie..
Justin znów się do mnie przybliżył
i mocno mnie objął.
-Dobrze, Skarbie. Jeżeli to
są twoje warunki, żebyś wróciła dziś ze mną do domu, to tak zrobię. Obiecuję,
że porozmawiam z tatą. A jeśli trzeba będzie to w ostateczności ja zmienię
pracę. Strasznie Cię kocham.. i zrobię co chcesz. Tylko proszę wróć do domu.
Nie mogłam już dłużej wytrzymać
bez jego pocałunku. Stanęłam na palcach, a Justin wplątał w moje włosy swoje
długie i palące palce. Nie dbałam o to, czy ktoś to widzi. Nasze pocałunki były
długie i zachłanne a mi brakowało powietrza.
-Kocham Cię, Chloe.
-Ja ciebie też, Justin.
Boże juz miałam pisać że to jakaś hipokrytka, ale koniec mnie zaskoczył XD
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest wszystko dobrze!!!
Ciekawe co będzie jako następne
:)
UsuńŚwietny. Coś czuje że ta Sarah'a nie zniknie. Dobrze że się pogodzili
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńUffff dobrze ze się pogodzili ❤️😄😅 na początku było takie chleo nie przesadzaj ale w sumie gdybym miała takiego justina tez bym była w cholerę zazdrosna
OdpowiedzUsuńWg mnie Chloe przeadza ale ok. Wywal ta Sarę w uj, bo nie wysiedzę xd
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta Sarah jeszcze namiesza, ale narazie się to dobrze skończyło :) Życzę weny w dalszym pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Skarbie <3
UsuńAaaa każdy rozdział , który piszesz ma tyle emocji że Jezu drogi ja po prostu jestem zakochana we wszystkim co napiszesz ❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Kochanie <3
Usuń😍😍😍😍😍😍😍😍
OdpowiedzUsuń;)
UsuńI co skoro rozdział się dziś nie pojawił to zspewe będzie za tydzień ????????????????????????! Pisałaś że rozdziały będą pojawiać się co tydzień a nie co dwa więc mają być co tydzień
OdpowiedzUsuńOgarnij się anonimku, dziewczyna ma też własne życie- niedawno pisała maturę teraz pewnie myśli nad studiami i nie będzie siedzieć i pisać na zawołanie bo tak sobie życzysz...
UsuńPrzy okazji rozdział jak zawsze świetny i życzę dużo weny przy następnych :*
Napisałam na asku, że rozdział pojawi się w poniedziałek wieczorem. Jeżeli coś Ci się nie podoba nie musisz tutaj wchodzić.. Dziękuje anonimkowi nade mną, tak mam własne życie i swoje sprawy nie siedzę na internecie 24/7 bo mam rodzinę, znajomych i obowiązki. jeszcze raz powtarzam, jak się nie podoba to tu nie wchodź!
UsuńI dziękuję, wena się przyda...
<3