poniedziałek, 6 lutego 2017

Rozdział 1

ROZDZIAŁ ZAWIERA WZMIANKI EROTYCZNE

Chloe
Otworzyłam oczy i od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Justin odpowiedział mi tym samym i pogłaskał mnie po policzku. Leżał podparty dłonią i skanował uważnie moją twarz. Nie wyglądał na zaspanego, musiał mi się tak przyglądać od dłuższego czasu. Założył pasmo moich włosów za ucho, a ja zamknęłam na chwilkę oczy, ciesząc się jego dotykiem.
-Zasnęłam.
Wymamrotałam i otworzyłam oczy, spoglądając na jego twarz. Z tego co pamiętam, musiałam chyba zasnął w trakcie czytania. Spoważniał odrobinę, ale nadal miał dobry humor. Pocałował mnie w głowę, a ja przysunęłam się do niego tak blisko , jak tylko się dało, i przytuliłam policzek do jego torsu.
-To dobrze, wróciłem po północy. Było dużo więcej pracy niż myślałem.
Podniosłam na niego wzrok, przyglądając się mu. Ile on spał? Nie wyglądał na niewyspanego.
-Charles ciągle o Ciebie pytał. Nawet nie chciał, żebym to ja mu czytała, nie mógł zasnął. Nie możesz tak długo siedzieć w pracy.
Justin od ponad czterech lat zarządza firmą taty. Nie jest prawnikiem, bo go do tego nie ciągnie, ale bez niego tak łatwo by sobie nie poradzili. Do tego od pięciu lat jest cudownym ojcem, a od dwóch wspaniałym mężem. Trochę zajęło nam poukładanie nowego życia, ale jestem teraz najszczęśliwszą na świecie mamą i żoną. Mam też swoją szkołę tańca i niczego więcej nie potrzebuje.
-Wiem, Skarbie. Masz rację, ale muszę to wszystko ogarnąć, zanim Sara zacznie pracę. Obiecuję, że później wszystko wróci do normy. Wynagrodzę Wam to. Zwłaszcza Tobie.
Sara to nowa przyszła pracownica. Miałam szczerą nadzieję, że Justin dotrzyma słowa, bo nie podoba mi się myśl, że jakaś obca kobieta spędzałaby z nim więcej czasu niż ja. Przygryzłam wargę i pokiwałam twierdząco głową. Justin uśmiechnął się szerzej i złapał mnie w pasie. W jednej chwili znalazłam się pod nim, przywierając do niego mocno ustami. Zawiesiłam mu ręce na szyję, gdy jego ręka szybko znalazła się pod moją koszulą nocną. Otarł się swoim kroczem o moje, przenosząc mokre pocałunki na moją szyję. Zamknęłam oczy i mimo, że wiedziałam, że to nie najlepszy moment, nie mogłam się mu oprzeć.
-Która godzina?
Wplątałam palce w jego włosy, a Justin odpowiedział między pocałunkami na moim dekolcie. Miał rozgrzane ciało i czułam przez materiał jego bokserek, że jest zniecierpliwiony.
-Charles powinien jeszcze spać.
Pocałował mnie szybko w usta i wyprostował się, podciągając wyżej moją koszulę. Podniosłam biodra do góry, a Justin wsadził palce pod materiał moich majtek i szybko zsunął je po moich nogach. Puścił do mnie oczko, łobuzersko się uśmiechając, a po chwili zniknął pod pościelą między moimi nogami. Odchyliłam głowę do tyłu, gdy poczułam na dole jego język. Zdążyłam jedynie wplątać palce w jego włosy, gdy podniósł się szybko, słysząc otwierające się drzwi. Podciągnęłam kołdrę, spoglądając na leżącego obok Justina. Zaśmiał się poprawiając włosy, a ja odkaszlnęłam uśmiechając się do chłopca w piżamie. Rzucił się na łóżko między nami i podparł się dłońmi o policzki. Spojrzał najpierw na Justina, później na mnie.
-Co robicie?
-Rozmawiamy.
Nie spoglądałam na Justina, ale wiedziałam, że się uśmiecha. Charles wspiął się wyżej na łóżko i położył się między nami. Założył ręce za głowę, podciągając przy tym piżamę i odsłaniając brzuch. Był zaspany i miał rozczochrane włosy, chyba dopiero się co się obudził.
-O czym?
-Mama zastanawiała się, czy zechciałbyś na śniadanie naleśniki z dżemem.
-Jasne!
Charles spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko, a ja dyskretnie przesunęłam nogą swoje majtki, żeby przypadkiem nie spadły na podłogę. Charles zadawał ostatnio tyle pytań, że za wszelką cenę chciałam uniknąć takich tematów.
-W takim razie idziemy do kuchni.
Justin wstał z łóżka i podniósł Charlesa do góry nogami. Objął go w pasie i ruszył w stronę drzwi, puszczając mi przy tym oczko. Charles zaczął się śmiać, obejmując mocno nogę Justina.
-Tato!
Uśmiechnęłam się w reakcji na jego piskliwy śmiech. Uwielbiał, gdy Justin się z nim wygłupiał.

Postawiłam talerz z naleśnikami na stole i pocałowałam Charlesa w głowę. Był taki podobny do Justina, lubiłam na niego patrzeć, gdy robił coś z wielkim skupieniem. Tak właśnie teraz jadł swoje śniadanie.
-Skarbie, obok masz chusteczki.
Nie spojrzał na mnie nawet i sięgnął po pudełeczko. Wytarł ubrudzoną od dżemu buzie i kontynuował jedzenie. Postawiłam na stole jajecznicę, gdy Justin wszedł właśnie do kuchni. Zapinał ostatni guzik od koszuli i poprawiał krawat. Uwielbiałam, gdy się tak ubierał. Przygryzłam wargę, a Justin podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Tak, żeby Charles nie widział ścisnął mój pośladek i pocałował mnie, przejeżdżając najpierw językiem po mojej górnej wardze. Odepchnęłam go od siebie lekko i zaśmiałam się patrząc na Charlesa.
-Bleee.
Skomentował nasz pocałunek i skrzywił się. Justin usiadł obok niego i też zabrał się za jedzenie. Szturchnął Charlesa łokciem a ten osunął się, głośno się śmiejąc. Lubiłam na nich patrzeć, tak mocno ich kochałam.
-Tato, czy dzisiaj mi poczytasz?
Justin spojrzał najpierw na mnie, a później na swojego syna. Pogłaskał go po włosach, uśmiechając się do niego.
-Jasne, że tak. Możesz wybrać cokolwiek chcesz.
Mały uśmiechnął się szeroko, pokazując przy tym to, co miał w buzi. Był zadowolony i zapewne nie mógł się już tego doczekać. Odstawiłam szklankę, którą trzymałam w ręku i podeszłam do niego.
-Czas się ubierać, bo się spóźnisz do przedszkola.
Odsunął od siebie talerzyk i zanim wstał z krzesła, spojrzał jeszcze na Justina.
-Tato, odwieziesz mnie dzisiaj Ty?
Justin spojrzał najpierw na zegarek, a później uśmiechnął się. Cieszyłam się, że dziś nie idę do pracy.
-Jasne, ale leć się teraz ubrać.
-Mamo, mogę dziś sam wybrać w co się ubiorę?
-Oczywiście, przecież każdy mężczyzna sam wybiera w co ma się ubrać.
Zaśmiałam się, a Charles wyminął mnie i biegiem ruszył na górę.

***

Winda otworzyła się, a ja poprawiłam na ramieniu torebkę. Megan uśmiechnęła się do mnie szeroko zza biurka, gdy tylko mnie zauważyła. Odpowiedziałam jej tym samym.
-Hej, Justin jest u siebie?
-Tak.
Zapukałam do drzwi, i weszłam,  gdy usłyszałam wyraźnie „proszę”. Justin stał pod oknem i rozmawiał z kimś przez telefon. Zamknęłam  po cichu drzwi, a Justin uśmiechnął się do mnie. Odłożyłam torebkę na fotel. Justin miał naprawdę ładne biuro. Blade błękitne ściany ozdobione obrazami, które przedstawiały różne miejsca na świecie, na środku ogromne ciemne biurko z dwoma podobnymi fotelami, a po lewej stronie ogromne okno z widokiem na miasto i wysoka palma w doniczce.
-Tak.. jasne.. do jutra, maksymalnie do dziesiątej.. tak.. muszę kończyć.. pa.
Rozłączył się i odłożył telefon na biurko.
-Co tutaj robisz?
-Przyniosłam Ci coś ciepłego do zjedzenia.
Położyłam pojemniczek obok pudełka z ołówkami , a Justin podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Jaka miła niespodzianka.
Mówił między pocałunkami, a ja chętnie zawiesiłam mu ręce na szyję.
-Twój tata jest dziś w firmie?
-Nie. Mamy dziś luźniejszy dzień. Wrócę dużo szybciej. Masz na dziś już może jakieś plany?
Pokiwałam przecząco głową i uśmiechnęłam się, a Justin pchnął mnie lekko, bym oparła się tyłkiem o jego biurko. Poluźnił krawat i zdjął go, rzucając na fotel obok mojej torebki. Rozpiął dwa górne guziki od koszuli i nachylił się nade mną, opierając się o biurko, po obydwóch stronach mojego ciała. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie odrobinę, składając mu na ustach długi pocałunek.
-Moglibyśmy mieć w końcu chwilę dla siebie.
-Charles też dziś wcześniej kończy. Dzwoniła do mnie jego przedszkolanka.
Justin spuścił głowę, kręcąc nią z niezadowoleniem.
-Tęsknie za Tobą. Kiedy ostatnio mieliśmy czas tylko dla siebie? Nie narzekam, ale..
Wyprostował się i objął w dłonie moje policzki. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze i rozsunął kolanem moje nogi.
-W ogóle nie mamy dla siebie czasu. Albo praca, albo Charles. Zawiozę go dziś do taty. Albo do Maddie.
-Kochanie, obiecałeś mu, że będziesz dziś w domu. Chyba nie chcesz, żeby był zawiedziony. Dzisiaj rano nie mógł się tobą nacieszyć.
Justin przesunął teczki leżące na biurku za mną, zwalając jedną na podłogę. Objął mnie w pasie i jednym ruchem posadził na ciemnym drewnie.
-W takim razie przelecę cię na tym biurku.
Zaśmiałam się, a Justin przywarł do mnie ustami, odpinając moją bluzkę. Nie chętnie go od siebie odsunęłam.
-W każdej chwili może tu ktoś wejść.
-Jest tylko Megan.
Powiedział to niezwykle przekonująco. Wiedziałam, że to czego oboje teraz pragnęliśmy jest niemożliwe, ale nie chciałam go od siebie odpychać. Objął moją szyję, podnosząc kciukiem do góry mój podbródek. Pocałował mnie najpierw pod uchem, a później wsadził do moich ust swój niecierpliwy język. Nasze pocałunki były zachłanne, długie i pełne pożądania.. zaczynało mi brakować powietrza. Objęłam Justina w pasie nogami, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Zeskoczyłam jednak z biurka jak poparzona, gdy drzwi od biura się otworzyły. Przestraszona Megan cofnęła się szybko o krok. Justin odwrócił się w jej stronę, a ona przełknęła ciężko ślinę.
-Puka..
-A usłyszałaś „proszę”?!
Był zły i go rozumiałam, ale było mi jej żal. Stała w progu przestraszona i nie wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić. Czy wycofać się jak najszybciej, czy zostawić mu to co miała w ręku, i dopiero wtedy wyjść. Chciało mi się śmiać z tej sytuacji, ale postanowiłam zachować poważną minę, aż dziewczyna nie wyjdzie. Wystarczająco była zdenerwowana.
-Przepraszam.
-Daj to.
Podszedł do niej i zabrał teczki. Gdy Megan miała już wolne ręce, szybko schowała je za siebie i nie wiedziała, gdzie ma podziać wzrok.
-Dziękuję, możesz już iść.
Kiwnęła szybko głową i najciszej jak się tylko dało zamknęła drzwi. Justin odwrócił się do mnie i położył za mną dwie białe teczki.
-Skarbie, nie musiałeś na nią tak krzyczeć.
-Zawsze ktoś musi nam przeszkodzić.
-Nic dziwnego, jesteś w pracy. A ona stara się dobrze wykonywać swoje obowiązki.
Justin spojrzał na mnie a ja podeszłam do niego i objęłam go w pasie. Podniosłam na niego wzrok, uśmiechając się. Przekręcił oczami, ale chętnie mnie pocałował.
-Powinnam już iść.
-Niedługo kończę, odbiorę Charlesa.
Podeszłam do fotela i zabrałam swoją torebkę.
-W takim razie czekam na Was w domu.
-Pa, kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Wyszłam trochę zawstydzona uśmiechając się do Megan. Chociaż w sumie w porównaniu do mnie, to ona była bardzo, ale to bardzo przestraszona. Aż zrobiło mi się jej żal.
-Do widzenia, Megan.
Uśmiechnęłam się do niej szerzej, a po chwili na jej twarzy dostrzec można było cień ulgi.

***

Justin
Podjechałem pod przedszkole równo z dzwonkiem. Było po dwunastej i cieszyłem się, że będę dziś wcześniej w domu. Spojrzałem na drzwi pasażera, gdy zobaczyłem, że się otwierają. Charles bez słowa sprawnie wspiął się na siedzenie i pociągnął za sobą drzwi, alby je zamknąć. Z trudem, ale udało się za pierwszym razem.
-Cześć, młody.
-Cześć, Tato.
Próbował sprawnie zdjąć z siebie plecak, po czym rzucił go niedbale na tylne siedzenie. Rozsiadł się wygodnie i spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Nie taka była nasza umowa.
-No proszę Cię.
Wiedział dokładnie o co mi chodzi. Zaśmiałem się, gdy zrobił smutną minę, spuszczając na dół głowę. Nie mogłem mu odmówić.
-No dobrze. Ale pod jednym warunkiem.
-Nie powiem nic mamie, obiecuję. Zgoda?
Wyciągnął w moim kierunku mały palec, a ja uśmiechnąłem się szeroko. Chloe za pewne by mu nie uległa, ale wiedziałem o co mu chodzi. Kochał samochody i pewnie czuł się super, mogąc siedzieć z przodu. Podałem mu swojego palca, a Charles pokazał w uśmiechu zęby.
-Zgoda. Zapinaj pasy.
Pomogłem mu się zapiąć i odpaliłem silnik. Z radością na sercu zerkałem jak Charles wyciąga szyję, żeby zobaczyć co dzieje się za oknem. Naprawdę go to interesowało.
-Masz jakieś plany na wakacje?
Ściągnąłem w oczu okulary przeciwsłoneczne i zahaczyłem je o koszulkę. Był to ostatni tydzień przed wakacjami i miałem może nadzieję, że zechce jechać do dziadka. Kochałem go całym sercem i ceniłem każda minutę z nim spędzoną, ale naprawdę marzyłem o tym, żeby pobyć z Chloe trochę sam na sam. Przy nim było to trochę trudne.
-Tak, ale muszę najpierw porozmawiać z mamą.
-Nie powiesz mi?
-Nie.
Odpowiedział krótko spoglądając znów w szybę. Zaśmiałem się sam do siebie. Miał dopiero pięć lat a był już taki mądry i wygadany. Był dopiero poniedziałek, ale pomyślałem, żeby zorganizować romantyczny weekend z Chloe. Może dom, do którego zabrałem ją, gdy pierwszy raz się kochaliśmy? Tak, to powinno być romantyczne. Doskonale znałem Chloe, i wiedziałem, że doceni ten gest. Już naprawę nie mogłem się doczekać. Bardzo za nią tęskniłem, mimo że widywaliśmy się codziennie.

______________________________

HEJ KOCHANI <3 SAMA SIĘ NIE MOGŁAM DOCZEKAĆ, KIEDY WSTAWIĘ PIERWSZY ROZDZIAŁ, WIĘC TYM BARDZIEJ MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBAŁ ;*
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA - TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE :)
JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA/NY O NOWYCH ROZDZIAŁACH A JESZCZE SIĘ NIE ZGŁOSIŁEŚ/AŚ, ZAPRASZAM TUTAJ :)
I DO NASTĘPNEGO, MIŁEGO WIECZORKU SKARBY <3






15 komentarzy:

  1. Wiesz ze cię kocham xd ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa kocham kocham kocham kocham, aż nie wiem co napisać ❤❤ tylko co z dylanem i maggy ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham 😍,czekam na następny ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww <33 jakie słodziaki *-* Nie spodziewałam sie że Charles będzie już taki duży w następnej części <333 Jestem ciekawa co dalej ma w planach ta słodka rodzinka <33 Świetny rodzinny roździał, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega!!! Naprawdę,jakbym czytała inną historię 😍😍😍 Tylko szkoda ze dopiero teraz się skapnelam ze wstawilas juz nowy rozdział 😂 Czemu nie informiwałas na asku? Tak to dawno bym juz przeczytała 😍😃😂

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)