sobota, 20 maja 2017

Rozdział 11

Justin
Przebudziłem się, słysząc jak telefon okropnie głośno wibrował na szafce nocnej, robiąc cudaczne manewry. Nie miałem ochoty odbierać, bolała mnie głowa. Coś jakby w dziwaczny sposób przewiercało na wylot moją czaszkę. Skwasiłem się podnosząc ostrożnie jedną powiekę, gdy zdałem sobie sprawę, że łóżko jest puste. Oprócz mnie rzecz jasna, więc pomyślałem, że to Chloe. Było chyba wcześnie ale nie potrafiłem tego stwierdzić, słońce wdzierało się przez zasłony już pewnie od szóstej. Sięgnąłem po komórkę i wręcz rzucając z powrotem głowę na poduszkę, co dużo mnie kosztowało, z uśmiechem na twarzy wcisnąłem zieloną słuchawkę. Chciałem usłyszeć jej delikatny głos.
-Cześć, Kochanie.
-Ehm. Cześć Justin. Co za miłe przywitanie.
Otworzyłem niechętnie oczy, gotowy nimi przewrócić, gdy usłyszałem po drugiej stronie słuchawki ucieszony i radosny głos Sary. Nie spodziewałem się, że to ona, ale nie powinno mnie też to za bardzo dziwić. Tak, była natrętna. Podniosłem się niechętnie i spojrzałem na zegarek. Była siódma. Czego ona ode mnie chciała o tej godzinie?
-Stało się coś ważnego, że dzwonisz do mnie o tej porze?
Naprawdę nie miałem ochoty wdawać się z nią w żadnego rodzaju dyskusje. Chciała rozmawiać o wczorajszym wieczorze? Nie powinna chyba do tego wracać by pokazać chociaż trochę skruchy.
-Chciałam tylko upewnić się, że.. wszystko w porządku.
-A co mogłoby być nie tak?! Dziękuję za troskę, ale to chyba nie potrzebne… Nie musisz się o mnie martwić, umiem sam o siebie zadbać. Mam też żonę. To nie ja przesadziłem wczoraj z alkoholem.
Wstałem z łóżka, poprawiając bokserki. Miałem ochotę po prostu się rozłączyć, ale zdałem sobie sprawę, że to co właśnie powiedziałem nie było za bardzo miłe. Przetarłem oczy, idąc do łazienki. W słuchawce panowała przez chwilę cisza, a ja poczułem wyrzuty sumienia. Zastanawiałem się czy powinienem coś dodać, czy czekać.. na coś.
-Ehm.. masz racje. Nie powinnam dzwonić… W takim razie.. do zobaczenia w pracy.. Justin.
Nie zdarzyłem odpowiedzieć a Sara rozłączyła się.
-Cholera.
Palnąłem sam do siebie, naprawdę nie powinienem być taki niemiły. Opłukałem twarz zimną woda i poczułem jakiegoś rodzaju ulgę. Nie było tak źle, jak jeszcze przed chwilą zanim otworzyłem oczy. Spojrzałem na komórkę i zobaczyłem kolejne połączenie. Tym razem była to jednak Chloe.
-Cześć, Kochanie.
Zabrzmiało to odrobinę dziwnie, ale.. natychmiast odsunąłem od siebie myśl o telefonie z przed chwili. Cieszyłem się, że ją słyszę.
-Cześć, Skarbie. Wracasz? Nie jest za wcześnie?
Słyszałem, że siedzi w aucie, w tle cicho leciała muzyka. Było przecież dopiero niewiele po siódmej. Sięgnąłem po szczoteczkę do zębów, opierając się o pralkę.
-Niee, w sumie i tak nie mielibyśmy co robić. Charles zjadł śniadanie a Sam pojechał do pracy. Jest środek tygodnia.
Chloe zaśmiała się cicho, a do mnie dotarło, że nie powinienem był  tyle wczoraj pić.
-Ashley niespodziewanie musiała jechać już wczoraj wieczorem. Plany nieco się zmieniły, ale Sam chcę, żebyśmy przyjechali do niego na jakiś weekend.
-Nie jadłaś śniadania?
Chloe znów się zaśmiała. Ja też. Wiedziałem o co jej chodzi.
-Z całej tej historii wyłapałeś tylko to, że nie wspomniałam o swoim śniadaniu?
-Też Cię kocham. Przygotuje coś, masz na coś ochotę? Kiedy będziesz?
Wypłukałem szybko usta i wychodząc w pośpiechu z łazienki, sięgnąłem po krótkie spodenki. Założyłem je na siebie pośpiesznie, ramieniem przytrzymując telefon. Spojrzałem na rzucone przy schodach buty. Powinienem ogarnąć dom.
-Jestem prawie w domu i .. dzwoniła do mnie przed chwilą Maddie. Mellanie pytała czy nie przywiozłabym do nich Charlesa. Co Ty nas to? Odebrałabym go wieczorem. Albo jutro. Maddie zaprosiła nas na obiad.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, byłem za. Miałem więcej czasu na posprzątanie, i podobał mi się pomysł spędzenia dnia tylko z Chloe.
-Charles chce tam jechać?
-Cieszy się.
-W takim razie czekam na ciebie z śniadaniem.
-Jeśli mam go zawieść do Maddie, nie wyrobie się.
-Wiem.
-Nie idziesz do pracy?
Naprawdę nie miałem ochoty patrzeć dziś na Sarę. Ta współpraca powoli przestawała mi się podobać. Nie chciałem o tym rozmawiać z Chloe przez telefon. W ogóle nie miałem na to ochoty.
-Nie. Dziś nie… Porozmawiamy o tym w domu, do zobaczenia. Czekam na Ciebie.
-Paa.
Znów się uśmiechnąłem, słysząc po drugiej stronie słuchawki radosną Chloe. Miała dziś dobry dzień, zdecydowanie przyda mi się jej towarzystwo.

***

-Nie macie dziś nic ważnego w biurze?
Chloe siedziała naprzeciwko mnie, skupiając się na skubaniu słonecznika z bułki. Chciało mi się śmiać, gdy na nią patrzałem, to było słodkie. I śmieszne. Nabiłem na widelec plasterek pomidora i wyciągnąłem rękę w kierunku pięknej kobiety. Chloe spojrzała na mnie z uśmiechem, wiedząc że nie pozwolę jej odejść od stołu, dopóki naprawdę czegoś nie zje. Wydawało mi, że jej kości policzkowe są chyba bardziej widoczne.
-Dziękuję.
-Smacznego. Nie masz apetytu?
Chloe sięgnęła po szklankę soku, a ja zacząłem uważnie się jej przyglądać.
-Mam. Nie patrz tak na mnie.
Zaśmiała się, przekręcając oczami.
-Czemu robisz sobie wolne?
Nie chciała odpuścić, ale to nie dziwiło mnie to.
-Ehm.. Miałaś racje. Powinienem wykorzystać to, że Ty też planujesz wziąć wolne. To dobrze nam zrobi. Więcej czasu spędzimy we trójkę.
-Naprawdę?
Chloe odłożyła pośpiesznie wszystko co miała w rękach i wstała od stołu. Podeszła do mnie szybko okrążając stół. Usiadła mi na kolanach, a ja chętnie ją objąłem w pasie. Złapała za moje policzki i złożyła na moich ustach długi i namiętny pocałunek. Ucieszyło ją to. Trochę źle poczułem się z tym, że to zachowanie Sary mnie do tego zmusiło. Byłem na siebie zły, że w ogóle zgodziłem się tam wczoraj pójść. Miałem złe przeczucie. Chciałem jej powiedzieć o rozmowie z Sarą, ale nie w tym momencie. Nie chciałem psuć chwili. Uśmiechnąłem się, gdy Chloe na mnie spojrzała.
-Na co masz ochotę?
-Teraz?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem, przygryzając przy tym wargę. Teraz byłem pewien, że ten pomysł na pewno jest dobry. Chloe pokiwała twierdząco głową.
-Nie skończyłaś jeść.
Chloe zaśmiała się i wstała. Myślałem, że ma zamiar zając z powrotem swoje miejsce przy stole, ale zamiast tego, jednym ruchem zdjęła z siebie koszulkę. Rzuciła ją na podłogę obok mojego krzesełka i siadła na moich kolanach okrakiem. Moje ręce od razu powędrowały na jej nagie plecy. Ładnie pachniała. Spędziłem bez niej tylko jedną noc, a tak bardzo zdążyłem się stęsknić. Moje krocze reagowało na jej dłonie w ekspresowym tempie. Zabrałem jej sprytne palce od mojego rozporka i wstałem z nią, składając na jej szyi krótkie i mokre pocałunki. Chloe owinęła mnie w pasie swoimi nogami, i odrobinę odchyliła do tyłu głowę. Posadziłem ją na stole, wplątując w jej włosy swoje palce. Otworzyła usta łapiąc mnie za tyłek, i przyciągając do siebie. Zaśmiałem się a Chloe podwinęła po góry moją koszulkę. Złożyłem na jej ustach jeszcze jeden przedłużany pocałunek, i pomogłem jej całkowicie pozbyć się mojej górnej garderoby. Zamknąłem oczy, gdy poczułem jej język ma swoim brzuchu. Ześlizgnęła się ze stołu, z powrotem łapiąc za moje spodnie. Mój przyjaciel reagował coraz szybciej. Zacisnąłem szczękę, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Chloe odsunęła się ode mnie kawałeczek, przygryzając wargę. Oparła się o stół, spuszczając wzrok.
-Możemy udawać, że tego nie słyszymy.
Spojrzała na mnie nie pewnie i gdy znów miałem ją pocałować, dźwięk ponownie rozproszył się po całym domu. Tym razem bardziej niecierpliwie.
-Może jednak powinnam sprawdzić kto to..
-Czekaj, ja to zrobię.
Pocałowałem Chloe szybko i ruszyłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zastygłem w miejscu. Nie spodziewałem się jej tutaj. Przekraczała wszelkie granice. Chciałem powiedzieć cokolwiek, ale otworzyłem jedynie usta.
-Cześć, Justin.
-Co Ty tutaj robisz?
Poczułem się trochę niezręcznie, stojąc przed nią bez koszulki. Odkaszlnąłem, chcąc znów zwrócić jej uwagę.
-Nie było Cię w pracy, i.. pomyślałam, że to przeze mnie.
-To źle myślałaś. Powinnaś już iść.
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że Chloe przysłuchuje się naszej rozmowie. Czułem za plecami jej obecność. Zwykle nie podnoszę głosu na kogoś, kto staje przed moimi drzwiami.. Zacisnąłem szczękę, gdy Sara zrobiła krok do przodu. Nie chciała jeszcze odchodzić.
-Chciałam przeprosić.
-Nie musisz..
Chciałem, żeby sobie poszła..
-Muszę. Doskonale wiesz co chce powiedzieć. Mam nadzieję.. To co się wczoraj wydarzyło.. nie powinno się wydarzyć, wiem.. To co powiedziałam było nie na miejscu.. ten pocałunek.. naprawdę nie powinnam tego..
Sara przestała mówić a ja jedynie zacisnąłem powieki. Czułem na plechach oddech Chloe.
-Powinnam pójść.
Sara bez dłuższego namysłu odwróciła się i odeszła. Odwróciłem się do Chloe, zatrzaskując drzwi. Chciałem do niech podejść, ale Chloe odsunęła się o krok. Przez chwilę patrzała mi w głęboko w oczy, ale po chwili spuściła wzrok.
-O czym ona mówiła?
-To nie tak, Chloe..
Chciałem ją dotknąć, ale Chloe znów się cofnęła. Ściskała jedynie przy piersiach swoją koszulkę. Miałem ochotę złapać za coś, i rzucić tym z całych sił o ścianę..
-A jak.. !! Całowaliście się?.. Co nie powinno się wydarzyć ?!?!?!?!
Chloe krzyczała, a ja przejechałem dłonią po twarzy. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć i powiedzieć jak było, ale Chloe nie chciała mnie słuchać.
-Przespałeś się z nią?
Spoważniała, a mnie zamurowało. Nie obchodziło mnie, że nie chciała teraz znosić mojego dotyku. Podszedłem stanowczo łapiąc Chloe za rękę. Miała łzy w oczach.
-Nie! Zwariowałaś? To nie tak.. wytłumaczę Ci jak było..
-Słyszałam co powiedziała..
-Nie.. to nie tak, nie chodziło jej o to!
Po policzku Chloe spłynęła łza, a ja poczułem jak strasznie ściska mnie w brzuchu. Poczułem strach.
-Wczoraj byliśmy w barze.. mówiłem Ci. Upiła się, a ja tylko zamówiłem jej taksówkę!
-Bardzo romantycznie..
Chloe wyrwała swoją rękę, przecierając nos. Chciała się odwrócić, ale nie mogłem jej na to pozwolić. Łamało mi się serce, gdy widziałem ją w taki wstanie..
-Nie. Posłuchaj mnie!
-Nie mam ochoty Cię więcej słuchać!
Podeszła do stołu i chwyciła moją koszulkę. Odwróciła się i rzuciła ją we mnie z całych sił. Nie mogłem uwierzyć w to, co się właśnie dzieję.
-Co ty do cholery wyprawiasz?
-Wynoś się! Albo ja to zrobię..
Przesunęła hałaśliwie krzesło, idąc w kierunku schodów. Nie potrafiłem się odnaleźć w tej sytuacji.. nie docierało do mnie co się dzieję. Podszedłem do niej szybko przywierając ją do ściany. Chloe kiwała jedynie przecząco głową. Kolejne łzy kapały po jej policzkach.
-Nie dotykaj mnie..
Powiedziała dużo spokojniej i ciszej.
-Chloe daj mi to do cholery wyjaśnić!
-Nie chcę tego słuchać..
Nie obchodziło mnie to, chciałem jej to jak najszybciej wytłumaczyć. Jej widok mnie przerażał.
-Nie pocałowałem jej! Ani ona mnie.. W ogóle się nie pocałowaliśmy.. Chloe nie dotknąłem jej, rozumiesz?!..
-Justin..
Odwróciła wzrok, a ja złapałem za jej policzki, zmuszając ją tym, żeby na mnie spojrzała.
-Nie! Daj mi dokończyć. Wyszedłem z nią na zewnątrz. Czekaliśmy na taksówkę. Była tak pijana, że nie była w stanie sama ustać! Chciała zaprosić mnie do siebie, ale ja jasno powiedziałem, że posuwa się za daleko. Że mam Ciebie, a ona jest jedynie koleżanką z pracy.. Wyznała, że chciała mnie pocałować! I to tyle! Za to chciała przeprosić! Nie pocałowaliśmy się, wpakowałem ją do taksówki i odjechała.. Wróciłem do domu, Chloe. Sam! Nic się nie wydarzyło..
Chloe wpatrywała się we mnie bez żadnego wyrazu twarzy. Nie miałem pojęcia o czym myśli i jak to odbiera. Wiedziałem tylko, że musi mi uwierzyć.
-Chloe, było dokładnie tak jak powiedziałem. Nie dotknąłem Sary! Kocham Cię!
Chloe zasłoniła twarz dłońmi i zaczęła płakać. Objąłem ją bez namysłu i poczułem ulgę, gdy mnie od siebie nie odepchnęła. Nie miałem pojęcia co może mieć teraz w głowie. Przytuliłem ją do siebie mocniej, gdy poczułem jak się trzęsie. Pocałowałem ją w głowę, a Chloe odepchnęła mnie od siebie.
-Chloe..
-Justin, chcę pobyć sama.
Ruszyła w stronę schodów a ja zacisnąłem zęby.
-Chloe, proszę Cię.
-Nie chcę teraz rozmawiać.
Wbiegła na górę, zamykając się w sypialni. Chwyciłem za wazon z kwiatami, rzucając nim z całych sił przed siebie. Nie wiedziałem co mam myśleć. To było chore.

 _______________________________________________

KOCHANI, ODŚWIEŻAM OSOBY, KTÓRE CHCĄ BYĆ INFORMOWANE O NOWYCH ROZDZIAŁACH. JEŚLI CHCESZ, ABYM POWIADAMIAŁA CIE NA BIEŻĄCO, ZOSTAW W KOMENTARZU LINK DO SWOJEGO KONTA NA TWITTERZE, ASKU CZY JAKIMKOLWIEK INNYM PORTALU ( KTÓRE JAK TAKŻE POSIADAM, NIE POWIADAMIAM NA FACEBOOKU ;)) O ---> TUTAJ <---
DZIŚ PÓŹNYM WIECZOREM ODŚWIEŻAM LISTĘ, A AKTUALNA ZNIKA( Z TEGO WZGLĘDU, ŻE NIE WSZYSTKIE KONTA SĄ NADAL AKTYWNE, A NIE BĘDĘ POWIADAMIAŁA NA DARMO), MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE BĘDZIE ONA PUSTA <3 MIŁEGO WIECZORKU SŁONECZKA 

11 komentarzy:

  1. https://ask.fm/ananas951 �� Rozdział super tylko ta głupia Sara no �� Czekam na następny ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ale poczekam tyle ile trzeba a ja jestem na instagramie nazywam się @kpop_fighting
    Mam nadzieję że masz instagrama :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak mnie ta Sara denerwuje. No zniszczyłabym ja po prostu. Rodzial świetny 💕 (jak zawsze xd)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham 😍❤️😍❤️😍😂😂

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejku, ale się porobiło. Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże co za szmata jedna! Nie nawidze jej! 👹👹👹👹👹

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)