niedziela, 26 lutego 2017

Rozdział 4

Stałam przy łóżku Charlesa i nerwowo bawiłam się palcami. Justin obejmował mnie, głaskając po ramieniu. Lekarz był wyjątkowo miły i delikatny, ale wyraz twarzy Charlesa do niczego mnie nie przekonywał. Pociągał nosem i miał skwaszoną minę. Nie podobało mu się to, tak samo jak mi.
-Musisz to wypić. Jest troszeczkę niesmaczne, ale na pewno pomoże Ci, i rodzice będą mogli zabrać Cię rano do domu.
Charles zerknął na mnie, a ja uśmiechnęłam się, namawiająco. Wypił powoli niedobre lekarstwo, zaczynając znów płakać.
-Jesteś bardzo dzielny.
Mimo tego, że Charles znów się zanosił, a łzy leciały mu jak groch, lekarz pochwalił go. Gdy tylko wstał i do nas podszedł, ja usiadłam na łóżku obok przepięknego chłopczyka i złapałam go za rękę. Zaczął płakać jeszcze głośniej, wyciągając do mnie ręce.
-Skarbie, już po wszystkim. Nie będziesz musiał tego więcej pić, jesteś bardzo, ale to bardzo bardzo dzielny.
Bujałam się lekko na boki, a Charles wtulił policzek w moje ramię. Uspakajał się powoli, bawiąc się zapięciem od mojego łańcuszka. Przysłuchiwałam się rozmowie Justina z lekarzem, głaskając go po włosach.
-Po lekach gorączka powinna spaść. Myślę, że wymioty także ustaną, ale rano na wszelki wypadek przepisze mu coś, gdyby sytuacja się powtórzyła. Takie dolegliwości nabierają na silę wieczorami, zwłaszcza u dzieci. Jeśli państwo chcą, mogą oczywiście zostać, a chłopiec powinien jak najszybciej zasnąć.
-Dziękuję panie doktorze.
Pocałowałam Charlesa w policzek i ułożyłam go na poduszkach, naciągając kołdrę. Widać było, że jest zmęczony. Kilka razy wymiotował. Justin podszedł do nas i pocałował Charlesa w czoło.
-Będę spał tutaj sam?
Justin uśmiechnął się szeroko i zerknął na mnie. Później znowu spojrzał na syna.
-Oczywiście, że nie. Będziemy tutaj z mamą cały czas. Śpij już, Skarbie.

Siedziałam z Justinem w fotelu, z przerzuconymi przez jego uda nogami. Wtulona byłam policzkiem w jego umięśniony tors, a Justin delikatnie głaskał mnie po włosach. Była godzina może około drugiej w nocy, a Charles na całe szczęście spał i ani razu się jeszcze nie obudził. Nadal miał zaczerwienione policzki, ale miałam wrażenie, że gorączka zniknęła. Usłyszałam wibracje telefonu gdzieś za sobą w torebce i pomyślałam o Maggy. Nie miałam pojęcia jak potoczył się jej wieczór z Davidem, ale miałam nadzieję, że chociaż dla niej skończyło się to dobrze.
-Śpisz, Kochanie?
Usłyszałam szept Justina i uśmiechnęłam się do siebie.
-Nie chcę spać, kiedy Charles się obudzi.
Poprawił się pode mną,  i zaczął głaskać mnie po łydce. Pocałował mnie w głowę, a ja podniosłam na niego wzrok.
-Kotku, powinnaś odpocząć, ja będę nad wami czuwał. Po to tu jestem.
Uśmiechnęłam się i podniosłam lekko, żeby złożyć na jego ustach pocałunek. Położył dłoń na moim policzku i odpowiedział na pocałunek. Wplątał delikatnie palce w moje włosy i pocałował w nos. Zaśmiałam się bezgłośnie i z powrotem się w niego wtuliłam.
-I tak nie mogę zasnąć.
-Za dużo się przejmujesz. Wszystko będzie dobrze, już jest lepiej.
-Wiem, ja tylko.. zastanawiałam się czy chcesz psa.
-Psa?
Justin zaśmiał się cicho, a ja na niego spojrzałam.
-Może powinniśmy kupić mu tego psa, jeśli to go uszczęśliwi.
-Nie jestem pewien czy opiekunka poradziłaby sobie i z Charlesem i z psem.
No tak. Miał racje. W zasadzie Charles już nie wróci do szkoły, i jakby nie było już ma wakacje. Nie przepadałam za opiekunkami, ale nie było innego wyjścia. Pomyślałam jednak, że może znalazłabym kogoś, kto przez te dwa miesiące poprowadziłby zajęcia za mnie. Swoją papierkową pracę oddałabym Jean, myślę, że zadowolona byłaby z podwyżki.
-Szczerze, to myślałam, żeby wziąć wolne. To w końcu moja szkoła, nie muszę pytać nikogo o pozwolenie. I nie musielibyśmy zatrudniać opiekunki. Wolałabym sama zajmować się Charlesem, niż martwić się, czy opiekunka daje sobie z nim radę.
-I z psem.
Justin znów się zaśmiał, a ja potaknęłam twierdząco głową.
-Charles na pewno się ucieszy. I.. myślę, że to dobry pomysł. Ty też powinnaś odpocząć od pracy.
-A ty? Kiedy Sara zacznie prace? Mogłaby Cię na trochę zastąpić.
-Jutro jest jej pierwszy dzień. Postaram się jak najszybciej jej wszystko wytłumaczyć. Mam nadzieję, że pójdzie łatwo.
Podniosłam się, spoglądając na jego twarz. Chyba nie mówił poważnie. Zapewne do rana nie zmruży oka i ma jeszcze zamiar jechać do biura? Justin widząc moją minę niepewnie przejechał dłonią po moich plecach.
-Justin potrzebujesz snu. Nie może cię nikt zastąpić?
-David?
Zapytał unosząc do góry brwi. Miał racje. David nie będzie pewnie wstanie rano wstać. Tak jak i Maggy. A tylko on był wstanie zająć się pracą Justina. Wiedział na czym ona polega i chyba tylko on by się w tym sprawdził. No i Sara.
-Tata. Na pewno się tym zajmie.
-Chodź tu.
Justin z powrotem mnie objął, a ja się do niego przytuliłam. Zaczął nucić coś pod nosem, chcąc zakończyć tą rozmowę. Naprawdę byłam zmęczona. Nie miałam siły dyskutować z nim, ani negocjować. Zamknęłam oczy, gdy poczułam jego nos w moich włosach.

***

Otworzyłam gwałtownie oczy, gdy usłyszałam śmiejącego się Charlesa. Podniosłam się szybko i zdałam sobie sprawę, że śpię w jego pokoju. Zegarek na jego szafce nocnej pokazywał dwunastą godzinę, a ja nadal miałam na sobie ubrania z wczoraj. Wstałam pośpiesznie i ruszyłam na dół. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Charles z Maggy coś chyba gotują. Zaśmiałam się, gdy siedzący na blacie Charles, dyskretnie nabrał do rączek trochę mąki i dmuchnął Maggy w twarz. Dziewczyna zaczęła go gilgotać, wcześniej udając bardzo zdziwioną.
-Dzień dobry.
Spojrzeli na mnie a ja weszłam wolnym krokiem do środka.
-Mamo, wstałaś!
Maggy podniosła Charlesa i postawiłam go na nogi, a ten szybko do mnie podbiegł, wyciągając ręce. Gdy go podniosłam objął mnie za szyję, składając w usta długi pocałunek.
-Ojej, jakie miłe przywitanie.
-Wiesz, nie chciałem Cię budzić. Ciocia też. Radzimy sobie.
Pocałowałam go w czoło, przyglądając się jego twarzy. Wyglądał jakby wcześniej w ogóle nic mu nie dolegało. Był zdrów jak ryba.
-Dobrze się czujesz, Skarbie?
-Tak. Przed chwilą dzwonił tata, nie musisz się o mnie martwić.
Uśmiechnęłam się szeroko podchodząc z nim do Maggy. Pocałowała mnie w policzek, a ja posadziłam Charlesa z powrotem na blacie. Piekli ciasto. Zaśmiałam się, ale za chwilę spoważniałam.
-Justin w pracy?
Pokiwała twierdząco głową, a ja spojrzałam na bawiącego się pudełkiem od mąki Charlesa.
-A David?
Uśmiechnęła się pod nosem i otworzyła piekarnik. Nie wiedziałam co miał oznaczać ten jej uśmieszek.
-Wrócił taksówką zaraz po tym jak pojechaliście z Charlesem do szpitala.
-To czemu się tak śmiejesz? Coś się wydarzyło?
-Mogę iść obejrzeć bajkę?
Spojrzałam na Charlesa i zdjęłam go z blatu.
-Jasne, tylko nie za długo.
Odpowiedziałam, a on zadowolony pobiegł do salonu i wdrapał się na kanapę sięgając po pilota. Gdy zostałyśmy same, spojrzałam znów na przyjaciółkę.
-Więc?
Zachęciłam ją ponownie do rozmowy.
-Do niczego poważnego nie doszło.
-A do czego doszło?
Zaczęła chować produkty, unikając mojego wzroku. Coś mi tu nie pasowało. Nie chciała mi powiedzieć?
-Maggy.
Oparła się o blat i na mnie spojrzała. Uśmiechała się sama do siebie.
-Całowaliśmy się. Nic więcej.
-I dlatego się tak szczerzysz? Bo się całowaliście?
-Oj, Chloe. Po prostu David mi się podoba. I fajnie nam się rozmawiało. Justin kazał Ci przekazać, żebyś do niego zadzwoniła kiedy się obudzisz.
Spojrzałam na zegarek. Było piętnaście po dwunastej. A Justin nadal siedział w pracy i nie zmrużył ani na chwilę oka. Nie chciałam do niego dzwonić. Chciałam do niego pojechać i spróbować wyciągnąć go z tego biura.
-Maggy, mogłabyś się zająć jeszcze trochę Charlesem? Zrobiłabym zakupy i zajechała na chwilę do Justina. Mam nadzieję, że to nie problem.
-Jasne, że nie. Charles jest bardzo grzeczny, zostanę z nim ile tylko będziesz chciała.
Uśmiechnęłam się i dałam Maggy szybkiego buziaka w policzek.
-Dziękuję.

***

Wysiadłam z windy, bawiąc się kluczykiem od auta. Była dziś śliczna pogoda, przez co udzielał mi się dobry humor. Od razu ujrzałam uśmiechniętą Megan po drugiej stronie biurka. Była przemiła i naprawdę ją lubiłam. Gdy tylko mnie ujrzała, wstała i podeszła do mnie.
-Dzień dobry.
-Cześć Meg. Justin u siebie?
Spojrzała najpierw na drzwi od biura Justina, a później przygryzła wargę i odkaszlnęła.
-Tak. Z Sarą. Siedzą tam od rana.
W sumie jeszcze nic o tej dziewczynie nie wiedziałam, ale wydawało mi się, że zdążyła już podpaść Megan. Uśmiechnęłam się do niej, łapiąc za ramię.
-Dziękuję.
Odgarnęłam do tyłu włosy i podeszłam do drzwi, delikatnie pukając w nie trzy razy. W sumie dobrze, że zdecydowałam się ubrać sukienkę. Może ta myśl nie była potrzebna, ale na wszelki wypadek wygładziłam ją ręką.
-Proszę.
Po drugiej stronie drzwi usłyszałam Justina i pewnie weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi, zawieszając od razu wzrok na siedzącej tyłem do mnie blond dziewczynie.
-Wszystko masz opisane w trzecim paragrafie. W zielonym segregatorze są załączniki do tego dokumentu.
Justin uśmiechnął się do niej, gdy skończył mówić i spojrzał na mnie. Jego uśmiech powiększył się, po czym wstał od biurka. Dziewczyna odwróciła się, by muc na mnie spojrzeć.
-Dzień dobry, Kochanie. Miałem nadzieję, że zadzwonisz. Czekałem.
Założył pasmo moich włosów za ucho i pocałował krótko. Zanim jednak się ode mnie oderwał, postanowiłam nieco przedłużyć pocałunek. Uśmiechnął się do mnie z przymrużeniem oka i objął w pasie.
-Ehm, Chloe to jest Sara..
Dziewczyna wstała wyciągając w moim kierunku dłoń.
-Sara, to..
-Chloe. Jestem żoną Justina.
Przerwałam Justinowi, a dziewczyna momentalnie spoważniała. Wyglądała, jakby była zawiedzona. Tak to trafne stwierdzenie. Niestety dla niej, ale Justin był mój. Skrzyżowała nogi, chowając dłonie za plecy. Wydawała się być nieco pewniejsza siebie niż jeszcze minutę temu.
-Saro, mogę Cię prosić, abyś zostawiła nas samych? Zrobimy sobie krótką przerwę.
-Oczywiście, Justin.
Uśmiechnęła się do niego, a ja chętnie odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi. Spojrzała na mnie pewna siebie, uśmiechając się złośliwie. Przygryzłam zęby, żeby czasami nie skomentować niegrzecznie jej zachowania.
-Cieszę się, że się polubiłyście.
Odwróciłam się do Justina, gdy skomentował nasze krótkie spotkanie. Oparł się tyłkiem o biurko, a ja podeszłam do niego i zawiesiłam mu ręce na szyi. Chętnie objął mnie w pasie.
-Długo zamierzasz dziś jeszcze pracować? Jesteś wykończony, Skarbie.
Zacisnął powieki lekko się uśmiechając.
-Chciałem jak najszybciej jej to wszystko wytłumaczyć. Żeby mogła mnie zastąpić. Naprawdę chcę spędzić z tobą miłe wakacje.
Uśmiechnęłam się szeroko i złożyłam na jego ustach długiego buziaka.
-To miłe, ale nie spałeś od dwóch dni. Poza tym czy ona nie powinna mieć czegoś, co zakrywa jej tyłek? Ta spódniczka ..
Justin znów mnie pocałował, chcąc mi przerwać. Wplątał palce w moje włosy, szeroko się uśmiechając.
-Nie musisz być o nią zazdrosna.
-Nie jestem zazdrosna.
Odsunęłam się od niego przerywając pocałunek, a Justin się zaśmiał.
-To naprawdę miłe, ale nie jest w moim typie.
-Justin nie jestem zazdrosna.
Zaśmiałam się, gdy złapał mnie za tyłek.
-Jesteś urocza.
Odsunęłam się od Justina i splątałam nasze palce.
-Wrócisz ze mną do domu?
-Teraz? Skarbie mam jeszcze trochę pracy, to nie potrwa długo.
-Proszę. Przełóż to na jutro.
-Skarbie..
Przerwałam mu, składając pocałunek na jego szyi. Zaśmiał się, a ja zrobiłam smutną minę. Justin przymrużył oczy i pokiwał z niedowierzaniem głową.
-Dobrze. Daj mi pięć minut. Powiem Sarze, i przekaże Megan dzisiejsze wydruki.
Pokiwałam głową i ruszyłam do drzwi.
-Czekam w samochodzie.
Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na Sarę. Siedziała z założoną nogą na nogę i bawiła się ołówkiem.
–Do widzenia Megan. Miłego dnia.
Pożegnałam się z dziewczyną za biurkiem i weszłam do windy. Dopóki drzwi się nie zamknęły ani ja, ani Sara nie spuszczałyśmy z siebie wzroku.


21 komentarzy:

  1. Jejku wkońcu wróciłaś. Już nie lubie tej całej Sarah'y coś czuje że przewróci życie Justin'a i Chloe. Rozdział genialny

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo ale niespodzianka ❤ super ze wróciłaś ale rozumiem ze musiałam zawiesić... mam nadzieje ze już będzie Oki 😁😔 a co do tej sary to nie lubię jej ale jak pewnie każdy 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Giń Saro xd Rozdzial świetny i cieszę się ze juz wrocilas. Nie odchodź od nas więcej 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 No i mam nadzieję, że taka sytuacja nie powtórzy się i nie będę musiała niczego zawieszać z takich powodów .. <3

      Usuń
  4. Mega!!! Jakaś ta Sara Podejrzana ... 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Idiotko,piszesz zjebane opowiadania czytam i leje błagam podnieście mnie z podłogiXD Najgorsze i najbardziej idiotyczne opowiadanie jakie czytałam-,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawiść zwalczaj miłością dlatego <3 dla ciebie drogi hejterze

      Usuń
    2. Widze, że mamy do czynienia z amebą.

      Usuń
    3. Cofasz się tylko w ewolucji ...

      Usuń
    4. W takim razie nie rozumiem jedynie dlaczego tracisz swój cenny czas na czytanie tego. Jeśli mi się coś nie podoba od razu z tego wychodzę, a nie wyzywam. ale to może dlatego, że jestem idiotką <3

      Usuń
  6. Cudo!!! Cieszę się że już wróciłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie że wróciłaś 😊 Oby ta Sara niczego nie popsuła😝 Rozdział jak zwykle świetny💞

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo!!! Ale kiedy pojawi się nowy rozdział???? Ja tak bardzo za tym tęsknię! Tak że pytam się kiedy????

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)