To był kolejny piękny dzień.
Piękny, pomimo wczorajszych wydarzeń. Wiedziałam, że nie mogę zepsuć go
nienawiścią do tej bezmyślnej dziewczyny, a Justin wybrał drogę do kieliszka.
Razem z tatą i Oliver’em. To właśnie tej trójki nie było z nami w kuchni dzisiejszego
ranka.
-Chloe, kochanie.. może
przeniesiemy się do ogrodu? Tak pięknie świeci słońce.
Lee spojrzała na mnie z
miną, jakby ją olśniło. To był dobry pomysł. Chyba nie jedliśmy śniadania w
takim wielkim gronie od naszego ślubu z Justinem.
-Tak. Poproszę Justina, żeby
rozłożył parasol. Jak tylko go obudzę.
Zaśmiałam się i odłożyłam
talerz. W tym czasie zeszła do nas Maddie z Mellanie.
-Śniadanie w ogrodzie? To
dobry pomysł.
-Może pobiegniesz na górę, i
obudzisz dziadka, co Skarbie?
Mellanie zadowolona pokiwała
głową, że się zgadza i z powrotem ruszyła do góry. Kuchnia była zatłoczona bez
facetów a co dopiero, gdy wstaną.. Charles złapał mnie za rękę idąc ze mną po
schodach.
-Tata też śpi?
-Tak. Pójdziemy go obudzić.
Zadowolony wyprzedził mnie i
ruszył do naszej sypialni. Nie wchodziłam do środka. Oparłam się w wejściu,
przyglądając się jak Charles skacze po Justinie.
-Tato, musisz się obudzić.
Spóźnisz się na śniadanie.
Chłopczyk powiedział z
oburzeniem w głosie. Justin otworzył jedno oko, nawet się nie ruszając.
Wiedział, że nie ma wyjścia i nie może kontynuować drzemki. Śniadanie było
najważniejszym posiłkiem dnia i to Justin najczęściej mu to powtarzał.
-Skarbie, zaraz zejdę na
dół, dobrze?
-Tak!
Charles wziął sobie do serca
słowa taty i uważnie zszedł z niego, ześlizgując się na dywan i wybiegając z
sypialni. Justin złapał się za głowę, a mi chciało się odrobinkę śmiać.
Przesadzili wczoraj z alkoholem. Naprawdę przesadzili.
-Która jest godzina? Nie
mogę iść dalej spać?
Weszłam do środka wolnym krokiem.
Naprawdę się nie wyspał, a mnie śmieszyło to coraz bardziej. Było to też na
swój sposób urocze.
-Nie możesz. Zgłosiłam Cię
do montażu parasola. Jest dziesiąta godzina i wszyscy czekają aż wstaniecie.
-My?
-Ty, Oliver i twój tata.
-Chyba przesadziłem.
Justin zamknął oczy i z
powrotem wygodnie zaszył się w pościeli. Usiadłam na łóżku, a on chętnie
wyciągnął rękę, by złapać mnie za kolano.
-Tak, przesadziliście. Ale
musisz wstać. Proszę.
To ostatnie dodałam z
mocniejszym akcentem, a Justin spojrzał na mnie chyba z lekkimi wyrzutami
sumienia. Mogłabym się założyć, że pomyślał o wczorajszej wizycie niechcianego
gościa.
-Okej.
Uśmiechnął się i niechętnie
podniósł głowę z poduszki, siadając obok mnie.
-Chyba poplamiłem koszulę.
-Tak. Wylądował na niej kieliszek
z czerwonym winem. Przyniosłam Ci nową z auta. Wisi na szafie.
Odwrócił się, krzywiąc się
odrobinę, a później znów na mnie spojrzał. Miałam wrażenie jakby wszystko co
robi było w zwolnionym tempie.
-Kocham Cię, wiesz?
-Yhym.
Uśmiechnęłam się i złożyłam
na jego ustach szybki pocałunek. Wstałam i podeszłam do drzwi.
-Jesteśmy w ogrodzie.
***
Pogoda nieco się pogorszyła.
Chmury przykryły słońce, ale za to wiatr wydawał się być nieco przyjemniejszy. Charles
siedział mi na kolanach i próbował złożyć swojego robota z powrotem w samochód.
Był przy tym skupiony i chyba postanowił, że nie wróci do zabawy z kuzynostwem,
dopóki nie skończy tego co zaczął. Siedzieliśmy na bujanej ławce i obserwowałam
w międzyczasie co robi reszta. Justin od dłuższego czasu rozmawiał z tatą, ale
nie zawsze potrafiłam domyślić się o czym. Albo oby dwoje przybierali poważne
miny, co świadczyć mogłoby o jakiejś ważnej rozmowie, której przedyskutowanie
musiało zająć dłuższą chwilę, albo śmiali się i gestykulowali, z czego domyślić
nie mogłam się niczego. Mogli rozmawiać o zeszłorocznych wakacjach, ostatnim
wygranym meczu, albo o wczorajszych żartach podpitej Maddie. Nie potrafiłam
tego rozszyfrować.
-Mamo, mogę mieć rybki?
Spojrzałam na syna, który
dalej próbował coś złożyć. Zaśmiałam się pod nosem, bo miałam nadzieję, że
pomysł zwierzątka już dawno mu przeszedł. Zgodziliśmy się z Justinem na psa, a
on nigdy więcej o nim nie wspomniał.
-Rybki? Takie w akwarium?
-Taak!
Spojrzał na mnie na kilka
sekund pokazując przy tym przesadnie zęby w uśmiechu. Był skupiony, ale nie
tylko na swoim zadaniu, ale także na naszej rozmowie. Widziałam to.
-Ostatnio chciałeś mieć
pieska. Później całkiem o nim zapomniałeś. Co jeśli o rybkach też zapomnisz? Je
także trzeba karmić.
-Nie chciałaś pieska.
Powiedział tonem, jakby to
był powód, dla którego zrezygnował z zachcianki. Jakby robił to dla mnie.
Zaśmiałam się.
-Twierdziłam, że wymaga dużo
uwagi i opieki. I nadal tak twierdzę. Jak każde inne żywe zwierzątko.
-Rybki nie będą robić
problemów. Nawet nie wydają z siebie głosu.
Zaśmiałam się i chciałam coś
odpowiedzieć, ale podniosłam głowę, gdy zobaczyłam kątem oka, że Justin idzie w
naszym kierunku.
-A co takiego robią moje dwa
Skarby, co?
-Mamy właśnie bardzo poważną
sprawę. Powinieneś się dołączyć.
Justin usiadł obok nas
bujając ławką. Zaczął zaczepiać Charlesa, a ten odłożył zabawkę na bok. Nie
dziwiło mnie to.
-Co to za poważna rozmowa?
-Zgodzisz się na rybki?
-Rybki?
Justin spojrzał na mnie
zdziwiony i zaraz zaczął się śmiać.
-Dobra, na to się zgodzę. A
co powiecie na spacer?
-Rozmawiałem z tatą. O
Sarze.
Spojrzałam na Justina,
poprawiając sukienkę. Charles zjeżdżał do chwilkę na zjeżdżalni a Mell
pilnowała go i łapała.
-Wiedział o niej.
-Nie ode mnie. Myślałem, że
może ty z nim wcześniej rozmawiałaś.
-Nie.
Zaprzeczyłam szybko. Sama
chciałam na razie tego uniknąć.
-Wiem. Powiedział, że od
jakiegoś czasu widział, że nasze relacje w biurze nie układały się najlepiej.
Wiedział też o naszej kłótni od Maddie. To był jego pomysł, żeby ją zwolnić,
chociaż nie spodziewałem się takiego czegoś.
Uśmiechnęłam się,
przejeżdżając dłonią pocieszająco po jego nodze. Zamartwiał się mimo wszystko.
-Chloe, wiesz, że nic do
niej nie czuję prawda? To co powiedziała.. nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Nie wiem jaki ma w tym interes, nie sądzę, że do kilku tygodniach znajomości..
-Wiem.
Przerwałam.
-Ufam Ci. I mam nadzieję, że
teraz się to skończy. Że obydwoje się od niej odetniemy.
Justin przysunął się do mnie
jeszcze bliżej i założył za moje ucho kosmyki włosów. Zamknęłam oczy, gdy
poczułam na policzku jego nos. Sara była niczym, w porównaniu do tego, co
przeszliśmy już w przeszłości. Z tym też musieliśmy sobie poradzić i miałam
nadzieję, że to niedługo się skończy.
Sara
Otworzyłam okno i poczułam
jak przekręca mi się wszystko w środku na widok tej żałosnej, całującej się
pary. Chloe przeszkadzała mi od samego początku i wiedziałam, że nie pozwoli
nam na zbudowanie wspólnej więzi z Justinem. Rozrywało mnie od środka, gdy
widziałam jak ją dotyka, całuje, uśmiecha się do niej. Czułam zazdrość. Ale tak
było do wczoraj. Byłam pewna, że to ona miała na niego taki wpływ. Zawsze był
dla mnie taki miły i życzliwy.. a wczoraj usłyszałam od niego słowa, których
nigdy w życiu bym się nie spodziewała usłyszeć. Wyznałam mu miłość a on
potraktował mnie w tak podły sposób. Nie mogłam tego odpuścić. Nikomu. Od dziś
miałam nowy cel. Obydwoje pożałują. Zemszczę się za to, że upokorzyli mnie
przed wszystkimi. I Eric.. straciłam pracę. Nie pozostanę nikomu dłużna. Teraz
oni poczują to co ja. Wzięłam głęboki oddech, gdy zobaczyłam jak uroczy
chłopiec podbiega do Justina i Chloe. Charles był taki niewinny. Ale pożałują,
że ze mną zadarli. Nie mogłam dłużej patrzeć jak śmieją się ale wiedziałam, że
ta radość nie potrwa długo. Zemszczę się, Chloe. Czas połączyć siły z Twoim
innym wrogiem.. Wygrzebałam z torebki telefon wchodząc pośpiesznie w listę
kontaktów. Po krótkiej chwili wahania najechałam na numer Mack’a i wcisnęłam
zieloną słuchawkę.
Chloe
Chwyciłam za szczotkę do
zębów i stanęłam przed lusterkiem. To był wspaniały weekend, poza jednym
niemiłym incydentem, ale dobrze było być już w domu. Charles wykończony
zabawami spał tak mocno, że żaden hałas nie był w stanie go obudzić.
-Kochanie, idziesz do łóżka?
Spojrzałam w stronę
otwartych drzwi, gdy usłyszałam Justina. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyplułam
wodę i wypłukałam szczoteczkę, odkładając ją do kubeczka.
-Idę.
Sięgnęłam po kosmetyczkę w
poszukiwaniu kremu do rąk, ale coś mnie podświadomie zatrzymało. Od jakiegoś
czasu czułam się dziwnie i miałam inne dolegliwości niż zawsze, ale.. nie
zwracałam na to za bardzo uwagi. Chwyciłam niepewnie za kalendarzyk.
Przełknęłam ślinę i otworzyłam go. Zanim zdążyłam cokolwiek przeczytać poczułam
dziwne ukłucie w brzuchu. A w głowie pojawiła się obca myśl.
-Czekam na Ciebie.
Zignorowałam Justina
otwierając jedynie usta. Było właśnie tak, jak się obawiałam. Spóźniał mi się
okres…
________________________________
PRZEPRASZAM, ŻE AKIE KRÓTKIE, NAPRAWDĘ... ALE NIE MAM OSTATNIO CZASU. PRAWDOPODOBNIE W LIPCU WYJADĘ ZA GRANICE DO PRACY I NIE WIEM CO Z PISANIEM, CZY DAM RADĘ :/ TA CZĘŚĆ OPOWIADANIA NIE BĘDZIE TEZ TAKA DŁUGA JAK DWIE POPRZEDNIE :// WIEM, ŻE OSTATNIO ROZDZIAŁY SĄ KRÓTSZE NIŻ ZWYKLE, PRZEPRASZAM !
O mój boże, ta Sara mogłaby dać już sobie spokój. Oho kolejny mały Bieber widze 😄 Świetny rozdział, mam nadzieję, że dasz radę pisać rozdziały 😉 No nic, życzę miłych i spokojnych wakacji 😙
OdpowiedzUsuńHaha xd dziękuję skarbie 😙
UsuńPrzepraszam...przepraszam...przepraszam...... wiesz mam gdzieś te przeprosiny:(
OdpowiedzUsuńNie masz czasu na pisanie bo to bo tamto. A jak masz czas wolny to ci się nie chce. Weź zrób sobie jakiś taki dzień wolny od wszystkiego i usiądź przed tym czymś na czym piszesz i napisz jakiś jeden albo dwa a nawet trzy świetne i długie rozdziały. Bo jak pójdziesz do roboty to może i wcale nie będziesz miała czasu na pisanie a tak to będziesz miała kilka w zanadrzu ;)
I wtedy nie będzie negatywnych komentarzy a jak napiszesz powiedzmy te trzy świetne i długie rozdziały to będą same pozytywne☺
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
P.S to nie jest negatywny komentarz tylko motywacja do tego żebyś zaczęła dbać i swoich czytelników bo jak pojawiają się ciągłe wymówki to nie dziwię się że są złe komentarze od anonimków. A jak nie masz czasu to weź napisz taki jeden rozdział mega długi i ostatni skoro nie masz czasu na pisanie bo to bo tamto. Były matury to rozumiem. Ale teraz będzie praca późnej może jakiś chłopak później złamane serducho i ...bla...bla...bla...
Więc weź się w garść i jak nie masz czasu to zakończ to ff i idź do tej roboty za granicą
Jasne, oczywiście każdy ma swoje zdanie i szanuje to ☺ Ale mam prawie 20 lat skończyłam szkołę średnią i moim jedynym najważniejszym obowiązkiem nie jest już tylko nauka i odrabiania lekcji. I racja nie będzie juz wymówek nie będę komentować niczego będę po prostu dodawać wam rozdziały, jakoś to wymyślę ☺👌
UsuńOmg!!! Czy to aby kolejny członek rodziny? 😂 Jezu ta Sara jest nienormalna 😓
OdpowiedzUsuń😁😍
Usuń