niedziela, 15 października 2017

Rozdział 33

Naprawdę cieszyłam się, że Justin postanowił pracować w domu, ale zdecydowanie za dużo czasu spędzał przy papierach. Według mnie nie było to aż takie pilne. Chcąc zorganizować sobie jakoś czas, już chyba od dwóch godzin leżałam z Charlesem w jego łóżku. Oby dwojgu nam znudziło się już oglądanie bajek i granie w gry planszowe. Poza tym była już późna godzina. Ocknęłam się, gdy mały zaczął się wiercić.
-Mamooo? Śpisz?
Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Zawsze mnie o to pytał, gdy przy usypianiu przestawałam bawić się jego włosami. Lubił to tak samo jak Justin. Z resztą i ja też.
-Nie, Skarbie. Zamyśliłam się tylko. Za to Ty powinieneś spać już dawno.
Charles odwrócił się bokiem w moją stronę, a ja z powrotem zaczęłam nawijać sobie na palce jego krótkie loczki. Przyglądał mi się przez chwilę z uwagą, a później wtulił bardziej w poduszkę.
-Jesteś jeszcze zła?
W pierwszej chwili nie wiedziałam o czym mówi, ale później przypomniał mi się dzisiejszy telefon nauczyciela. W innych okolicznościach pewnie poniósłby za to jakieś nawet małe konsekwencje, ale w tej sytuacji było mi go żal. I w jakiś sposób czułam się za to winna. Nigdy nie chciałam, aby pomyślał, że gdy na świat przyjdzie fasolka, to czy ja, czy Justin przestaniemy go kochać. Oczywiście tak się nie stanie w najmniejszym nawet stopniu i miałam zamiar tłumaczyć to Charlesowi tyle razy ile będzie to konieczne. Pocałowałam go w głowę.
-Nie. Byłam zła tylko przez chwilę. Ale wiesz, że to i tak nie powinno się wydarzyć, prawda?
-No wieeem.. Ale tata jest na mnie zły, tak?
-Nie, Kochanie. Nie jesteśmy źli. Ani ja, ani tata.
Charles położył się gwałtownie na plecach, i wbijając wzrok w sufit, skrzyżował na piersi ręce.
-To dlaczego siedzisz ze mną tak długo? Jest zły na Ciebie?
Zaskoczył mnie tym pytaniem i na początku odrobinę zwątpiłam. Podniosłam się z poduszki i naciągnęłam na Charlesa kołdrę. Przytulił ją do siebie, wystawiając jedynie głowę.
-Nikt nie jest na nikogo zły. A ja siedzę tutaj tak długo dlatego, że nie spieszy Ci się do spania. Jest już prawie dziesiąta, rano nie będziesz mógł podnieść się z poduszki. Chyba tym razem to tata przyjdzie Cię obudzić.
Pocałowałam go w czoło i wstałam z łóżka. Odwrócił się w moją stronę, gdy podeszłam do drzwi i się uśmiechnął. Doskonale wiedział jak wygląda wstawanie z Justinem. Nie ma wymówek ani żadnego „ale”. W przeciwnym razie Justin niesie go jeszcze śpiącego prosto do łazienki. Zaśmiałam się cicho bo wiedziałam, że o tym teraz myśli. Najlepiej dla niego iść już spać.
-Dobranoc, mamo.
-Zgaś lampkę.
Charles sięgnął po ozdobny sznureczek a pokój zaszedł ciemnością. Wnętrze oświetlało jedynie światło z korytarza. Wiedziałam, że zaśnięcie nie zajmie mu zbyt długo. Mimo wszystko był zmęczony, o tej godzinie już zazwyczaj spał.
-Dobranoc, Skarbie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam po cichu drzwi. Gdy zeszłam na dół stwierdziłam, że Justin nie zmienił nawet za bardzo swojej pozycji. Nadal pochylał się nad stertą dokumentów i szkiców, z podwiniętymi rękawami bluzy. Weszłam do salonu i wiedziałam, że Justin wyczuł moją obecność, ale był zbyt zajęty, żeby nawet cokolwiek powiedzieć. Stanęłam za kanapą i chwyciłam Justina za ramiona.
-Jak tam, myszko? Młody śpi?
Jego jedyną reakcją było pocałowanie mnie w dłoń. Nachyliłam się, by zawiesić się mu na szyi i pocałować w policzek. W odpowiedzi nisko zamruczał.
-Prawie. Ty też powinieneś to odłożyć, jest dziesiąta godzina.
-Daj mi pół godzinki.
Odsunęłam się i zaczęłam masować jego kark. Musiałam rozegrać to jakoś inaczej bo wiedziałam, że nie będzie takie proste odciągnąć go od tego. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu podziałało i Justin oparł się o kanapę. Zadarł głowę do góry, by na mnie spojrzeć i uśmiechnąć się.
-Oo tak.. Chyba tego potrzebowałem.
Zamknął oczy a ja nachyliłam się, by go pocałować. Skwasił się, gdy przestałam.
-W takim razie mogę zaproponować Ci masaż w sypialni.
Zaśmiał się a ja zrobiłam niewinną minę. Odwrócił się tak, żeby było mu wygodnie złapać mnie w pasie i przeciągnął przez kanapę na swoje kolana. Zaśmiałam się, mocno mnie ściskając zaczął całować po szyi.
-Dlaczego zawsze gdy chcesz postawić na swoim, robisz to w ten sposób.
-Bo to na Ciebie działa.
Justin pokiwał głową uśmiechając się pod nosem.
-Owszem. Ale.. oprócz tych szkiców muszę jeszcze wypełnić kilka formularzy dla taty, powinienem skończyć to jak najszybciej.
-Wcale nie.
Wstałam, by przerzucić nogi po oby dwóch stronach jego ciała. Justin spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami. Domyślał się, że chce rozproszyć jego uwagę. Położył dłonie na moich udach i lekko je potarł.
-Daj mi pół godzinki.
-Justin, nie chcę znów iść spać sama. Ostatnio o wiele za długo pracujesz po pracy, i siedzisz po nocach.
-Długo mnie nie było, chcę to nadrobić. Nie złość się o to.
Zrobiłam nadąsaną minę, opierając się rękoma o jego tors. Naprawdę od prawie tygodnia siedział do późna i przynosił do domu pracę z biura. Gdy przychodził do sypialni ja prawie spałam. Justin przechylił głowę, lekko się uśmiechając. Wiedziałam, że ma trochę do nadrobienia, żeby pomóc tacie, ale mimo to chciałam go jakoś przekonać.
-Proszę.
-Słoneczko, jesz..
-Chodź ze mną pod prysznic, a później prosto do łóżka. Wiem, że jeżeli odpuszczę przyjdziesz za godzinę, jak nie później.
Przerwałam, a Justin przymrużył oczy.
-Mogę obiecać.
Przysunęłam się bliżej jego torsu i mocno otarłam swoim kroczem o jego. Natychmiast otworzył usta, łapiąc gwałtownie powietrze. Wiedziałam, że to ryzykowne posunięcie.
-Chloe!
Powiedział udając oburzonego, ale jednocześnie podobało mu się to.
-Idziesz?
-Jesteś nieznośna.
Jego gesty stanowczo przeczyły słowom. Wsadził dłonie pod moją koszulę, ściskając skórę. Złapałam za pierwszy górny guziczek, i zaczęłam je po kolei w rytmicznym tempie odpinać. Uniósł lekko biodra, gdy rzuciłam koszulę na kanapę obok nas.
-Zawsze musisz postawić na swoim.
-Ja tylko idę pod prysznic. Powinnam pozbyć się ubrań.
Pocałowałam go długo w usta i wstałam. Pośpiesznie złapał mnie za dłoń, zanim zdążyłam się oddalić.
-Dwadzieścia minut?
Nachyliłam się, by po cichu szepnąć mu do ucha.
-Albo wspólny prysznic, a później.. spełnię jedno Twoje życzenie.
Wziął głęboki oddech a ja się wyprostowałam.
-Życzenie, mówisz?
-Czekam pięć minut.
Zaśmiał się i przysunął z powrotem do stołu.
-No dobrze. Posprzątam to i jestem.
Przygryzłam wargę, chcąc zamaskować nieco swoją radość. Zadowolona z siebie pobiegłam na schody.

Owinięta w sam ręcznik stałam przed lusterkiem, wyciągając z włosów wsuwki. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy usłyszałam jak Justin wchodzi do sypialni. Spojrzałam na otwierającej się drzwi, i ściągającego w progu bluzę Justina. Rzucił ją niedbale na ziemię razem z koszulką i podszedł do mnie powolnym krokiem. Stanęłam przodem do niego, a Justin sięgnął do moich włosów, by wyciągnąć z nich ostatnią spinkę.
-Widzę, że się za mną stęskniłaś. 
Odłożył ją do pozostałych, leżących pod lusterkiem i przeczesał palcami między moimi pasmami.
-A Ty?
Powiedziałam ironicznym tonem a Justin się zaśmiał. Wiedział o co mi chodzi.
-Przepraszam, Kochanie. Rzeczywiście, nie powinienem przynosić pracy do domu i..
-To już o niej nie mów.
Podeszłam bliżej i zawiesiłam ręce na szyi Justina. Uśmiechnął się, gdy go pocałowałam. Objął mnie w pasie i przyparł do zlewu. Odpuścił dopiero wtedy, gdy mój ręcznik poluzował się i górna jego część zjechała w dół. Otworzyłam usta pod jego gorącym spojrzeniem. Pociągnął ręcznik by pozbyć się go całkowicie oraz swojego ubrania. Przygryzłam wargę na widok jego szybko reagującej na moje ciało męskości. Zaśmiał się i obejmując mnie w pasie podniósł, i zaniósł pod prysznic. W ekspresowym tempie pozbył się reszty garderoby. Otworzyłam szeroko usta, gdy poczułam na ciele zimny strumień wody. Na szczęście nie musiałam czekać zbyt długo aż w kabinie zacznie parować.
-Justin?
-Tak?
Justin złapał za moje włosy i przechylił mi głowę lekko do tyłu. Zamknęłam oczy, by dobrze opłukać włosy. Widziałam, że sięga po szampon do włosów.
-Charles myśli, że się na niego gniewasz.
-Tak Ci powiedział?
Między jego oczami uformowało się małe ‘v’. Zdziwiło go to. Nalał na dłoń trochę szamponu i zaczął powoli wsmarowywać go w skórę mojej głowy. Przyglądałam się jak pracują wszystkie mięśnie jego rąk.
-Nie znalazłeś dla niego dziś za wiele czasu.
Zdałam sobie sprawę, że może to właśnie to było powodem jego problemów z zaśnięciem. Przejmował się, że Justin jest na niego zły. Spojrzał na mnie nie widząc za bardzo co powiedzieć. Doskonale o tym wiedział i było mu z tego powodu chyba głupio.
-Wiem.
Powiedział krótko i pocałował mnie w nos. Znów pociągnął mnie lekko za włosy a ja przechyliłam głowę, mocno zaciskając oczy. Skrzywiłam się, gdy poczułam w buzi pianę. Zastanawiałam się co siedzi mu teraz głowie ale nagle przyszła mi na myśl Sara, przecież to przez nią w pracy miał więcej do roboty. Szybko wymazałam to z głowy. Justin zabrał się za mycie swoich włosów a ja nalałam żelu pod prysznic na gąbkę.
-Bardzo się cieszę, że będziesz teraz cały czas w domu.
Justin uśmiechnął się a ja poczułam ulgę.

Otuliłam się cieplutkim szlafrokiem i owinęłam włosy ręcznikiem. Gdy podeszłam do okna uśmiech zniknął z mojej twarzy. Zaczęło padać. I to porządnie. Nienawidziłam tych przygnębiających dni. Znów robiło się szaro, zimno i nie przyjemnie. Podskoczyłam lekko, gdy Justin podszedł do mnie po cichu i złapał w pasie.
-Co robisz?
-Nic, tak tylko patrzę.
-Rozpadało się?
Złożyłam na ustach Justina pośpieszny pocałunek i wyminęłam go ruszając z powrotem do łazienki po szczotkę. Mruknął z niezadowoleniem i pomarudził coś pod nosem. Zaczęłam rozczesywać kosmyki, jednocześnie włączając suszarkę i traktując moje włosy zdecydowanie za ciepłym powietrzem. Ale nie lubiłam chodzić spać z mokrą głową, na następny dzień moje włosy układały się tak jak im się to podobało a nie tak jak bym sobie tego życzyła. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zdałam sobie ni z tego ni z owego sprawę, że odkąd odciągnęłam Justina od pracy, cały czas się uśmiechał. Pomijając tylko tą jedną wzmiankę pod prysznicem. Spojrzałam odruchowo w stronę drzwi i ujrzałam stojącego w nich i opierającego się o framugę Justina. Przygryzał dolną wargę, kiwając lekko zauważalnie głową, jakby sam do siebie. Przymrużał przy tym oczy, jakby układał w głowie jakiś plan. Byłam go ciekawa. Wyłączyłam suszarkę i podparłam się o prawe biodro.
-Z czego się tak cieszysz?
Na moje słowa jego uśmiech powiększył się dwukrotnie. Przechylił głowę w drugą stronę i zlustrował całą moja sylwetkę. Było to tak niegrzeczne, że ze zdziwieniem podniosłam brwi. Rozbawiło go, ale czuł powinność wytłumaczenia się.
-Myślę o swoim życzeniu.
Przewróciłam oczami i włączyłam z powrotem suszarkę. No tak, jak mogłam się tego nie domyśleć. Justin dokładnie brał do siebie moje słowa, jeśli chodziło o sprawy na jego korzyść. Ale z jednej strony mi to nie przeszkadzało. Na pewno nie w tej chwili. Szczerze miałam ochotę na jego gierki. Trudno było ponownie na niego nie spojrzeć, opierającego się w seksownej pozie, prezentującego swoje wysportowane ciało, w samych bokserkach. Wiedziałam jednak, że to on pęknie pierwszy. Musiałam stłumić w sobie śmiech, gdy ruszył w moją stronę i oparł się o szafkę obok zlewu. Najpierw złapał mnie za szlafrok, a później, gdy zrobiłam krok w jego kierunku – za uda, i przyciągnął do siebie. Przyglądałam mu się z góry, stojąc między jego nogami, ale nie przestawałam suszyć włosów. Wprawdzie były już prawie suche. Zaczęłam szybciej oddychać, gdy pociągnął za sznurek od mojego szlafroka. Złapał za kabel od suszarki i pociągnął, wyrywając wtyczkę z gniazdka. Zrobiła się cisza. Odłożyłam urządzenie i z powrotem stanęłam między jego nogami. Zawiesiłam ręce na jego ramionach, sięgając lekko za włosy.
-Więc czego sobie życzysz?
-Obiecałaś mi masaż. Naprawdę bolą mnie plecy.
Uśmiechnął się i nie wiedziałam, czy nie ma w tym czasami czegoś podchwytliwego. Złapał mnie pod uda i podniósł, oplatając się moimi nogami w talii.
-Teraz to już na pewno zasługuję na masaż.
Klepnęłam go mocno w ramię a Justin zaczął się śmiać. Świnia. Przez chwilę udawał, że ciężko mu mnie unieść, ale gdy tylko go pocałowałam, pośpiesznie wyszedł do sypialni. Postawił mnie przy łóżku a ja ściągnęłam szlafrok, odkładając go na stojące obok krzesełko. Zostałam w samej bieliźnie. Położyłam dłonie na torsie Justina i pchnęłam go lekko na łóżko. Puścił do mnie oczko i rozłożył się na środku łóżka. Zaśmiałam się i usiadłam okrakiem tuż nad jego tyłkiem. Jęknął pod nosem, gdy zaczęłam masować jego kark, był naprawdę spięty.
-Od razu lepiej.
Przy tym wszystkim przyglądałam się jego zbudowanym i umięśnionym plecom. miałam ochotę scałować każdy ich osobny centymetr. Miał opaloną skórę i cały pachniał żelem pod prysznic. Po dziesięciu minutach miałam wrażenie, że chyba zasnął. Nachyliłam się, by pocałować jego skórę, a Justin odwrócił się pode mną i założył ręce za głowę, przyglądał mi się.
-Co?
-Nic. Po prostu jesteś piękna.
Przewróciłam oczami a Justin złapał mnie w pasie i już sekundę później leżałam pod nim.
-Co to miało być?
Zaczęłam się śmiać, gdy Justin złapał za oba moje nadgarstki i ułożył je po oby dwóch stronach mojej głowy, trzymając na tyle mocno, abym nie miała szans się wyrwać.
-Przepraszam.
-To Cię śmieszy?
-Nie.
Odpowiedziałam, mimo że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Justin zjechał wzrokiem na mój brzuch a ja momentalnie spoważniałam, gdy do głowy przyszła mi jedna myśl. Trafiłam bezbłędnie.
-Zobaczymy czy to będzie Cię tak śmieszyć.
-Justin, nie!
Zaczęłam piszczeć, gdy Justin zaczął mnie łaskotać. Wszystko tylko nie to.. Rzucałam  się pod nim i machałam na wszystkie strony włosami, ale w niczym to nie pomogło.
-Błagam! Justiiin!
Zaczęłam krzyczeć, a Justin pocałował mnie szybko, abym się uspokoiła.
-Pobudzisz sąsiadów.
-To więcej tego nie rób.
Przejechał palcami po moim brzuchu a ja odruchowo złapałam go za nadgarstki. Zaczął się ze mnie śmiać.
-Może fasolka lubi łaskotki.
Ja także zaczęłam się śmiać, ale oby dwoje spoważnieliśmy, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Kogo można było się spodziewać o tej godzinie? Pchnęłam Justina lekko by ze mnie zszedł i wstałam, żeby ubrać na siebie szlafrok.
-Pójdę sprawdzić.
Uśmiechnęłam się na widok zdezorientowanego Justina. Leżał w samych bokserkach. Nie powinien tak witać gości, nawet o tej porze. Wyszłam z pokoju i ruszyłam szybko do schodów. Przez krótką chwilę zwątpiłam, ale pociągnęłam za klamkę. Na dworze nieźle wiało. Otworzyłam usta ze zdziwienia najszerzej jak tylko mogłam, gdy zobaczyłam w drzwiach przemoczoną i chyba jednocześnie zapłakaną przyjaciółkę.
-Maggy??

_______________________________

Kochani, jeśli z jakiegoś powodu nie jestem w stanie dodać rozdziału, to zawsze informuję o tym u mnie na asku, zawsze co tydzień znajdzie się jakąś miła osobka, która pyta o rozdział więc tak wszystko tłumaczę, więc jeśli chcecie to zapraszam @chloe_biieber 😊

1 komentarz:

  1. Ojejku Maggy? A ona co tu robi? Jeju czekam na next :)
    / Misia

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO ZOSTAWIENIA PO SOBIE KOMENTARZA :)